Najbardziej prawdopodobny wariant będzie wyglądać tak, że z jednej strony będzie lista zjednoczonej lewicy, z drugiej strony PO i pewnie jakiś trzeci blok prawicowo-konserwatywno-demokratyczny - podkreślił w wywiadzie dla „Super Expressu” poseł Lewicy Adrian Zandberg.
Zandberg został zapytany w wywiadzie o to, skąd brak jest jednego spójnego komunikatu w sprawie list wyborczych i powyborczej współpracy na opozycji.
Najwyższy czas przestać męczyć ludzi tymi rozważaniami o listach. Myślę, że jest już jasne, że żadnej jednej listy, mówiąc obrazowo - od Biedronia do Gowina - nie będzie. Czas to ludziom uczciwe i otwarcie powiedzieć. Najbardziej prawdopodobny wariant będzie wyglądać tak, że z jednej strony będzie lista zjednoczonej lewicy - socjaldemokratów, socjalliberałów i socjalistów, z drugiej strony Platforma Obywatelska, która jak ptaszki śpiewają, chce wystartować sama, no i pewnie jakiś trzeci blok prawicowo-konserwatywno-demokratyczny
— powiedział poseł Lewicy.
Podkreślił, iż sądzi, że „takie trzy listy powstaną”.
To, co jest dzisiaj istotne, to żeby dziś zamiast zajmować się rozważaniami o listach, które zajęły zbyt dużo czasu zacząć rozmawiać o tym, jak ma wyglądać Polska po rządach PiS
— powiedział Zandberg.
Na uwagę, iż by tak było, to opozycja musi wygrać wybory, poseł odparł:
Ja patrzę na badania społeczne i z nich jednoznacznie wynika, że PiS utraci władzę, bo od kilkunastu miesięcy nie było takich sondaży, które dawałyby im choć cień szansy na utrzymanie samodzielnej większości.
A, że z PiS nikt nie chce wchodzić w koalicję, to PiS tę władzę utraci
— podkreślił poseł.
Na pytanie, czy jest pewny, że te trzy bloki o których mówił gwarantują opozycji zwycięstwo, Zandberg odparł, że „to dzisiaj wynika z badań”.
Jeśli pani przeliczy obecne poparcie dla różnych formacji politycznych na mandaty, to widać z tego jednoznacznie, że PiS władzę traci. Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby w Polsce obowiązywała niedemokratyczna ordynacja wyborcza - większościowa pozwalająca tak naprawdę na start dwóch, trzech partii politycznych. Szczęśliwie jednak takiej ordynacji nie mamy. Nasza propozycja jest bardzo prosta - dogadajmy to, co wymaga dogadania
— podkreślił polityk.
Dopytywany, co wymaga dogadania, Zandberg powiedział:
To, żeby uzgodnić i ponownie sfinalizować pakt senacki, żeby stworzyć wspólny komitet wyborczy do Senatu, bo tam obowiązuje ordynacja, która tego wymaga.
Chodzi o to, żeby partie opozycyjne nie zrobiły sobie nawzajem krzywdy. Trzeba to doprowadzić do szczęśliwego finału możliwie szybko, najlepiej jeszcze w tym roku. Żeby było sporo czasu na prekampanię wyborczą. Po drugie rozmowy o harmonogramie prac legislacyjnych, rządowych na pierwszy rok rządzenia. Dziś oczywiście nikt nie odpowie na pytanie, jaki ostatecznie kształt będzie miała ta rządząca większość, bo nie wiemy, jaki będzie wynik wyborów, ale najwyższy czas zacząć o tym rozmawiać. Ludzie tego od nas oczekują
— powiedział Zandberg.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/615259-z-jednej-listy-opozycji-robia-sie-trzy