Dobrze, że ta inwestycja powstała, mamy nadzieję, że gazociąg Baltic Pipe będzie w pełni wykorzystany - powiedział szef klubu KO Borys Budka, komentując otwarcie gazociągu bałtyckiego. Z kolei Krzysztof Gawkowski oświadczył, że Baltic Pipe to ważny element bezpieczeństwa energetycznego, ale szkoda, że nie zostały dopełnione w pełni kontrakty gazowe. O niezakontraktowaniu pełnego przepływu mówił także szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Z kolei Konfederacja stwierdziła, że rząd robi „propagandowe show”.
CZYTAJ TAKŻE:
W tłoczni gazu w Goleniowie (Zachodnipomorskie) symbolicznie uruchomiono przesył gazu przez gazociąg Baltic Pipe. Gazociąg tworzy nową drogę dostaw gazu ziemnego z Norwegii poprzez Danię do Polski. Symbolicznego odkręcenia zaworu na gazociągu dokonali prezydent Andrzej Duda, premier Danii Mette Frederiksen i premier Mateusz Morawiecki.
Opozycja nie chciała norweskiego gazu
Przypomnijmy, że kiedy władzę w Polsce w 2001 roku przejęła koalicja SLD, Unii Pracy i PSL, ówczesny premier Leszek Miller zdecydował o rezygnacji z tej inwestycji. Stwierdził, że „może się okazać, że po podpisaniu tych wszystkich porozumień gazu w Polsce będzie za dużo, i to by oznaczało, że polski przemysł gazowniczy będzie przeżywał poważne problemy. Będzie spadało wydobycie, co grozi bezrobociem”.
Z kolei Waldemar Pawlak, który pełnił funkcję wicepremiera i ministra gospodarki w rządzie PO-PSl w latach 2007-2012, przekonywał, że gazociąg nie jest potrzebny, a budowa jest „bezzasadna”.
Również Donald Tusk, kiedy był premierem, mówił, że „mamy ważne kontrakty rosyjskie, to wiadomo, że my tego norweskiego za gazu nie potrzebujemy”.
Polskie rynek jest za mały dla Norwegii, żeby inwestować w tak duże przedsięwzięcie, jakim jest gazociąg
— stwierdził Tusk.
Kontynuacja działań Tuska?
Dziś opozycja udaje, że nie pamięta tego, jak atakowali strategiczną dla Polski inwestycję. Jednak z chęcią przypisują sobie sukcesy. Dziennikarze pytali w Sejmie szefa klubu Koalicji Obywatelskiej Borysa Budkę o gazociąg Baltic Pipe, który został uroczyście otwarty.
To kontynuacja uniezależniania się od rosyjskiego gazu, którą rozpoczął rząd Donalda Tuska, budując gazoport
— powiedział Budka.
Dobrze, że ta inwestycja powstała, ale dzisiaj oczekujemy transparentnego powiedzenia i pokazania, jakie kontrakty będą zawarte i czy Baltic Pipe będzie w pełni wykorzystany. Przeszłość pokazuje bowiem, że PiS jest świetny w przecinany wstęg, natomiast później w wykonaniu i wykorzystaniu tych inwestycji jest nieco gorzej
— mówił szef klubu KO.
Lewica ma „ale”
Z kolei szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski podkreślił, że „Baltic Pipe to ważny element bezpieczeństwa energetycznego i dobrze, że został otwarty, bo może posłużyć możliwości dostarczenia do Polski gazu w tak trudnym okresie wojny w Ukrainie”.
Jednocześnie żałuję, że nie zostały dopełnione w pełni kontrakty gazowe, które mogłyby rurociąg zapełnić, bo więcej mielibyśmy tego bezpieczeństwa, a jednocześnie także niższe ceny gazu
— dodał.
Dlaczego nie działano wcześniej?
Sprawę skomentował też szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który „zastanawiał się”, dlaczego już wcześniej nie korzystano z norweskiego gazu. Czy to pytanie odnosi się także do czasów, kiedy on sam był w rządzie?
Prezes PSL zaznaczył, że nie dziwi się, iż gazociąg Baltic Pipe jest uroczyście otwierany, bo „ktokolwiek by rządził, otwierałby go uroczyście”.
Bardziej mnie zastanawia, dlaczego nie zakontraktowano wcześniej pełnego przepływu przez gazociąg Baltic Pipe, dlaczego nie uruchomiono też wcześniej rewersu na Jamale i nie korzystano z gazu norweskiego
— mówił prezes PSL.
Te pytania są ważniejsze niż uroczyste otwarcie
— dodał.
Konfederacja: Rząd zakontraktował do tej pory za mało gazu
Rząd musi zrobić wszystko, żeby Baltic Pipe nie stał pusty, a wiemy, że ma ściągać ok. 5,5 mld m3 gazu, przy przepustowości 10 mld m3 - podkreślają politycy Konfederacji. Według nich rząd robi teraz propagandowe show próbując ukryć zaniechania i brak kontraktów.
Według posła Michała Urbaniaka oznacza to „otwarcie kanału przesyłowego, dzięki któremu Polska może potencjalnie zyskać nowy kierunek, z którego będzie ściągać gaz”. Jak zauważył, „brzmi to świetnie i perspektywicznie”, jednak ze względu na zapóźnienia, projekt został wykonany „na opak”, bez zapewnienia możliwości pełnego wykorzystania potencjału inwestycji.
Wydano na nią 1 mld 600 mln euro, czyli wielkie pieniądze. A pamiętajmy, że Baltic Pipe będzie „wpinać się” w Europipe i przez to będziemy bardzo często w dużo gorszej pozycji negocjacyjnej w zakupach gazu, niż na przykład Niemcy, niż Wielka Brytania i wszystkie państwa, które są bliżej Norwegów
— ocenił poseł.
Jak dodał, rząd zakontraktował do tej pory za mało gazu w porównaniu do polskich potrzeb.
Wiemy, że ok. 3 mld m3 będzie z szelfu norweskiego, do którego mamy dzisiaj dostęp, oraz 2,4 mld m3 będzie zakontraktowane (przez PGNiG) z duńskiej firmy Equinor. Razem mamy ok. 5,5 mld m3 gazu, a przepustowość maksymalna Baltic Pipe to 10 mld m3. Czyli będziemy mieć rurę, która będzie niewykorzystana
— podkreślił Urbaniak.
Jego zdaniem, to rząd nie sprostał wyzwaniom i nie przygotował takich kontraktów, aby móc „ściągać maksymalnie dużo gazu z tego kierunku”. Ocenił, że takie umowy na dostawy gazu można było zawrzeć już w latach 2015-2022, gdy nie był tak drogi, jak po agresji Rosji na Ukrainę. Do tak zawartych umów można był „dobudowywać rury” - mówił. Tymczasem stało się „na opak”, ponieważ najpierw zbudowano gazociąg, a dopiero potem „zaczęto szukać na ostatnią chwilę i w pocie czoła nowych kontrahentów”. Poseł zarzucił rządowi, że doprowadził przez to polską stronę w jeszcze trudniejszej pozycji negocjacyjnej. „Rząd musi zrobić wszystko, żeby Baltic Pipe nie stał pusty. A od dziś rząd będzie robił propagandową akcję o tym, że otworzył rurę, w której gaz będzie. Ale będzie go za mało” - mówił Urbaniak.
Zdaniem posła Konrada Berkowicza polski rząd kierowany przez premiera Mateusza Morawieckiego za mało zrobił w sprawie rozwoju energetyki jądrowej i popełnił błąd godząc się na redukcję wydobycia węgla i zamykanie kopalni, co z kolei zmusza Polskę do importowania węgla kiepskiej jakości m.in. z Indonezji, podczas gdy „Polska leży na czarnym złocie”.
Jeden z liderów Konfederacji Włodzimierz Skalik otwarcie Baltic Pipe uznał za „wielkie show marketingowe”, bez odpowiedzi na wiele pytań i wątpliwości.
No dobrze, rura jest, ale przecież rura nas nie ogrzeje i nie zapewni funkcjonowania firm, które zużywają gaz. Nie potrzebujemy rury, tylko gazu z tej rury
— zaznaczył Skalik.
Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk we wtorek w Radiu Szczecin powiedział, że kontrakty na dostawę gazu, które zostały podpisane w tym roku „będą trochę mniejsze, ale od przyszłego roku rozpoczyna się już pełna przepustowość gazociągu”.
Wcześnie spółka PGNiG poinformowała, że w 2023 r. będzie mogła sprowadzić z Norwegii do Polski przez Baltic Pipe co najmniej 6,5 mld metrów sześciennych gazu ziemnego. W 2024 r. wolumen dostaw ma wzrosnąć o ponad 1 mld m3.
Prezes operatora przesyłowego Gaz-Systemu Tomasz Stępień spodziewa się, że w pierwszych dniach działania, gazociągiem Baltic Pipe będzie płynąć ok. 200 tys. m3. gazu na godzinę.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/615944-cala-opozycja-chwala-baltic-pipe-i-uderzaja-w-rzad