Wybuch, który uszkodził gazociąg Putin-Berlin w Morzu Bałtyckim, Radosław Sikorski, niegdyś minister spraw zagranicznych RP, skomentował publicznie, na swoim Twitterze słowami: „Dzięki, USA”.
Tę wypowiedź polityka Koalicji Obywatelskiej i jej aktualnego reprezentanta w Parlamencie Europejskim natychmiast wykorzystała dyplomacja/propaganda Putina. Dmitrij Poljański, pierwszy zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ napisał wprost:
Dziękujemy ci Radku Sikorski! Jasno napisałeś, kto stoi za terrorystycznym uderzeniem w cywilną infrastrukturę.
To właśnie ma ogłosić Władimir Putin jako oczywisty dowód na napaść zbrodniczej Ameryki na bezbronne szprotki w Bałtyku i chroniących je ekologów z Rosji oraz postępowej części Europy. I jako koronny argument w uzasadnieniu słuszności „referendów” przeprowadzanych właśnie w okupowanych i atakowanych obwodach Ukrainy: trzeba ochronić biednych ludzi w Doniecki, Zaporożu, Chersoniu przed terrorystami amerykańskimi, o których pisze minister Sikorski. Trzeba ochronić tak właśnie, jak w 1939 roku Stalin zaopiekował się „proszącą” go o to w podobnych referendach na „zachodniej Ukrainie” i „zachodniej Białorusi” miejscową ludność. Przyłączyć, przesiedlić, niepokornych eksterminować. Wtedy uzasadnieniem tego działania zajmowali się w podbitej Polsce propagandyści z kręgu Zofii Dzierżyńskiej (wdowy po Feliksie), Jerzego Putramenta i Wandy Wasilewskiej, wyrodnej córki pierwszego ministra spraw zagranicznych II RP, Leona. Teraz pomaga sam minister spraw zagranicznych – Radosław. Nie od dziś pomaga.
O jego entuzjazmie dla resetu z Putinem (już po agresji militarnej na Gruzję, po zamordowaniu Politkowskiej, Litwinienki, Magnickiego i setek innych uznanych za wrogów Kremla), o hołdowniczych adresach drukowanych w przez „Radka” w „Gazecie Wyborczej” pod adresem Putina z roku 2009, o trzymaniu popielniczki ministrowi Ławrowowi na specjalnej odprawie, jakiej (na zaproszenie Sikorskiego) nowy Mołotow udzielił zwołanym specjalnie dla tego zaszczytu polskim ambasadorom – o tych, i wielu, wielu innych zabiegach naszego ministra o Order Przyjaźni, pisałem już nie raz. Tu przypomnę inne, charakterystyczne słowa R.S., na pozór jedynie sprzeczne z najnowszą jego deklaracją („Thank you, USA”). Zacytujmy:
Polsko-amerykański sojusz jest nic niewart. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa […]. Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy. Kompletni frajerzy. Problem w Polsce jest taki, że mamy bardzo płytką dumę i niską samoocenę. Taka murzyńskość.
Radosław Sikorski osobiście potwierdził autentyczność tych słów i swoje ich autorstwo, w rozmowie z węgierskim portalem Valasz Online. Minister kształtujący politykę zagraniczną Polski w latach 2007-2014, wyjaśnił przy tej okazji zasady owej polityki wobec Rosji:
Robisz pozytywny ruch i czekasz na reakcję drugiej strony. Naszym pozytywnym ruchem było wycofanie polskiego veto wobec przyjęcia Rosji do OECD. To był ruch, który nic nas nie kosztował, ponieważ w naszym interesie jest zintegrowanie Rosji z zachodnimi instytucjami, których członkowie przestrzegają zasad.
Co dostaliśmy w zamian? Minister rządu Tuska nie ma wątpliwości: warto było – bo dostaliśmy w zamian wizytę premiera Putina na Westerplatte 1 września 2009 roku, a także „z moim rosyjskim kolegą Siergiejem Ławrowem, przekonaliśmy ministrów spraw wewnętrznych UE, by zmienić zasady i ustanowić lokalny, bezwizowy ruch przygraniczny dla 3 milionów Polaków i Rosjan z obwodu kaliningradzkiego, co było ogromnym sukcesem”. Dziennikarz węgierski zapytał Sikorskiego, czy po agresji Rosji na Krym i Donbas nie uważa tej polityki wobec Putina za klęskę. Talleyrand Tuska odpowiedział:
Nie, ponieważ zawsze trzeba próbować. Dokonałem również otwarcia w stosunku do Łukaszenki, bez wielkich nadziei, że to zadziała, a jednak zadziałało, ponieważ pomogło Łukaszence w jego manewrach wobec Moskwy.
Po pełnym potwierdzeniu prawdziwości swoich nagranych słów o „szkodliwości polsko-amerykańskiego sojuszu”, Sikorski potwierdził także swoją opinię, że jeśli nawet PiS zdołał po 2015 roku sprowadzić amerykańskich żołnierzy i bazy do Polski, to i tak nie jest to żaden sukces, ani gwarancja bezpieczeństwa. Dziennikarz węgierski skonkludował, że sternik polskiej polityki zagranicznej w latach 2007-2014 nie wierzy widocznie w skuteczność artykułu 5. Paktu NATO. I Sikorski tę konkluzję otwarcie potwierdził. To było ledwie trzy lata temu: rozmowa z Valasz Online miała miejsce w grudniu 2018 roku.
Minister Sikorski chyba nie jest aż tak niemądry. Wydaje się nawet dosyć konsekwentny. Zasługuje na pochwały Kremla od dawna. I nareszcie, całkiem otwarcie, je otrzymuje. Order Drużby (czyli Przyjaźni), otrzymał niedawno z rak prezydenta Putina minister spraw zagranicznych Węgier, Peter Szijarto. Najwyższy czas docenić Radosława Sikorskiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/616023-dziekujemy-ci-radku