Zaledwie miesiąc temu Niemcy twierdziły, że nie mają już miejsca i pieniędzy, by przyjąć kolejnych uchodźców wojennych z Ukrainy. Teraz zapraszają do siebie Rosjan uciekających przed mobilizacją do armii Putina. Naiwność, kompletny brak zrozumienia sytuacji czy strategiczne działanie polityczne?
Na początek przypomnijmy po raz kolejny, po co są sankcje. Chodzi nie tylko o zablokowanie płynności finansowej i niedostarczanie Rosji środków, które zostałyby przeznaczone na zbrojenia. Sankcje mają sens wyłącznie wtedy, gdy dotkną całe społeczeństwo – polityków, oligarchów, zwykłych ludzi. Stąd ich wielopoziomowość i eliminowanie Rosji ze wszystkich przestrzeni życia. Wszystko po to, by przebudzić Rosjan, skłonić do powszechnego sprzeciwu wobec barbarzyńskich działań Putina i zbrodniczej okupacji Ukrainy.
Częściowy sprzeciw nastąpił, ale dopiero po ogłoszeniu mobilizacji wojskowej. Od kilku dni Rosjanie w wieku poborowym masowo uciekają z kraju. Nie jest to bynajmniej bohaterstwo, co raczej panika. Bohaterstwem byłoby pozostanie w kraju, zjednoczenie się i czynny opór wobec reżimu Putina. Nie uciekają biedni. Ci pewnie już dawno trafili na front lub zostaną wcieleni w najbliższym czasie. Na Zachód chcą przedostać się bogaci, którzy w ciągu ostatniego półrocza, gdy Ukraina broczyła krwią, gdy ich rodacy mordowali i gwałcili kobiety i dzieci, żyli w swoim „świętym” ruskim spokoju. Gdy został zachwiany groźbą mobilizacji wojskowej, wyjeżdżają. I właśnie dlatego granice powinny zostać dla nich zamknięte!
Tymczasem Komisja Europejska solidaryzuje się z dezerterami, a Niemcy wywieszają transparenty z bezrefleksyjnym „herzlich willkommen”! „Niemcy są gotowe na przyjęcie dezerterów z armii rosyjskiej „zagrożonych poważnymi represjami” – oświadczyła niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Czyli jednak jest miejsce w Niemczech? A przecież już na początku sierpnia niemieckie samorządy odmawiały przyjmowania uchodźców wojennych z Ukrainy. Jako przyczynę wskazywano trudności finansowe i problemy lokalowe. Jak podawała wówczas „Gazeta Wyborcza” „landy coraz częściej odmawiają” przyjęcia uchodźców, „bo skończyły im się pieniądze na pomoc socjalną”. Przypomnijmy, że nasz zachodni sąsiad, z dwukrotnie większą liczbą ludności od Polski, przyjął ok. miliona uchodźców z Ukrainy, czyli kilka razy mniej, niż my. Miejsca i pieniędzy zabrakło. Nawet dziś zachodnia prasa pisze, że „niemieckie miasta są na granicy wytrzymałości”, a ośrodki dla uchodźców są przepełnione. Skąd więc to radosne zaproszenie dla Rosjan? **
W gronie uciekinierów z Rosji może być każdy. O agenturze już nawet nie wspominam, bo to oczywiste. Mogą być też wojenni zbrodniarze, którzy wrócili już z wojny lub tacy, których bliscy wciąż mordują na Ukrainie „wrogów Putina”. Czyżby Niemcy zamierzali lokować Rosjan w ośrodkach zamieszkiwanych przez Ukraińców?…
Polska nie zamierza otwierać granic przed dezerterami z Rosji. Szef BBN wskazuje też na zwiększone ryzyko działań hybrydowych i prowokacji. Inne kraje podchodzą do problemu z taką samą ostrożnością. Czeski MSZ nie widzi podstaw do wydawania im wiz humanitarnych, a premier Finlandii mówi wprost: „Należy położyć kres podróżom Rosjan po Europie”. Państwa regionu rozmawiają o sposobach rozwiązania problemu. I tylko „beztroskie” Niemcy wciąż nie rozumieją zagrożenia. Tylko czy można wierzyć w aż taką bezmyślność?
CZYTAJ TAKŻE: Tak UE finansuje rosyjską agresję! Prym wiodą Niemcy. Szokujące dane: Moskwa zainkasowała od Unii 85 mld euro za energię
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/615461-niemcy-umieszcza-dezerterow-z-rosji-obok-ofiar-putina