W przeprowadzonej przeze mnie i opublikowanej w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” rozmowie premier Mateusz Morawiecki mówi, pierwszy raz od dawna tak zdecydowanie, że Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory na tyle wyraźnie iż będzie rządziło trzecią kadencję.
Jasne, że w systemie demokratycznym w jakim żyjemy, nikt nie ma mocy takiego wyniku zadekretować. Ale wyłania się z tego wywiadu jasny plan, jak chcą to wygrać. Co będzie dla obozu politycznego Jarosława Kaczyńskiego najważniejsze, do czego będą się odwoływali. Warto wynotować pięć kluczowych punktów.
Po pierwsze - jasne nazwanie stawki o którą będzie toczyła się polityczna walka w roku 2023. Chodzi o dużo więcej niż stanowiska. Premier stwierdza, że zwycięstwo jego formacji jest polską racją stanu. Na czym opiera te słowa?
To będzie zasadniczy wybór między projektem rozwoju, który reprezentuje nasz obóz, a stagnacją połączoną z potulnością wobec sił zewnętrznych znaną Polakom z przeszłości. Nasi oponenci polityczni krytykują duże projekty rozwojowe, jak choćby budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, przekop Mierzei Wiślanej, tworzenie silnej armii, ambicję zbudowania elektrowni atomowej. Ich podejście jest szokująco archaiczne, nienowoczesne.
Projekty, które realizujemy, mamy w planach, podnoszą nas na zupełnie nowy poziom cywilizacyjnego rozwoju. Ich przerwanie przez kompletną zmianę rządu byłoby dla Polski prawdziwym nieszczęściem. Dlatego musimy walczyć, musimy zwyciężyć. I to zwycięstwo jest w zasięgu ręki
— podkreśla Mateusz Morawiecki.
Po drugie, słyszalne już w ostatnim zdaniu ostatniego cytatu (zwycięstwo w zasięgu ręki) przekonanie, że konieczna jest maksymalna mobilizacja i wiara w zwycięstwo. Wnioskuje z tonu całej rozmowy, że wszyscy, którzy stali się tłustymi kotami, nie zamierzają dawać z siebie wszystkiego, będą odsyłani na tyły, stracą swoje pozycje, stanowiska.
Podczas lokalnych spotkań czuję, że jesień 2023 r. będzie nasza. Ja jestem gotów choćby jutro ruszyć, spotykać się z Polakami. To jak najbardziej możliwe, byśmy dotarli do każdej miejscowości, do każdej gminy. Siedząc za biurkiem albo siedząc na Twitterze, jeszcze nikt nie wygrał wyborów. A jeśli ktoś jest zmęczony rządzeniem, jeśli uważa, że bycie w opozycji też ma swoje zalety, to niech da sobie spokój. Ja chcę zmieniać Polskę, prowadzić polskie sprawy, nie tracić czas na przegrupowanie się w opozycji
— wprost stwierdza szef rządu.
Po trzecie, Morawiecki zapowiada nowy program na wybory oraz zdecydowane starcie z opozycją. Różnice w podejściu do kluczowych spraw oraz zderzenie praktyki dwóch politycznych epok będą nazywane po imieniu. Jak trzeba - brutalnie. Zapytany o twierdzenia opozycji, że się zmieniła, zrozumiała błędy, że „nic, co dane, nie zostanie zabrane”, że narodziła się w nich wrażliwość społeczna, odpowiada:
To taka firanka, bardzo zresztą cienka, która ma zasłonić prawdziwy program. Ale nawet to się nie udaje. Co chwila jakiś poseł, związany z opozycją ekonomista, zapowiada koniec tego, jak to określają, socjalnego rozdawnictwa, koniec 500+, 13. i 14. emerytur, innych programów. Ten brutalny liberalizm to ich DNA. W kuluarowych rozmowach politycy opozycji mówią o tym jeszcze dosadniej.
Musimy pokazać, że ponad dwa razy większy budżet w ciągu siedmiu lat nie wziął się z niczego, że w czasach naszych poprzedników musiały po Polsce hulać bardzo złe siły. Że nadużycie było na każdym kroku, a patologia pogłębiała zapaść finansów publicznych. To widać gołym okiem.
Przekonują też Polaków, że człowiek, który rządził siedem lat, wypchnął setki tysięcy ludzi z kraju, a potem sam zwiał na wygodną posadę, zjawił się tu wprost z księżyca. Uważam jednak, że to dość ryzykowny pomysł, a jego autorzy traktują Polaków jak pozbawionych pamięci naiwniaków.
Odrzucają solidaryzm społeczny, nie chcą równomiernego rozwoju całego kraju, korzyści dla wszystkich grup społecznych. Tego wszystkiego, co jest głównym celem rządów obozu prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Nikt nie może mieć wątpliwości, jak ciężkie czasy przyszłyby znowu dla Polaków, gdyby obecna opozycja przejęła władzę. Tam nie ma żadnego, absolutnie żadnego, pozytywnego programu dla Polski. Tylko ataki za pomocą paniki, histeryczne napaści, takie jak obserwowaliśmy w sprawie sytuacji na Odrze. Ich program to głównie wzbudzić negatywne emocje, wzmacniać je w swoich licznych mediach, siać ferment, tworzyć zamęt i wzniecać niepewność.
Po drodze jest oczywiście ciężka zima, wciąż dolegliwa inflacja (choć pamiętajmy, że jest liczona rok do roku, a skokowy wzrost miał miejsce bezpośrednio po wybuchu wojny), szokująco wysokie ceny energii.
Dlatego jako punkt czwarty planu wyjawionego przez premiera Morawieckiego wskazuję cały pakiet działań mających zmniejszyć społeczny ból związany z tymi zjawiskami oraz rzucenie wyzwania opozycji, która na tych prezentach Putina chce politycznie zarobić. Szef rządu stwierdza:
Mam bardzo smutne myśli, gdy widzę zachowanie tego pożal się Boże lidera opozycji, byłego premiera, byłego szefa Rady Europejskiej. Tak zachowują się w Europie tylko ruskie trolle. To jest ten język, ten przekaz. Spotkałem się ze stopniowaniem kłamstwa: hipokryzja, oszustwo, mowa Donalda Tuska. To niestety prawdziwy opis.
Mówić o inflacji, kosztach życia, cenach energii i nie wspomnieć o wojnie na Ukrainie to oszukiwanie obywateli. Kiedy rozmawiam z prezydentem Macronem, kanclerzem Scholzem i innymi liderami Europy, to nikt z nich nie ma wątpliwości, że to pierwsze wynika z tego drugiego. Tylko najbardziej cyniczne i prorosyjskie siły polityczne w Europie tak grają tymi tematami jak część polskiej opozycji i niektóre media.
Element piąty to podkreślenie wagi stabilizacji, jaką w obliczu zagrożenia wojną dają rządy Zjednoczonej Prawicy, rządy stawiające od dawna na silną Polskę, z odpowiednią do wyzwań armią:
Moskwa chce destabilizacji – my musimy chronić naszą stabilność. Putin chce klęski obozu propolskiego – my musimy zapewnić temu obozowi kolejną kadencję rządów. To jest dziś polska racja stanu.
Wszystko to razem ma złożyć się na wygraną w roku 2023.
I chcę powiedzieć jasno, chcę by to wybrzmiało: my kolejne wybory wygramy, dalej będziemy prowadzili dobrym kursem polskie sprawy. Szanse na trzecią kadencję są bardzo duże. A jeszcze większa jest konieczność jej wygrania. W siedem lat zmieniliśmy Polskę, wzmocniliśmy fundamenty jej rozwoju i bezpieczeństwa. Jeśli uzyskamy zgodę Polaków na kolejne cztery lata, to perspektywa 12 lat daje pewność domknięcia kluczowych projektów. Tak by nikt już nigdy Polakom nie zaciągnął hamulca, nie wepchnął znowu w biedę, brak nadziei, przymusową emigrację albo w pracę za 5 zł za godzinę
- stwierdza premier w tygodniku „Sieci”.
Czy tak się stanie? Czy ten plan wyłaniający się z wywiadu, musi się udać? Oczywiście nie. Pułapek jest po drodze wiele. Ale na pewno obóz rządzący - co wynika zresztą także z wcześniejszego wywiadu prezesa Jarosława Kaczyńskiego dla „Sieci” - wchodzi w rok wyborczy, rok ciężkiego kryzysu światowego i regionalnego - z jasną mapą działania, zdecydowanym przywództwem, energią i wiarą w zwycięstwo. Opozycja, która już chwilami dzieli skórę na tym niedźwiedziu, może się mocno pomylić.
Polecam lekturę całości:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/613356-tak-chca-wygrac-opozycja-moze-sie-mocno-pomylic
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.