Poruszenie związane z wypowiedzią Ursuli Von Der Leyen jest całkowicie zrozumiałe. Oto stojąca na czele Komisji Europejskiej Niemka bez zabawy w subtelności stwierdza, że jeśli wybory we Włoszech wygrają środowiska prawicowe, to wciąż są narzędzia, którymi można im skutecznie przeszkadzać w rządzeniu.
Jako przykład pada Polska i Węgry. Czy można sobie wyobrazić większy policzek dla demokracji? W istocie oznacza to przecież nałożenie kary pieniężnej na naród, który śmiał wybrać opcję nieposiadającą rekomendacji Brukseli. To też jasna deklaracja, że Komisja będzie tak długo „podstawiać nogę”, aż zwalczany przez eurokratów rząd się wreszcie się wywróci.
Nie jest to pierwsza lekcja „demokracji” ze strony Ursuli Von der Leyen. Przewodnicząca Komisji Europejskiej udzieliła jej już 31 maja na zjeździe EPP w Rotterdamie. Wówczas żegnając Donalda Tuska jasno dała do zrozumienia, że widzi go jako przyszłego premiera Polski. W innej wypowiedzi podkreśliła, że żaden inny polityk nie uosabia jej wartości, czy szerzej - wartości unijnych. Sami politycy Platformy Obywatelskiej w błogosławieństwie Niemki nie widzą nic złego. Wręcz przeciwnie - dają jasno do zrozumienia, że pierwszego dnia po ich wyborze wszelkie „zamrożone” środki unijne natychmiast zostaną uruchomione. Tu nikt ze środowiska liberalno-lewicowego nie mówi o żadnym zagrożeniu dla demokracji, nie wspomina nawet o nierównych szansach.
Co ciekawe, sama Ursula Von der Leyen także dostrzega zagrożenie dla demokracji. W swoim przemówieniu z 14 września o stanie Unii Europejskiej poświęciła jej sporo miejsca. Zagrożenia zostały podzielone na te zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Nigdzie jednak nie pada choćby słowo o rozpychaniu się instytucji unijnych w nowych obszarach, czy podważaniu wyborów w państwach członkowskich. Demokracja i jej obrona zostają spięte z sądownictwem oraz z walką z korupcją. Jako listek figowy udający demokrację ma służyć deklaracja o kolejnych panelach z udziałem obywateli Unii Europejskiej, gdzie wszyscy na końcu zgodnie orzekną, że chcą dalszej integracji.
Jak przeciwstawić się antydemokratycznym zapędom Komisji Europejskiej? Przede wszystkim trzeba zrobić wszystko, by te zabiegi dotarły do szerokiej opinii publicznej. Nikt nie lubi, gdy jego wolny wybór jest pomijany. Do tego hipokryzja „obrońców demokracji” jest wręcz namacalna. Najlepszą okazją będzie kartka wyborcza i wybór sił, które eurowspólnotę chcą reformować, a nie wzmacniać jej najgorsze mechanizmy.
Maciej Zemła
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/615516-szefowa-ke-nie-kryje-sie-z-pogarda-dla-demokracji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.