Słowo „dogadanie” za sprawą współprzewodniczącego Nowej Lewicy robi od kilku dni zawrotną karierę. Z zaskoczeniem słyszę powtarzające się w mediach komentarze o dogadaniu odnośnie wspólnej listy opozycji na start w wyborach do Sejmu. Przecież taka zapowiedź z ust marszałka Czarzastego nie padła. Dziś, podczas spotkania liderów opozycji współprzewodniczący Nowej Lewicy precyzyjnie powiedział co ma na myśli. Ale po kolei.
Uprzejmie wszystkich informuję, całą Polskę, że opozycja jest dogadana, że opozycja wspólnie planuje przyszłość, że opozycja wspólnie stworzy rząd i opozycja się nie da skłócić
-powiedział podczas konferencji w Jastrzębiu-Zdroju Włodzimierz Czarzasty.
To wzbudziło dużą nerwowość Szymona Hołowni, lidera ugrupowania Polska 2050.
Tak, potwierdzam, jesteśmy dogadani. Że będziemy na konferencji o bezpieczeństwie we wtorek
— napisał Hołownia na TT.
Zaoponowała także wice szefowa partii Szymona Hołowni:
Clickbait, który wypuścił marszałek Czarzasty, nie ma nic wspólnego z jutrzejszym dniem. Dobrze to ujął Szymon Hołownia na swoim Twitterze - jesteśmy dogadani, że będziemy we wtorek na konferencji o bezpieczeństwie. Tego typu charakter ma to spotkanie. Nic mi nie wiadomo, żeby miały się tam toczyć rozmowy na inne tematy
— zdenerwowała się Paulina Hennig-Kloska.
No i dziś, podczas wspomnianej konferencji, marszałek Czarzasty precyzyjnie wyjaśnił, jak widzi owo „dogadanie”. Po pierwsze jest porozumienie w sprawie paktu senackiego, ale wciąż nie został on zawarty. Dziś współlider Lewicy (obok Roberta Biedronia) zaapelował, by zrobić to do końca roku i apelował o powołanie jednego komitetu wyborczego w wyborach do Senatu. Ale jeśli chodzi o wybory do Sejmu, to zdecydowanie chce osobnych list i ewentualnego współrządzenia po wyborach.
Uważam, że powinniśmy spróbować podpisać deklarację, dotyczącą utworzenia koalicji rządowej po wyborach, dlatego, żeby dać jasny sygnał wszystkim wyborczyniom i wyborcom w Polsce, że żaden głos, bez względu na to, na kogo z opozycji będzie oddany, nie zostanie zmarnowany, że każdy głos będzie się liczył w tym, żeby pokonać PiS
— mówił Czarzasty podczas konferencji „Bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO – rola Polski”.
I nie ma w tej wypowiedzi nic nowego w stosunku do tego, o czym od miesięcy przekonują politycy Lewicy, czyli, że dla nich najbardziej naturalną formą startu jest szeroka koalicja lewicowa, a nie wspólna lista w wyborach do Sejmu. I że ten scenariusz może zmienić tylko zmiana ordynacji wyborczej. Ważnym sygnałem dla rządzących powinno być to, że dziś opozycja pokazała, że jest na tyle „dogadana”, że jeśli do zmiany ordynacji by doszło, wówczas możliwa jest wspólna lista. W innym wariancie nie ma takiej możliwości. A przecież prezydent Duda wykluczył możliwość złożenia podpisu pod ewentualnymi zmianami w ordynacji.
Co więcej, w tej wypowiedzi jest mocny prztyczek w nos Donalda Tuska, który w 2015 roku przekonywał, że głos oddany na Lewicę jest głosem straconym, a dziś ponownie próbuje uwieść lewicowych wyborców. I ten prztyczek Tusk zrozumiał, bo nie okazał zachwytu nad propozycją Czarzastego:
Nie ma wątpliwości, że takich pozornych sygnałów o „dogadaniu” potrzebuje antypisowski, opozycyjny elektorat, który irytuje się podjazdowymi wojenkami liderów opozycji. Więc „zjednoczeniowe” show jest także dla niego. Ciekawe jednak, że przy tej okazji Szymon Hołownia i jego ludzie wpadli w panikę i zdradzili jak panicznie boją się wspólnej listy z Donaldem Tuskiem. Nie chce jej Lewica, ani prezes PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz. Jeśli więc nie dojdzie do zmiany ordynacji, wspólna lista całej opozycji w wyborach do Sejmu pozostanie jedynie niespełnioną fantazją Donalda Tuska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/615031-dogadani-ale-na-co-wlodzimierz-czarzasty-wytlumaczyl