„Nikt nie kwestionuje tego, że Niemcy zrujnowały Polskę i to nie podlega żadnej dyskusji. Odnieśliśmy ogromne straty majątkowe i w ludziach. Tego Platforma i chyba żaden Polak nie będzie kwestionował” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PO Jerzy Borowczak.
CZYTAJ TAKŻE: Byle odciąć się od PiS! KO składa swój projekt uchwały ws. reparacji. „Nie różnimy się w ocenie odpowiedzialności Niemców”
wPolityce.pl: Koalicja Obywatelska zaproponowała projekt uchwały, w której domaga się reparacji nie tylko od Niemiec, ale również od Rosji. Jednak po opublikowaniu przez PiS raportu dot. reparacji, ze ust polityków PO (na czele z Donaldem Tuskiem) słyszeliśmy sprzeciw w tej sprawie, ponieważ nie potrzebujemy kłótni z Niemcami.
Jerzy Borowczak: Nie, nie. Niech pan nie przeinacza tych słów. Ja czegoś takiego nie słyszałem i to nie od dziś. Mieszkam prawie 30 lat na terenach odzyskanych, czyli w Białogardzie. U nas (w PO – red.) nie było takiego stanowiska, że nikogo nie drażnić, tylko było pytanie, czy jest szansa. Sam Jarosław Kaczyński powiedział, że to nie za tego pokolenia. Oczywiście można było ustalać, czy to w tym momencie, przecież za chwilę będzie kampania wyborcza. Czy Jarosław Kaczyński, skoro miał taki pomysł, nie powinien tego zrobić w latach 2005-2007, czy np. w ciągu ostatnich 7 lat. Takie były zastanowienia. Nikt nie kwestionuje tego, że Niemcy zrujnowały Polskę i to nie podlega żadnej dyskusji. Odnieśliśmy ogromne straty majątkowe i w ludziach. Tego Platforma i chyba żaden Polak nie będzie kwestionował. Jak pan wie przy każdych takich decyzjach, czy to wyborów, czy innych mówi się, że każdy termin byłby zły. Nie. Są dobre i złe terminy. Więc jeśli już domagamy się odszkodowania od Niemiec, to musimy zrobić to razem z Rosją. Niemcy Hitlera napadły na Polskę razem z Rosją Stalina. I żądamy od jednych i drugich.
Chyba każdy się zgadza, że reparacje od Rosji również nam się należą. Jednak w czasie rządów PO-PSL przecież dochodziło do spotkań Donalda Tuska z Władimirem Putinem czy Radosława Sikorskiego z Siergiejem Ławrowem i nie pojawiały się żadne postulaty z waszej strony, żeby Rosja wypłaciła nam reparacje. W takim razie skąd teraz taki zwrot?
Nie było takiego hasła, może ma pan racje, dlatego że (uważaliśmy – red.) tak samo, jak mówi teraz Jarosław Kaczyński, że to jest na pokolenia. A my raczej staraliśmy się być racjonalistami, czy jest taka możliwość. Tak, jak wrak. Co z tego, że PiS powiedział, że jak wygra, to odbierze wrak. I gdzie jest wrak? Można sobie takie żarty robić. Ale jeżeli już się zwracamy i PiS to zrobił dla Niemiec, to mówimy: Dobra skoro się wychylili i mówią, że to na pokolenia, to jeśli się już domagamy, tak samo realne jest z Niemiec, jak i realne jest od Rosjan. Ja tu jakby nie widzę różnicy. Jak wiemy Francuzi dostali dopiero ostatnią ratę za I wojnę światową od Niemiec. To niech pan policzy od I wojny światowej, które to będzie pokolenie. Przecież wie pan, że to nie będzie tak, że Niemcy powiedzą: Polsce damy, bo Jarosław chce, a Francji, Anglii, Grecji (później – red.). Bo Węgry nie były. Węgry trzymały się bardzo dobrze z Hitlerem. Ale Holandia, Belgia…
Tylko Panie pośle, takich przykładów moglibyśmy mnożyć mnóstwo. Ale chyba nie możemy porównywać zniszczeń Francji, Holandii czy Belgii do strat, jakie Niemcy zadali Polsce.
Oczywiście, że historycznie można powiedzieć, że jednak Francuzi kolaborowali trochę z Niemcami. W Belgii była chyba nawet jakaś jednostka Waffen SS. Ale to jest dyplomacja (w kontekście, że te kraje otrzymały reparacje – red.). Pamiętam panią Fotygę. Kolegowaliśmy się w młodych latach opozycji. I pamiętam, jak powiedziała: „Sprawa reparacji jest zamknięta. Została w 1953 roku, poprawiona w 1992”. To była pani minister (spraw zagranicznych w rządzie PiS, w latach 2006-2007 – red.). Dlatego Konfederacja chce ją postawić przed Trybunałem Stanu, bo jako minister po Bierucie zrzekła się reparacji.
Skoro wszyscy jesteśmy zgodni, co do tego, że należą się nam reparacje od Niemiec i Rosji, to może Pan zadeklarować, że w przypadku ponownego objęcia władzy przez PO, kwestia odszkodowań za II wojnie światowej nie przepadnie gdzieś i będzie dalej procedowana?
Jeśli będzie takie zobowiązanie… Właściwie nie słyszałem dzisiaj w Sejmie od żadnego posła z PiS-u, od Kukiza, czy z Polski 2050, żeby oni to podważali. Więc jeżeli przygotujemy takie dokumenty sejmowe, rządowe i minister spraw zagranicznych zostanie w nie wyposażony, to nie będzie żadnego odpuszczania.
Na koniec poruszmy jeszcze temat przekopu Mierzei Wiślanej. Na początku tej inwestycji słyszeliśmy głosy, że jest po prostu niepotrzebna…
Jak wy potraficie kłamać. Kto podniósł jako pierwszy przekop Mierzei? Pani Ela Gellert, pan Edmund Krasowski – chyba 1991 rok. I od tego czasu mówiliśmy o przekopie. Wszyscy. Ale oczywiście zastanawiamy się, czy w takim momencie i tak spartaczoną inwestycję, tak źle zaplanowaną, można przeprowadzać. Jakby pan dzisiaj słyszał prezydenta Elbląga (on nie jest z Platformy), to mówi: „I co z tego, że zrobiliście przekopek? Ale gdzie dalej? Przecież do naszego portu nic nie wpłynie”. Dlaczego wy mówicie, że nie robiliśmy? My od pokoleń, od nowej Polski, przygotowywaliśmy port w Elblągu, składy. Jeśli ktoś mówi, że tam będą pływały pięciotysięczniki, to po prostu kłamie, bo tam nie przepłynie, jak nie pogłębi się toru. Kto ma to robić? Jak robi pan inwestycje, to wie, że to wybuduje pan z takich pieniędzy, a tamto z takich. A przekop zrobiony, a jest kłótnia, kto pogłębi te 900 metrów (kanału w Elblągu – red.). I to my podważamy. Pani Ela Gellert, pan marszałek województwa warmińsko-mazurskiego cały czas lobbowali za przekopem.
Przypomnę w takim razie słowa pani marszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która mówiła: „Skoro natura nie zrobiła tego przekopu, to wydaje mi się, że to nie ma sensu. Gdyby natura chciała, żeby był tam przekop, to by był”. Rozumiem, że to po prostu wypadek przy pracy i to nie było stanowisko Platformy?
Nie słyszałem tej wypowiedzi. Ja tylko wiem z historii, że już setki lat wcześniej niektórzy chcieli to kopać. My byliśmy przeciw temu, że ta inwestycja była źle zaplanowana. Powiem panu więcej, przygotowywali to ludzie w Gdyni, którzy byli za naszych czasów. I wtedy oni policzyli, mówili, że to się nie opłaci. Wskazywali, że trzeba pieniędzy, inwestora, (wybudować – red.) infrastrukturę. Przecież z Elbląga nie wywiezie się tego ani pociągiem, ani drogą. Mówili, że potrzebne są do tego kolosalne pieniądze. Ale przecież wiadomo, że (przekop Mierzei Wiślanej – red.) to nie jest decyzja ekonomiczna. To jest decyzja polityczna. A nie powinno być decyzji politycznych w takich sprawach. Tłumaczenie się, że zyskamy na obronności, to jest śmieszne. Byłem w jednostce specjalnej i wiem, że z Kaliningradu można to załatwić w 5 sekund. Więc niech nikt nie gada głupot, że zyskamy na obronności. To się dorabia takie ideały, ale krótko i na temat: ta inwestycja od początku była źle planowana, miała kosztować 800 tysięcy (zł – red.), miała być spłacona z bursztynu. Niech pan o tym napisze. Niech pan się odważy zapytać, gdzie jest ten bursztyn, który miał sfinansować przekop? Jeśli ci panowie tak badali tę strukturę ziemi, to boję się, co tam będzie za miesiąc. Czy to, co wykopali, z powrotem tam nie wpłynie i tylko jachty płaskodenne będą mogły pływać. Potrzeba jeszcze 3 miliardów, żeby do portu w Elblągu mogły wpływać pięciotysięczniki. Nie wiem, kto znajdzie 3 miliardy, żeby do tego dołożyć.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/614325-wywiad-mocna-rozmowa-z-poslem-po-ws-reparacji-i-przekopu