„Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać, że gwarancje traktatowe w relacjach z Rosją nie są nic warte i dokładnie takie doświadczenie mamy w przypadku problemu dostępności szlaku wodnego przez Zalew Wiślany. Pozbywamy się tej zależności, Rosja traci instrument nacisku na Polskę” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.
CZYTAJ TAKŻE:
„Sukces polskiej polityki zagranicznej”
Przekop Mierzei Wiślanej stał się faktem, a przez kanał żeglugowy przepłynęły już pierwsze trzy jednostki. O znaczenie tego wydarzenia pytamy politologa z UŁ, prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego.
Jest to niewątpliwie sukces polskiej polityki zagranicznej w powiązaniu z polityką infrastrukturalną. Pozbycie się - na bazie rozwiązania materialnego, a nie prawnego - zależności od Rosji w zakresie komunikacji morskiej do polskich portów. Chodzi przecież nie tylko o Elbląg, ale też Tolkmicko czy Frombork, Kąty Rybackie i parę innych przystani
— mówi rozmówca wPolityce.pl.
Kanał żeglugowy otwiera tę część Polski nie tylko na komunikację morską w rozumieniu przewozu towarów, ale również na turystykę jachtową, ze Skandynawii, z Niemiec i państw bałtyckich
— wskazuje.
To region bardzo atrakcyjny turystycznie, zarówno w wymiarze natury, jak i w wymiarze historycznym: Frombork, zabytki kultury materialnej itd. To także istotny impuls do rozwoju agroturystyki i nowych miejsc pracy w regionie, jego gospodarczego ożywienia. Do tego dochodzi stosunkowo nieodległe sąsiedztwo dwóch ważnych linii komunikacyjnych, jak Via Baltica czy Via Carpatia. To ważne szlaki komunikacyjne
— zauważa politolog.
To także nowy port, który - choć nie jest może strategiczny dla regionu rozumianego jako Trójmorze, ale dla regionu elbląskiego jak najbardziej
— podkreśla Żurawski vel Grajewski.
„Gwarancje traktatowe w relacjach z Rosją nie są nic warte”
Nasz rozmówca zwraca uwagę także na aspekt uniezależnienia Polski od Rosji, wielokrotnie podkreślany za każdym razem, gdy mówiło się o inwestycji, którą jest przekop Mierzei Wiślanej.
Otwarcie kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną kończy okres, w którym Rosja miała instrument nacisku na Polskę. Przypomnijmy, że Federacja Rosyjska trzykrotnie - ostatnim razem aż na trzy lata - zamykała szlak, wbrew prawu
— wskazuje profesor.
Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać, że gwarancje traktatowe w relacjach z Rosją nie są nic warte i dokładnie takie doświadczenie mamy w przypadku problemu dostępności szlaku wodnego przez Zalew Wiślany
— dodaje.
Pozbywamy się tej zależności, Rosja traci instrument nacisku na Polskę. Jednocześnie demonstrujemy moc sprawczą Rzeczypospolitej. Niewątpliwie jest to dzień wielkiego sukcesu
— zaznacza rozmówca wPolityce.pl.
Krytyka przekopu Mierzei Wiślanej
Od początku pomysł przekopu Mierzei Wiślanej spotykał się z krytyką ze strony polityków opozycji. Były to zarówno dziwaczne stwierdzenia w rodzaju „gdyby natura chciała, aby był tam przekop, to by był”, jak i - w ostatnim czasie szczególnie częste - sugestie, że otwarta dziś inwestycja… po prostu nie będzie działać. Czy tego rodzaju stwierdzenia są uprawnione?
Jest to psychologicznie naturalne w takim rozumieniu, że każdy sukces rządu jest oczywiście stratą dla opozycji. Opozycja najchętniej krytykowałaby rząd za wszystko, co robi. W tym przypadku musiałaby jednak albo wykazać, że cała ta inwestycja jest bez sensu, albo przyznać, że obecny rząd ma sukces, liczący się
— ocenia prof. Żurawski vel Grajewski.
To oczywiście zmniejszyłoby szansę opozycji na sukces w kolejnych wyborach, stąd z całą pewnością będzie krytykowała wszystko, co jest związane z tą inwestycją. Do jej elektoratu zapewne to trafi, natomiast dla ludzi, którzy nie są zacietrzewieni emocjonalnie, będzie argumentem przeciw opozycji, pokazującym, że interesy Polski nie mają dla niej znaczenia
— podkreśla politolog.
„Mitomania opozycji jest bardzo daleko posunięta”
Przekop Mierzei Wiślanej - czyli inwestycję, która ucina naszą zależność od Rosji - najsilniej krytykuje formacja polityczna Donalda Tuska. Zaledwie dwa dni temu lider Platformy Obywatelskiej przekonywał, że właściwie to zawsze był politykiem prorosyjskim.
To wszystko ociera się już trochę o śmieszność. Niedawno czytałem, że na szczycie NATO w Bukareszcie w 2008 r. Donald Tusk popierał członkostwo Ukrainy w Sojuszu. Najśmieszniejsze jest jednak to, że premier nie był wówczas w składzie delegacji Polski na szczyt w Bukareszcie, czyli po prostu w ogóle go tam nie było. Nie mógł więc jakiejkolwiek propozycji popierać bądź nie popierać
— mówi nam Żurawski vel Grajewski.
Szefem polskiej delegacji był prezydent Lech Kaczyński i to on razem z przywódcami Litwy i Rumunii lobbował na rzecz członkostwa w NATO dla Ukrainy i Gruzji. Opozycja zmyśla więc rozmaite historie, które nie miały miejsca, bo w tamtym czasie, jak pamiętamy, Radosław Sikorski zapraszał Rosję do NATO i tworzył Trójkąt Kaliningradzki, polsko-niemiecko-rosyjski
— dodaje.
Ta mitomania opozycji jest bardzo daleko posunięta i ludzie, którzy mają pamięć sięgającą dalej niż do wczoraj, mogą skwitować to raczej rozbawieniem czy wzruszeniem ramionami
— podkreśla nasz rozmówca.
*Not. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/614696-zurawski-rosja-traci-instrument-nacisku-na-polske