Jak poinformowała „Gazeta Wyborcza”, „opozycja zapowiada cięcie zakupów obronnych min. Błaszczaka”. W tle taka oto teza:
Część opozycji zapowiada zerwanie lub ograniczenie zawieranych przez ministra Mariusza Błaszczaka kontraktów zbrojeniowych. Uważają, że rozdęte zakupy to min, którą PiS chce rozsadzić budżet przyszłego rządu.
Cóż, czy można z tym poważnie dyskutować? Oznaczałoby to, że albo PiS pogodziło się z porażką i szykuje się do roli partii opozycyjnej, albo też, że chce rozsadzić swój własny budżet, w razie gdyby udało się zdobyć większość w parlamencie. Absurd.
Opozycja nie od dziś narzeka na skalę zakupów zbrojeniowych. Wydaje się, że nie znów nie rozumie istoty sprawy, tak jak nie rozumiała narastającego zagrożenia rosyjskim imperializmem po roku 2008-ym.
Rzeczywiście, kupujemy dużo i szybko, ale taka jest dziejowa potrzeba. Nie mamy czasu; wojna na Ukrainie nie została jeszcze rozstrzygnięta, choć perspektywa ukraińskiego zwycięstwa jest już namacalna. Kupujemy dużo, bo przekazaliśmy swoje czołgi walczącemu sąsiadowi, dzięki czemu Siły Zbrojne Ukrainy mogły najpierw odeprzeć wroga, a później przejść do kontrofensywy. Ale przede wszystkim kupujemy dużo, ponieważ tylko armia, która odstraszy agresora, ma sens.
Musimy mieć taką armię, która zniechęci wrogów do choćby myślenia o agresji. Musimy mieć armię, która nie będzie potiomkinowską konstrukcją podpartą kijkami, ale solidną siłą zdolną do podjęcia walki z każdym przeciwnikiem w Europie. Wreszcie, musimy mieć armię, która pozwoli nam myśleć o obronie naszego państwa nawet przy założeniu, że nasze sojusze okażą się słabsze, niż na to liczymy. Czy tego chcemy, czy też nie, są one zależne i od koniunktury politycznej w poszczególnych państwach, i od toczącej się na poziomie światowym wielkiej rozgrywki geopolitycznej.
Nie zapominajmy też: nadchodzi epoka, w której silna armia będzie ważnym elementem prestiżu państwa oraz liczącym się argumentem politycznym. Wydane w ten sposób pieniądze zwrócą się Polsce z nawiązką.
To polityka Berlina, wspierana przez obecną polską opozycję, umożliwiła Rosji podjęcie otwartej agresji przeciwko Ukrainie. Błąd, który popełnili wówczas Tusk, Sikorski wraz z całą ekipą, w istocie powinien dyskwalifikować ich z polskiego życia politycznego.
Polski polityk nie może się bowiem pomylić w sprawie oceny intencji Rosji i Niemiec, ponieważ są to sprawy dla naszego państwa po prostu gardłowe.
Pomyli się w sprawie Rosji, pomylili się w sprawie Niemiec, a teraz rzucają kłody pod nogi, wysyłając do partnerów polskiego rządu bardzo szkodliwy sygnał, w sposób oczywisty osłabiający naszą pozycję negocjacyjną. Przeszkadzają tym, którzy wypełniają podstawowy obowiązek polskiego polityka, czyli myślą o bezpieczeństwie narodu i państwa.
A są to sprawy, które ceny nie mają.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/616101-opozycjo-pamietaj-bezpieczenstwo-polski-nie-ma-ceny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.