„Fundamentem jest to, że w 1953 r. nie było suwerennego, demokratycznego państwa polskiego. Nie uznajemy żadnych dokumentów z tego okresu, bo to dokumenty sowieckie. Bierut był sowieckim agentem, a nie polskim politykiem” - podkreślił w programie „Woronicza 17” na antenie TVP Info sekretarz stanu w KPRM Adam Andruszkiewicz.
CZYTAJ TAKŻE:
Zrzeczenie się reparacji z 1953 r.
Argumentem, na podstawie którego strona niemiecka uznaje sprawę reparacji za zamkniętą, jest oświadczenie Rady Ministrów w 1953 - obarczone licznymi wadami prawnymi i przygotowane pod naciskiem ZSRR. Michał Rachoń zapytał Roberta Kropiwnickiego z Koalicji Obywatelskiej, dlaczego część polityków tego ugrupowania, powołuje się na wspomniane już stanowisko Bieruta.
To zrzeczenie nie było moim zdaniem całkowicie skuteczne. Było uznawane przez jakiś czas, ale to jest sprawa, do której można wrócić, jeżeli będzie dobra wola. To jest też sprawa umowna. Jeżeli rząd polski wróci do sprawy i zyska zrozumienie dla tego zarówno w Berlinie, jak i innych stolicach europejskich, to będziemy trzymać za to kciuki. Ale niestety ja cały czas uważam, że to jest cały czas bardziej gra do wewnątrz, niż poważna sprawa na zewnątrz. Robicie tak naprawdę zadymę w Polsce, żeby ratować się przed wyborami. Do tego ma służyć ten raport, a nie do tego, by rzeczywiście otrzymać reparacje
— powiedział poseł KO.
Proszę pytać tych polityków. Jeżeli rząd polski wyda inne stanowisko i rozpocznie w tej sprawie faktycznie procedury, bo czekamy, czy będzie jakaś ścieżka ustawowa, czy rząd zaproponuje jakąś umowę międzynarodową. Ale póki co nie mamy oficjalnego stanowiska rządu polskiego w tej sprawie
— dodał.
Jeżeli premier Polski, który dzisiaj reprezentuje Polskę, twierdzi, że jest inaczej, niech podejmie to oficjalnie i wtedy zacznie się poważna rozmowa
— podkreślił Kropiwnicki.
Jeżeli chcemy uzyskać reparacje, musimy w tej sprawie podpisać umowę międzynarodową z Niemcami. Czekam na jej projekt, wysłanie do Bundestagu, kanclerza Scholza, jedźcie i negocjujcie
— zaapelował do rządu polityk opozycji.
Tarczyński do opozycji: Kopiujecie narrację niemiecką
Tu można się tylko śmiać, bo nie można traktować poważnie ludzi, którzy od lat bronią interesu niemieckiego w Polsce i dziś wypowiadają tego rodzaju słowa. Nie zrobili nic, przeszkadzali, krytykowali, robili wszystko, aby ten raport nie powstał, aby w żaden sposób nie padło słowo „reparacje”. Bo nie wiem, czy państwo wiecie, ale w Bundestagu posłowie niemieccy nie mogą używać słowa „reparacje”. Funkcjonuje termin „zadośćuczynienie”
— wskazał eurodeputowany PiS Dominik Tarczyński.
I w „Bild” oraz „Sueddeutsche Zeitung” profesorowie niemieccy, nieprzypadkowo na pewno wybrani, twierdzą, że Polsce nie mogą być wypłacone reparacje, bo to poniży Niemcy. A w SZ czytamy z kolei, że nie można wypłacić reparacji Polakom, bo doświadczą syndromu holenderskiego, za dużo pieniędzy wpłynie i będzie im za dobrze
— dodał.
Wy kopiujecie narrację niemiecką, mówiąc, że do Polski nie mogą trafić pieniądze, bo polski rząd może je zagrabić
— powiedział Tarczyński, zwracając się do przedstawiciela Koalicji Obywatelskiej.
Andruszkiewicz: Bierut był sowieckim agentem, nie polskim politykiem
Nieprawdą jest, że rząd RP nic w tej sprawie nie robił. Mamy starania szefa rządu, premiera Mateusza Morawieckiego. Jest raport przygotowany także przy współpracy posłów Rzeczypospolitej Polskiej. Poseł Arkadiusz Mularczyk kierował pracami, które są wsparte szeregiem autorytetów i bazują na faktach
— ocenił sekretarz stanu w KPRM, Adam Andruszkiewicz.
Fundamentem jest to, że w 1953 r. nie było suwerennego, demokratycznego państwa polskiego. Nie uznajemy żadnych dokumentów z tego okresu, bo to dokumenty sowieckie. Bierut był sowieckim agentem, a nie polskim politykiem
— dodał.
Przygotowanie wystąpienia o reparacje to nie jest wysłanie pocztówki z wakacji, tylko poważny proces. Rozpoczynamy starania na arenie międzynarodowej. Jak dziś pamiętam, kiedy Sikorski jako szef MSZ przemawiał w Bundestagu, że Niemcy powinny kierować Europą. Kanclerz Merkel wzywała ministra Schetynę do ambasady niemieckiej. To jest wstyd
— zwrócił się do Kropiwnickiego Andruszkiewicz.
Żukowska: Odpowiedzialność moralna nic nie kosztuje
Ze strony niemieckiej słyszymy wypowiedzi, że Berlin poczuwa się do odpowiedzialności moralnej, jednak sprawę reparacji uważa za zamkniętą.
Tak jest najłatwiej, odpowiedzialność moralna nic nie kosztuje. Można wygłosić piękne słowa, a gospodarka niemiecka wcale tutaj tak naprawdę nie będzie uczestniczyć w tej odpowiedzialności
— podkreśliła posłanka Lewicy, Anna Maria Żukowska.
Jeśli chodzi o stanowisko rządu Bieruta, to jest wiele rzeczy, do których można się tutaj uczepić. Dokument nie trafił w ogóle do ONZ. To może mieć znaczenie. Może mieć znaczenie, że tak naprawdę to my mieliśmy te reparacje otrzymywać nie bezpośrednio od Niemiec, ale od ZSRR. Czy to była deklaracja tylko wobec NRD, czy też współczesnego RFN? Jest wiele kwestii prawnych, które można poruszyć na pewno
— dodała Żukowska.
Nie spodziewam się, że w tym kształcie strona niemiecka przyjmie ustalenia. Ja to postrzegam w ten sposób, że to element polityki historycznej, ale i dyplomacji. To pokazanie też naszemu największemu partnerowi w UE, żeby negocjować inne rzeczy, powołując się na to, że cały czas mamy na stole te reparacje
— oceniła polityk Lewicy.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/613021-andruszkiewicz-nie-uznajemy-dokumentu-z-1953-r