Śmierć polskiej elity państwowej, ze śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego Małżonką, nad smoleńskim lotniskiem i w ruskim błocie nie zdarzyła się w politycznej próżni. Kontekst tamtych strasznych chwil 10 kwietnia 2010 roku jest kluczowy dla zrozumienia przyczyn samej tragedii, jej przebiegu, następstw.
Jedną z ważniejszych osi podziału politycznego tamtych lat był stosunek do coraz bardziej agresywnej, bandyckiej, otwarcie dążącej do odbudowy imperium putinowskiej Rosji. Wiązał się z tym stosunek do Niemiec, które całą swoją mocą usypiały obawy wolnego świata - bo na pierwszym miejscu postawiły brudne interesy, w tym tani gaz.
Obóz braci Kaczyńskich zagrożenie rozpoznał i aktywnie mu przeciwdziałał. Możliwości miał radykalnie mniejsze niż dzisiaj ale wykorzystał je w pełni. Śp. prezydent Kaczyński zdecydowaną i odważną akcją, wyprawą liderów regionu do Tbilisi, uratował Gruzję. Organizowano państwa naszej części Europy. Przestrzegano świat. Wzywano Polaków do budowy silnego państwa, mocnej armii.
Po drugiej stronie stał wesoły, imprezowy namiocik Donalda Tuska. Podnoszone przez Kaczyńskich obawy, podejmowane akcje zbijano i wyszydzano. Pełną mocą dążono do szokującego - bo ignorującego oczywiste zagrożenie - sojuszu z Rosją. Dlaczego? Dziś nie ma wątpliwości, że na rozkaz z Berlina. Najważniejszą polską i europejską rację stanu sprzedano za wsparcie niemieckich mediów wydawanych dla Polaków, kilka niemieckich paciorków-medali i stanowisko „grubego misia” w Brukseli.
Po jednej stronie stał prawdziwy mąż stanu, odważny człowiek, doskonały znawca historii i polityki, po drugiej żenujący cwaniaczek-geszefciarz na rosyjsko-niemieckich usługach.
Jak bardzo podobał się Putinowi? Pasował do układanki? I jak mocno przeszkadzał śp. prezydent Lech Kaczyński, ostrzegający, że „najpierw Gruzja, potem Ukraina, następnie…”?
Dziś każdy już wie, za co poległ.
Mają wreszcie odwagę mówić prawdę także Ukraińcy. „Pamiętamy, jak były badane okoliczności katastrofy smoleńskiej i co oznaczało milczenie tych, którzy wszystko wiedzieli”.
Nawet po Smoleńsku makabryczny i niewyobrażalnie głupi taniec władców III RP trwał nadal. Pojednywano się z Rosją jeszcze mocniej - wychodzą na jaw kolejne haniebne nagrania z tamtego czasu. Pogorzelisko jeszcze nie wystygło a oni już tę śmierć narodowej elity przehandlowywali. Uradowani, że zniknęła przeszkoda. Wzięli ten prezent od Putina, tak jak biorą teraz kolejne prezenty w postaci politycznych korzyści z trudności wynikających z wojny.
Putin jest ten sam z którym ściskał się Tusk. Po drodze rosyjski satrapa wymordował dziesiątki tysięcy ludzi, organizował zamachy za granicą i w kraju, odrodził stalinowską propagandę i nazistowski język pogardy wobec tych, którzy śmią się przeciwstawić.
Zabija dzieci, matki, cywili. Gwałci, pali, burzy. Urządza obozy filtracyjno-koncentracyjne. Pali książki.
Cały świat wie, że jest zbrodniarzem zdolnym do wszystkiego. Dlatego Polska Kaczyńskiego z pełną mocą wsparła ukraińską walkę. Polska Tuska kroczek przed Niemcy się nie wysunęła.
Jakże żałośnie na tle obecnych zbrodni Putina wyglądają ludzie, którzy wmawiali Polakom, że to na pewno był wypadek, że Putin nie byłby zdolny, że ofiary same sobie winne. Ileż bezdennie idiotycznych słów wypowiedzieli, jak bardzo się latami hańbili. Jakim wstydem okryli się próbując zdławić pamięć i próby dojścia do prawdy o śmierci polskiej elity państwowej. Jakież świadectwo wystawiły sobie media, które produkowały podłe ataki na ofiary i ich bliskich?
Na tle obecnych zbrodni Putina kłamstwo smoleńskie III RP zawstydza jeszcze bardziej. Kompromituje do cna.
Dlatego właśnie tak wściekle atakują, tak bezczelnie kłamią, tak manipulują. Nic innego im nie pozostało.
Sekta kłamców się broni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/614236-na-tle-zbrodni-putina-klamstwo-smolenskie-iii-rp