Czy elity europejskie rzeczywiście nie wiedziały, jaka jest Rosja, i dopiero po agresji przeciwko Ukrainie przejrzały na oczy, też wiedziały, ale wolały udawać ślepotę, by móc tuczyć się na taniej energii? Sądzę, że to drugie. Przecież i w prasie niemieckiej opisywano losy Politkowskiej, Niemcowa, kolejne akty agresji skierowane przeciwko sąsiadom. O tym wszystkim wiedziano. Udawano jednak, że to nieistotne. W tym sensie Europa popełniła nie tyle błąd w sferze oceny, co zbrodnię moralną: wybrała zło, choć wiedziała, że to zło.
Mimo wszystko dobrze, że Ursula von der Leyen wypowiedziała dziś w Parlamencie Europejskim te oto słowa:
Powinniśmy byli słuchać tych, którzy znają Putina, mieli z nim do czynienia w przeszłości. Anny Politkowskiej i tych wszystkich rosyjskich dziennikarzy, którzy obnażali przestępstwa i którzy zapłacili za to najwyższą cenę. Naszych przyjaciół w Ukrainie, Mołdawii, Gruzji, opozycjonistów z Białorusi. Powinniśmy byli posłuchać głosów podnoszonych wewnątrz naszej Unii: w Polsce, w państwach bałtyckich oraz w państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Głosy te mówiły nam od lat, że Putin się nie zatrzyma.
Mamy kolejną chwilę satysfakcji, tym cenniejszą, że szefowa Komisji Europejskiej zapowiedziała twardy kurs wobec Rosji, w tym utrzymanie, a nawet zaostrzenie sankcji. I w Brukseli wiedzą, że ostatnie sukcesy ukraińskich sił zbrojnych są zapowiedzią zwycięstwa, a Kreml ledwie dyszy. Potwierdziło się, że zgniłe, brudne struktury nie mogą wydać z siebie sprawnej, zmotywowanej armii.
Ale idźmy dalej: skoro Ursula von der Leyen i inni przedstawiciele elit europejskich tak bardzo mylili się w ocenie Rosji, to teraz powinni wykazać się pokorą w ocenie sytuacji w naszym kraju. Bo skoro Rosja okazała się złem, to ci, którzy dostrzegli to najwcześniej mają jednak poważne przymioty. Widzą dalej, widzą trzeźwo. Z kolei ci, którzy Rosji pobłażali, mają problem z rozeznaniem rzeczywistości. I tak jak fałszywie brali KGB-owskie państwo Putina za w sumie niegroźną, ewoluującą w dobrą stronę satrapię, tak i fałszywie przypisują Polsce zjawiska, które u nas nie występują. Sądy są przecież u nas tak wolne, że często ignorują prawo, a media opozycji i sama opozycja mogą znacznie więcej niż w jakimkolwiek kraju zachodnim.
Na poważną refleksję w kwestii oceny Polski jednak się nie zanosi. I to pomimo, że - jak celnie zwrócił uwagę Witold Waszczykowski - szkodząc Polsce, Bruksela szkodzi Ukrainie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/614306-mylila-sie-w-sprawie-rosji-teraz-myli-sie-w-sprawie-polski