„Donald Tusk znalazłby się w próżni, gdyby próbował powracać do bardziej konserwatywnych wątków w przekazie Platformy” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
wPolityce.pl: Premier Morawiecki na łamach tygodnika „Sieci” zapowiada III kadencję. Czy to realny wariant?
Prof. Rafał Chwedoruk (UW): W polityce wszystko jest realne, tylko w różnym stopniu. Powiedziałbym, że perspektywa tego jest mniejsza niż 50 procent, nieporównywalnie mniejsza niż w ostatnich wyborach. Ostatnie wybory były u nas formalnością. Zwycięstwo i w wyborach parlamentarnych, i prezydenckich było od początku jasne, a wynik PiS był bezpieczny. Teraz sytuacja jest w zasadzie odwrotna. Gdyby wybory odbywały się w chwili obecnej, to pewne byłoby zwycięstwo opozycji. Pytanie tylko o skalę i konfigurację, w której główne partie opozycyjne by startowały. Nawet po ostatnich wyborach, zwycięskich dla PiS, politycy tej partii zauważyli, że istnieje problem demograficzny elektoratu, który będzie powodował z czasem wyczerpywanie się dalszej petryfikacji kluczowych grup elektoralnych. W tej materii nic się nie zmieniło. Zwrot w stronę młodszych wyborców, poszerzenie niegdysiejszego przyczółka, jaki PiS tam miał, musiały przejść do przeszłości po protestach w sprawie aborcji.
Platforma Obywatelska ustami Donalda Tuska opowiada się za aborcją do 12. tygodnia ciąży. PO zaostrza przekaz, bo wie, że przyniesie jej to korzyści?
Platforma nigdy nie identyfikowała się poprzez kwestie kulturowo-światopoglądowe. Zawsze było w niej bardzo szerokie spektrum postaw i zarazem zawsze jako partia w większości wywodziła się z postsolidarnościowej prawicy i liberałów z lat 90. Była trochę bardziej na prawo w kwestiach światopoglądowych niż w większość swojego elektoratu. Polityk, który chce walczyć o władzę, musi w kluczowych kwestiach być blisko społecznego centrum, czyli poglądów jak najliczniejszej grupy potencjalnych wyborców. W Polsce centrum przesunęło się bardzo zdecydowanie w lewo – powróciło do stanu z początku lat 90., kiedy w społeczeństwie wyraźnie przeważały postawy liberalne. Wypowiedź Donalda Tuska była bezalternatywna. Gdyby nie padła, ten polityk miałby bardzo duże problemy wewnątrz opozycji, ponieważ konkurencyjne partie opozycyjne, w szczególności Lewica, być może w jakimś stopniu ruch Szymona Hołowni (biorąc pod uwagę strukturę wyborców tej formacji), a nade wszystko część samej PO, miałyby natychmiast temat odróżniający od Donalda Tuska i spychający go na pewien margines. Natomiast niezadowolenie konserwatywnych polityków Platformy nie ma znaczenia.
Dlaczego?
Po tylu latach bipolarnego konfliktu nie ma miejsca na mocno konserwatywnych polityków po liberalnej stronie i mocno liberalnych polityków po konserwatywnej stronie. Tutaj straty są bliskie zeru. Większym wyzwaniem dla Platformy i opozycji jest balansowanie w kwestiach społeczno-ekonomicznych między interesami i oczekiwaniami wielkomiejskiej klasy średniej bardzo mocno liberalnej, niechętnej redystrybucyjnej polityce rządu, a oczekiwaniami innych wyborców. I takich, którzy się wahają i takich, którzy mogliby się zmobilizować przeciwko Platformie i opozycji, gdyby wypowiedziała się w sposób jednoznaczny, biorąc stronę trzonu własnego elektoratu w postaci wielkomiejskiej klasy średniej. Laicyzacja w Polsce dokonała się podobnie jak w Austrii czy w i Irlandii – bez szerszego kontekstu ideologicznego, bez prostych politycznych beneficjentów tych zmian, zgodnie z tendencjami cywilizacyjnymi i dostosowaniem się do modelu życia w Europie poza tymi państwami. Wszędzie, poza Maltą, ustawodawstwo dotyczące przerywania ciąży jest dużo bardziej liberalne niż w Polsce. Donald Tusk znalazłby się w próżni, gdyby próbował powracać do bardziej konserwatywnych wątków w przekazie Platformy.
Z konserwatywnego liberalizmu PO został już tylko liberalizm, w dodatku ze skrętem w lewo?
W Polsce konserwatywny liberalizm zawsze był wyłącznie nadzieją polityków wywodzących się z z antykomunistycznej opozycji. Jedni są dziś w PiS, drudzy w Platformie, a jeszcze inni na politycznej zielonej trawie. Było to pochodną tego, że po stanie wojennym opozycja z masowego ruchu opartego o klasę robotniczą stała się w olbrzymim stopniu konfederacją różnych organizacji podziemnych, które fascynowały się tym, co najbardziej konserwatywne na Zachodzie. W świecie anglikańskim i protestanckim prawicowość była syntezą wolnego rynku i tradycjonalizmu kulturowego. Próby naniesienia tego na kraje katolickie, w tym Polskę, po 1989 roku zawsze trafiały w próżnię. Wystarczy wymienić Jana Rokitę, Bronisława Komorowskiego, Aleksandra Halla, Jarosława Gowina czy PJN… A w momencie, gdy PiS i PO stały się biegunami tym bardziej było wiadome, że te wąskie przestrzenie znikną, poza nielicznymi powiatami na Kaszubach czy na Górnym Śląsku. W polskich realiach nie ma w skali makro elektoratu, który byłby jednocześnie rynkowy i tradycjonalistyczny. Jak wspomniałem, elektorat PO w swoim trzonie był trochę bardziej liberalny od samej partii. Świetnie widać rozpad tego świata na przykładzie wyborczej dywersyfikacji Kaszub. Im bliżej Trójmiasta, tym więcej postaw liberalnych, a im bliżej Chojnic – tym bardziej konserwatywnie, co jest równoległe ze strukturą zamożności. PO przeszła długą ewolucję, już jej deklaracja z 2011 roku była bardzo eklektyczna, gdy odwoływano się do bardzo różnych tradycji. Warto jednak zauważyć, że w eklektycznym środowisko w UW, w KLD Donald Tusk należał do najbardziej liberalnych polityków. Pokazywały to niektóre głosowania w latach 90. Po ewentualnym objęciu władzy trochę większym problemem dla Donalda Tuska byłyby kwestie LGBT, ponieważ w tych sprawach konsens społeczny jest zdecydowanie bardziej przesunięty w prawo niż w sprawie aborcji.
Rozmawiał Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/613286-prof-chwedoruk-wypowiedz-tuska-byla-bezalternatywna