„Dostałem podpisaną przez pana premiera nominację, mam określone zadania do wykonania w ramach Zjednoczonej Prawicy i na tym się dzisiaj skupiam. Nie damy się podzielić totalnej opozycji, która szuka dziury w całym, a sama jest dzisiaj podzielona, wszyscy wiemy o wewnętrznych walkach „buldożków platformianych”, a zatem Trzaskowskiego, Tuska, Schetyny. W PO są tragiczne nastroje, bo mają świadomość tego, że przegrają wybory” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa, polityk Solidarnej Polski.
CZYTAJ TAKŻE:
— Budka atakuje Kowalskiego: Jestem brutalny, ale „buractwo” nie może uzasadniać nominacji do rządu
wPolityce.pl: Po ponad półtora roku nieobecności wraca pan do rządu. Cieszy się pan?
Janusz Kowalski: Dzisiaj zadaniem numer jeden dla Zjednoczonej Prawicy jest wygranie wyborów parlamentarnych jesienią 2023 roku po to, by nie oddać m.in. polskiej wsi w ręce niekompetentnych polityków PO i PSL, wspieranych przez przystawkę – Agrounię Michała Kołodziejczaka. Lata 2007-2015 były smutnymi latami dla polskiej wsi. Skupiam się dzisiaj na rozwiązywaniu problemów, za które odpowiadają eurokraci tacy jak Frans Timmermans, który spowodował kryzys energetyczny. Ceny energii, ciepła uderzające w polską wieś, są obecnie gigantyczne.
Politycy opozycji pytają, co pan miał do tej pory wspólnego z rolnictwem. Wcześniej był pan wiceministrem aktywów państwowych, a teraz obejmuje funkcje ministerialną w zupełnie innym resorcie.
Komentowanie nieuctwa i niewiedzy polityków PO czy Lewicy jest pewnym standardem. Zajmują się tematami ideologicznymi, a nie wspieraniem polskiej gospodarki. Zadam im teraz serię prostych pytań. Gdzie byli politycy totalnej opozycji, kiedy np. rok temu, 14 września 2021 roku, zaproponowałem projekt rozporządzenia o specjalnej taryfie na energię elektryczną dla polskiej wsi? Dziś dokładnie ta kwestia jest tematem numer jeden i rząd przygotowuje rozwiązania w celu uchronienia polskiej wsi przed podwyżkami cen energii. Gdzie była totalna opozycja, gdy razem z premierami Jackiem Sasinem i Henrykiem Kowalczykiem walczyliśmy o utworzenie Krajowego Holdingu Spożywczego, a zatem pomysłu Zjednoczonej Prawicy na przełamanie oligopolistycznych praktyk zagranicznych koncernów, które łupią polskich rolników? Gdzie była opozycja, kiedy występowałem wielokrotnie, formalnie, w sprawach polskiej ziemi dla rolników indywidualnych? Przypomnę, że moim asystentem społecznym od wielu lat, z czego jestem dumny, jest wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych, pan Tomasz Ognisty. Wspólnie z nim walczymy o ziemię dla polskich rolników. Kończą się gigantyczne dzierżawy koncernów zagranicznych i chcemy, aby ta ziemia wróciła do Skarbu Państwa i do rolników indywidualnych. Przede wszystkim, gdzie byli ludzie PO i PSL-u, kiedy od kilku lat walczymy o to, by znieść unijny handel handlu emisjami (ETS), którego spekulacyjna konstrukcja podwyższa ceny energii elektrycznej? W tych sprawach milczeli.
Jednak Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, reprezentującej część rolników, w wyjątkowo ostry sposób wypowiadał się nt. pana nominacji. Na Twitterze napisał między innymi: „Nie dyskutuj z idiotą. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem”. Podkreślił, że Agrounia nie będzie prowadzić rozmów z resortem rolnictwa, dopóki pan w nim jest. Jak pan odpowie na taką zapowiedź?
Od wielu miesięcy prowadzę spór z panem Michałek Kołodziejczakiem, którego nie wolno traktować jako reprezentanta polskiej wsi. On jest w mojej ocenie reprezentantem zagranicznych koncernów. Atakował polski rząd za budowę Krajowego Holdingu Spożywczego, milczał w sprawie polskiej ziemi dla polskich rolników indywidualnych. Przede wszystkim Kołodziejczak, który jest produktem marketingowym TVN-u, jest pompowany przez TVN i totalną opozycję jako tzw. KOD na polskiej wsi, milczy w sprawie odpowiedzi na pytanie, jakie są źródła finansowania Agrounii. Pytam go o to od wielu miesięcy. Gdy widzę na manifestacjach ludzi, którzy jeszcze niedawno byli u boku Mateusza Piskorskiego, to chcę wiedzieć, z czego finansowana jest Agrounia.
Pojawił się pan na jednej z manifestacji Agrounii. Na materiałach wideo zostało uwiecznione, że - delikatnie mówiąc - nie został tam pan życzliwie przyjęty.
Bo to są tchórze. Michał Kołodziejczak i Agrounia to tchórze, nie potrafią merytorycznie rozmawiać, boją się konfrontacji. Wściekły atak Michała Kołodziejczaka spowodowany jest tym, że dobrze wie, iż moja nominacja oznacza jeszcze większe umocnienie kursu, że nie ma taryfy ulgowej dla zagranicznych koncernów, nie ma litości dla tych, którzy atakują polskie rolnictwo. Atak Kołodziejczaka na mnie to najlepsza pozytywna ocena mojej nominacji, jaka mogła nastąpić. Zrobię wszystko, aby ludzie Donalda Tuska ze swoją przystawką Agrounią nigdy nie doszli do władzy.
Po nominacji na wiceministra rolnictwa napisał pan na Twitterze, że dziękuje ministrowi Ziobrze i Solidarnej Polsce za zaufanie. A czy dziękuje pan za zaufanie także premierowi Morawieckiemu?
Przede wszystkim wczoraj podziękowałem osobiście panu prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu za zaufanie, ponieważ sprawa mojej nominacji była kwestią koalicyjną i była zgoda na nią ze strony prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego. Dzisiaj mamy przed sobą jeden cel – wygranie kolejnych wyborów parlamentarnych. Prezes Kaczyński przedstawił mi zadanie, którym jest wspieranie w kontekście energetycznym interesów polskiej wsi. Chcę także wykorzystać swoje doświadczenie z pracy na stanowisku wiceprezesa PGNiG w zakresie szukania najlepszych rozwiązań związanych z cenami nawozów, które są windowane przez putinowską politykę spekulacyjnych cen gazu.
Z pana wypowiedzi wynika jednak, że nie postrzega pan premiera Morawieckiego jako osobę, która powierzyłaby panu funkcję wiceministra rolnictwa, gdyby w tej sprawie nie dochodziła jeszcze „kwestia koalicyjna”, o której pan wspomniał.
Dostałem podpisaną przez pana premiera nominację, mam określone zadania do wykonania w ramach Zjednoczonej Prawicy i na tym się dzisiaj skupiam. Nie damy się podzielić totalnej opozycji, która szuka dziury w całym, a sama jest dzisiaj podzielona, wszyscy wiemy o wewnętrznych walkach „buldożków platformianych”, a zatem Trzaskowskiego, Tuska, Schetyny. W PO są tragiczne nastroje, bo mają świadomość tego, że przegrają wybory. Nienawidzą się wzajemnie, kłócą i bardzo dobrze. Donald Tusk jest już w takiej panice, że chce się odciąć od swojej prorosyjskiej przeszłości. Natomiast jego postawa w Poczdamie była skandaliczna, ponieważ nie zareagował na słowa kanclerza Scholza, który de facto sugeruje rewizję polsko-niemieckiej granicy.
Tymczasem Borys Budka, były szef PO, o pana nominacji wypowiedział się tak: „Buractwo” nie może uzasadniać nominacji do rządu; do rządu wchodzi ktoś, kto nazywał premiera zdrajcą, więc jeśli Mateusz Morawiecki miałby resztki honoru, sprzeciwiłby się tej nominacji.
Szef parlamentarnego klubu PO jest groteskową postacią. Borys Budka to niespełniony ambicjoner, został wyrzucony z funkcji przewodniczącego PO przez Donalda Tuska, a będąc za rządów PO-PSL szefem resortu sprawiedliwości zapisał się wyłącznie tym, że rozpoczął gigantyczny konstytucyjny kryzys polegający na powołaniu niekonstytucyjnej liczby sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Swoją wypowiedzią na mój temat sfrustrowany polityk Borys Budka się uzewnętrznia, wszyscy się do tego już w Sejmie przyzwyczailiśmy, bagatelizując żałosne w merytoryce wystąpienia pana Borysa, który nie jest poważnie traktowany nawet we własnej partii.
Czyli między PiS a Solidarną Polską nie ma już nieporozumień na tle odwołania Norberta Kaczmarczyka z funkcji wiceministra rolnictwa? Po decyzji premiera w tej sprawie także pan podkreślał, że nie była ona konsultowana z Solidarną Polską i potrzebna jest poważna rozmowa z koalicjantem na ten temat.
Wszystkie sprawy dotyczące relacji koalicyjnych to kwestie, na które mogą się wypowiadać pan prezes Jarosław Kaczyński i minister Zbigniew Ziobro. Wszyscy mamy wszakże przekonanie, że dzisiaj najważniejszym zadaniem jest wygranie wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Wściekłe ataki totalnej opozycji na polski rząd na każdym kroku pokazują wręcz paniczną, obsesyjną nienawiść do wszystkiego, co robi Zjednoczona Prawica. Przez niemerytoryczne działania opozycji weszliśmy już niejako w kampanię wyborczą. Widać, że opozycja nawet temat reparacji wykorzystuje do ataku. Grzegorz Schetyna, były szef resortu spraw zagranicznych w rządzie PO, włożył Polsce nóż w plecy. W 83. rocznicę ataku Niemiec na Polskę powiedział wprost, że jak PO dojdzie do władzy, to nie podejmie tematu reparacji. My sobie jednak poradzimy ze wściekłymi atakami opozycji i wygramy wybory.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/614572-co-kowalski-ma-wspolnego-z-rolnictwem-minister-wyjasnia