„Kanclerz Scholz powinien, jak przystało na szefa rządu dużego państwa, jakim są Niemcy, zachować się poważnie i podjąć rozmowę na ten temat. Powinien podejść do sprawy z honorem, a nie unikać odpowiedzialności za to, co jego naród zrobił Polsce” - mówi portalowi wPolityce.pl sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, poseł PiS, Adam Andruszkiewicz.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Jak Pan Minister odniósł się do słów marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, który stwierdził podczas spotkania z przewodniczącym niemieckiego Bundesratu, że temat reparacji do gra kampanijna i „dżin wypuszczony z butelki” przez Prawo i Sprawiedliwość?
Adam Andruszkiewicz: Marszałek Grodzki jest niepoważny. Rozmawiamy o kwestii fundamentalnej dla sprawiedliwości polskiego państwa, a nie żadnej kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. To nie Prawo i Sprawiedliwość jest odpowiedzialne za zniszczenia II wojny światowej, tylko Niemcy. To Platforma Obywatelska, którą reprezentuje pan marszałek Grodzki, nie wywalczyła dla nas należnych reparacji za ogromne zniszczenia, których doświadczyła Polska w okresie II wojny światowej. W związku z tym nasz rząd stawia dziś tę kwestię na wokandzie międzynarodowej.
Jesteśmy świadomi tego, że będziemy atakowani przez Niemcy i Platformę Obywatelską, ponieważ w wielu sprawach zarówno to państwo, jak i ta partia reprezentują spójne stanowiska, przeciwne Polsce – jak widać także w kwestii reparacji. Będziemy jednak robić swoje i twardo domagać się zadośćuczynienia.
Politycy Platformy Obywatelskiej często pytają również, czy skoro rząd PiS domaga się reparacji od Niemiec, to wystąpi z takim żądaniem również do Rosji. Pomijając już kwestie historyczne, czyli że ZSRR był w II wojnie światowej stroną zwycięską, to czy stawianie takich żądań pod adresem takiego państwa jak Rosja, która nie uznaje ani swoich win związanych z II wojną światową, ani obecnego porządku międzynarodowego, miałoby sens?
To jest celowa zagrywka ze strony Platformy Obywatelskiej, aby odwrócić uwagę od Niemiec. Jeśli chodzi o Rosję, to mamy z nią dziś raczej wrogie stosunki, to jest jasne, ponieważ wspieramy Ukrainę broniącą się przed Federacją Rosyjską, wysyłając Ukraińcom m.in. broń. Na rozliczenia z Rosją na pewno przyjdzie jeszcze czas, natomiast Platforma Obywatelska celowo próbuje dziś odwrócić uwagę od kwestii niemieckiej. A jeśli chodzi o kwestie prawne to Berlin zdecydowanie jest pierwszym adresem, do którego powinniśmy zwrócić się o reparacje, tak jak to uczyniliśmy.
Z drugiej jednak strony Berlin twierdzi, że kwestia reparacji dla Polski jest już zamknięta. Wcześniej - 1 września, po prezentacji raportu o stratach wojennych, również niemieckie MSZ stwierdziło, że sprawę uważa za zamkniętą, powołując się przy tym na stanowisko Rady Ministrów z 1953 r.
Jest to deklaracja sowieckiego agenta, pana Bieruta, który nawet nie miał żadnego demokratycznego mandatu do składania tego rodzaju deklaracji. Trudno w poważnym prawie międzynarodowym uznawać tego rodzaju oświadczenia za mające jakąkolwiek rację bytu.
Kanclerz Scholz powinien, jak przystało na szefa rządu dużego państwa, jakim są Niemcy, zachować się poważnie i podjąć rozmowę na ten temat. Powinien podejść do sprawy z honorem, a nie unikać odpowiedzialności za to, co jego naród zrobił Polsce. Dziś jeszcze bezczelnie próbuje uczyć nas demokracji, podczas gdy Niemcy nie rozliczyli się za tragedie, morderstwa i zniszczenia za czasów II wojny światowej.
Czy mamy szanse na reparacje, pomimo tego, że Berlin powtarza, iż uznaje sprawę za zamkniętą?
Oczywiście, że mamy. To proces, który na pewno będzie trwał. Nie da się go sfinalizować w ciągu kilku miesięcy czy nawet roku. To proces obliczony na lata i należy zawsze zacząć. Jak w wielu ważnych, życiowych decyzjach, tak i tutaj, najtrudniej jest postawić pierwszy krok. On został wykonany i naraziliśmy się na olbrzymi atak ze strony Niemców, ale również ich klakierów w Polsce. Ten atak trwa, widzimy, kto nas atakuje, opadają maski, Niemcy używają swoich instrumentów, które posiadają zarówno w naszej polityce krajowej, jak i medialnej. Ale nie jest to dla nas ważne, ważne jest to, aby uzyskać należne Polsce środki i będziemy do tego celu dążyć.
Politycy opozycji są przecież także Polakami, obywatelami Polski, wybranymi do Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego przez Polaków. Uzyskanie reparacji byłoby w interesie całego narodu polskiego, także polityków i wyborców opozycji. Skąd zatem tak duży sprzeciw w środowiskach opozycyjnych wobec polskich dążeń do uzyskania od Niemiec pełnego zadośćuczynienia za straty i zniszczenia, których doznaliśmy podczas II wojny światowej?
Także chciałbym wierzyć, że byłoby to w interesie wszystkich Polaków, także wszystkich polskich polityków. Kiedy jednak patrzę, jak zachowują się niektórzy politycy opozycji, i czyje reprezentują interesy, to czasem wydaje mi się, że interes obcy jest ważniejszy niż interes Polski.
Być może przedstawiciele opozycji mają po prostu jakieś zobowiązania wobec swoich politycznych patronów za granicą i muszą ich interesów pilnować.
My będziemy robić swoje i w tym kontekście warto, aby Polacy widzieli, że słowa księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, o tym, że mamy do wyboru tylko dwie partie: polską lub antypolską, tak naprawdę są nadal aktualne. Widać, że mamy w Polsce tak naprawdę dwa obozy polityczne i przyszłoroczne wybory parlamentarne zdecydują o tym, czy Polska będzie suwerennym państwem, czy ponownie, jeśli wygra opozycja, państwem realizującym politykę niemiecką.
W 2004 r. politycy dzisiejszej opozycji, na czele z Donaldem Tuskiem, potrafili jasno opowiedzieć się po stronie Polski i zagłosować za uchwałą wzywającą Niemcy do wypłaty reparacji? Skąd dziś zmiana stanowiska w tej kwestii?
Od tego czasu wiele się zmieniło. Odkąd w 2007 r. Platforma Obywatelska wygrała wybory, widzieliśmy bardzo szybkie dążenie ówczesnego premiera Donalda Tuska do budowy porozumienia między Polską a Niemcami, ale również Niemcami a Rosją. Donald Tusk wielokrotnie pokazywał się u boku pani Merkel i pana Putina, bronił ich polityki. Widzimy wyraźnie, że od tego momentu coś wydarzyło się wokół niego i wokół Platformy, co spowodowało, że Platforma Obywatelska została de facto zaprzęgnięta do polityki niemieckiej.
Można to zaobserwować do dziś, kiedy Donald Tusk w języku niemieckim twierdził, że rządy kanclerz Merkel były błogosławieństwem dla Europy, podczas gdy dziś widzimy na wojnie na Ukrainie, że były raczej przekleństwem. W związku z tym Donald Tusk od lat reprezentuje politykę niemiecką i żadnych zmian w tej kwestii bym nie przewidywał.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/613450-andruszkiewicz-niech-kanclerz-scholz-zachowa-sie-powaznie