Z Brukseli wrócił ten sam Donald Tusk, który do niej wyjechał. Może jest bardziej agresywny i nerwowy, ale jednocześnie jest zaskakująco przewidywalny. Nie ma w nim żadnej świeżości. Za to Polacy w ostatnich latach mocno się zmienili. Słuchając kolejnych wystąpień szefa PO, dochodzę do wniosku, że nie zrozumiał on, jak bardzo zmieniło się społeczeństwo podczas jego nieobecności i nie ma mu nic poważnego do zaoferowania.
Choć Małgorzata Kidawa-Błońska mówi, że młodzi Polacy nie pamiętają rządów Donalda Tuska, to jednak z sondaży czy sond ulicznych wynika, że ta pamięć jest wciąż dość żywa. Ludzie pamiętają, że Tusk nie miał guzika do zmiany cen, że nie mógł znaleźć zakopanego wagonu z pieniędzmi na 500 Plus, pamiętają likwidację OFE i wydłużenie wieku emerytalnego. Tusk wracając, myślał, że wraca do świata, jaki zapamiętał, ale tego świata już nie ma, Polacy mają inne oczekiwania, inaczej patrzą na Polskę, na rzeczywistość, mają inne aspiracje, a Donald Tusk tego nie rozumie.
Stąd wynik sondażowy KO nie jest tak spektakularny, jak tego oczekiwano. Jest oczywiście pewna grupa elektoratu anty-PiS, która jest w stanie zaakceptować każdą zmianę zdania szefa PO i każdą ogłoszoną przez niego brednię, bo jedyne czego oczekują, to zmiana władzy. Nie ma jednak tych wyborców aż tylu (przynajmniej na razie), by dać PO zwycięstwo, wystarczające do samodzielnej władzy. Jedyny więc pomysł jaki Donald Tusk ma, to skręt w lewo i sięgnięcie po wyborców Lewicy. I ta strategia jest systematycznie realizowana od przejęcia przez Tuska sterów w PO, a zaczęła się od próby „wrobienia” Lewicy we współpracę z PiS przy okazji głosowania nad KPO. Co się zresztą udało na tyle, że dopiero niedawno Lewica na sondażowe podium.
A potem Tusk systematycznie ogłaszał fragmenty programowych propozycji Lewicy, jako własne. Tak było na przykład z pomysłem na pilotaż czterodniowego tygodnia pracy, tak było z przejętymi od Lewicy hasłami 20 procentowych podwyżek dla budżetówki czy tym, że mieszkanie jest prawem nie towarem. Tak było też z wypowiedzianą podczas Campusu Polska obietnicą, że pierwszą rzeczą, jaką zrobi PO po zwycięskich wyborach będzie liberalizacja ustawy aborcyjnej i wprowadzenie aborcji na życzenie do 12 tygodnia, a na listach PO nie znajdą się ci, którzy aborcji nie popierają.
Co na to wszystko Lewica? Z braku lepszego pomysłu robi dobrą minę do złej gry. Obaj współprzewodniczący Nowej Lewicy: Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń opowiadają w mediach, że zgłaszając kolejne hasła Lewicy jako własne Donald Tusk przygotowuje swój elektorat do współrządzenia z Lewicą, a Lewica ma być gwarantem dotrzymania przez szefa PO zgłoszonych przez niego obietnic. Ale w sumie cóż im pozostaje? Przecież nikt otwarcie nie powie, że Donald Tusk, to łobuz, który nie tylko nie jest w stanie wygenerować własnej oferty programowej, więc podpina się pod cudzą, ale jeszcze próbuje powtórzyć operację z 2015 roku i przekonać wyborców, że głos oddany na Lewicę jest głosem straconym.
Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale Donald Tusk uparcie się do niej pcha. A przy zaskakującej bierności Lewicy ten manewr może mu się udać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/613421-lewicy-dobra-mina-do-zlej-gry-donalda-tuska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.