Rosjanie, uciekając z frontu charkowskiego, po raz kolejny pozostawili ponury obraz swojej mentalności. Niektórzy załatwiali się tam, gdzie jedli i spali. W wiosce Wołochiw Jar nawet niewiele osób zabili, głównie zabrali telefony, trochę pokradli, postrzelali ludziom nad głowami, by postraszyć. Przywozili od czasu do czasu skromny transport żywności, ale nie wszyscy mieszkańcy odbierali swoje racje - niektórzy bali się wychodzić z domu. Teraz, gdy zapytać o przebieg okupacji, to przede wszystkim płaczą. „Czy oni wrócą? Powiedzcie proszę czy oni wrócą?”. Psychika miejscowej ludności jest totalnie złamana. „Żyjemy jak w erze kamienia - nie ma prądu, wody bieżącej, gazu, nie ma zasięgu, niektórzy żyją w ruinach” - opowiadają kobiety. Większość wyzwolonych wiosek w obwodzie charkowskim była pod okupacją ponad 5 miesięcy, wcześniej i tak niezamożne, dziś są obrócone w ruinę, brudne, zaniedbane.
Znane już jest cmentarzysko w Izium, gdzie Rosjanie anonimowo chowali ofiary swoich zbrodni, ale mało kto wie, że to miejsce zakopywania ciał było w… bazie wojskowej. Rosyjscy żołnierze żyli w zepsutym od zgniłych ciał powietrzu przez całe miesiące. Jeszcze dziś - po ekshumacji, w chłodach początku jesieni - czuć ten straszny zapach zepsutego mięsa, w lipcu i sierpniu temperatura przekraczała 30 stopni Celsjusza. Jak tak mogli żyć, po sąsiedzku z ofiarami swoich kolegów z samego miasta? Więcej na ten temat przeczytacie Państwo w poniedziałkowym wydaniu Tygodnika Sieci.
Ale podróż przez wschodnią Charkowszczyznę jest wędrówką przez któryś krąg piekła. Mosty zniszczone, potężne jamy po uderzeniach rakiet na drogach, ludzie posępni i pozbawieni woli życia, gęsto rozsiane, opuszczone posterunki rosyjskiego okupanta, a z kim nie porozmawiać tam opowieści o zbrodniach, zbrodniach i jeszcze raz zbrodniach.
W rosyjskim bestialstwie razi forma, estetyka, brak moralności. Odrażający odór, brud, ślady tortur i zabaw, ślady krwi czy trupów, których nikt nie sprzątał. Opowieści o gwałtach, strzelaniu do ludzi dla zabawy, o trzymaniu ludzi w piwnicach. Ale w jednej wiosce na wschodzie Ukrainy poraziła także treść. Na ścianie szkoły, w której urządzono bazę wojskową, okupant napisał na ścianie: „My Rosjanie, z nami Bóg”.
Jeśli tak dla Rosjan wygląda świat błogosławiony przez Boga, to jak wygląda ich rzeczywistość bez Niego?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/615612-kazda-wyzwolona-wies-kryje-nowe-tajemnice-rosyjskich-zbrodni