Każda wojna to front zewnętrzny, ale także i front wewnętrzny: home front. Ten drugi to stan gospodarki, morale społeczne, kwestia poziomu współpracy między klasami, środowiskami, partiami politycznymi. W sumie czynniki równie ważne jak to, co dzieje się na polach bitew. Można wygrywać w okopach, i przegrać w wyniku załamania się sytuacji wewnętrznej.
Jeśli Polska jest na wojnie - a jest, choć, Bogu dzięki, nie militarnie - to kwestia naszego frontu wewnętrznego także jest kluczowa. I trzeba pytać: jak zachowują się poszczególne siły polityczne? Czy potrafiły zawiesić najostrzejsze formy walki w w imię nadrzędnego interesu państwa? Czy też może cynicznie eksploatują koszty wojny spadające na społeczeństwo, wyrywając je z kontekstu?
Różne środowiska polityczne zachowują się różnie. Jest wiele odcieni, i także sporo lojalności wobec państwa polskiego. Z jednym wyjątkiem: wszystko, co jest pod kontrolą polityczną Platformy Obywatelskiej i jej lidera Donalda Tuska, uderza w rząd z całej siły. Nie ma litości, nie ma lojalności. Jest wymachiwanie inflacją, drożyzną, cenami energii. Jest naganianie do najostrzejszych możliwych sankcji, a później żerowanie na ich skutkach. Jest wzywanie do zatrzymania ruskiego węgla, a później biadanie, że węgla nie ma, bo jeszcze nie dopłynął. Jest także wyjątkowo obrzydliwe kłamstwo symbolizowane przez delirium pana Pytla. Obrzydliwe i szkodliwe, bo niszczące podstawowe znaczenie słów.
Nasze czołgi odnoszą imponujące sukcesy pod Iziumem walcząc pod ukraińskimi sztandarami i z ukraińskimi załogami. Nasze akcje dyplomatyczne wyważyły drzwi wcześniej solidnie zabarykadowane, skłaniając dużą część Zachodu do udzielenie znaczącej, istotnej pomocy państwu ukraińskiemu. Narzuciliśmy system daleko idących sankcji przeciwko Rosji, które Kremlowi naprawdę szkodzą. Nasza akcja niesienia pomocy uchodźcom - i tak oddolna, i ta państwowa - zyskała nam szacunek na całym świecie. W sumie wszędzie tam, gdzie za działania odpowiadają władze państwowe, mamy duże sukcesy.
Ale na froncie wewnętrznym mamy problemy. Donald Tusk kolejny raz nie zdaje historycznego egzaminu. Nie dał rady po Smoleńsku, nie daje rady i teraz. Wybiera małość, złośliwość, działanie przeciwko temu, co leży w podstawowym polskim interesie.
Gdzie bylibyśmy, gdyby nie ta w istocie prorosyjska rebelia na froncie wewnętrznym?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/614634-jak-nam-szkodzi-prorosyjska-rebelia-na-froncie-wewnetrznym