Czynimy wszystko, aby to co niepokoi obywateli, zostało załatwione tak, żeby tej zimy nikt nie cierpiał z powodu braku ogrzewania – powiedział w sobotę w Nowym Targu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas spotkania z wyborcami.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rusza wrześniowa ofensywa Prawa i Sprawiedliwości! Jarosław Kaczyński spotka się w sobotę z mieszkańcami Nowego Targu
CZYTAJ TAKŻE: NASZ SONDAŻ. PiS w górę. Aż 13 punktów procentowych przewagi nad KO. Agresywna strategia opozycji trafia w próżnię?
Bardzo mi miło, że pamiętają państwo, jak mam na imię
— zażartował Jarosław Kaczyński na początku spotkania, gdy skandowano jego imię.
„PiS kradnie”? Jarosław Kaczyński punktuje!
Prezes PiS rozpoczął wystąpienie od wspomnienia zarzutu ze strony opozycji, „że my kradniemy”.
W ciągu tych 7 lat myśmy zebrali o 828 mld zł więcej podatków i różnego rodzaju danin publicznych, ale nie licząc tego co zostało zebrana na służbę zdrowia i emerytury. (…) Zdecydowana większość wynika z tego, że my nie pozwalamy kraść. I to jest zasadnicza różnica
— podkreślił.
Jest taki bloger, młody człowiek podobno sprawny, który tłumaczy ten zarzut tym, że nasi szefowie spółek skarbu państwa dużo zarabiają. Rzeczywiście zarabiają dużo, ja tego nie kwestionuję, tylko zarabiają biorąc pod uwagę inflację, jakieś 2,5 razy mniej, niż ich poprzednicy z tamtej formacji. A ktoś może powiedzieć „i tak za dużo”. Ja to rozumiem (…). Tylko jeżeli my to zdecydowanie obniżmy, to fachowców od zarządzania mieć nie będziemy, bo na rynku prywatnym uzyskają więcej niż u nas. Takie są niestety reguły życia
— mówił prezes PiS.
„Ból inflacyjny”
Oni, kiedy przyszedł kryzys, trzeci kryzys po 1989 roku, kryzys Tuska, oni podwyższyli podatki (…). nic nie robili po to, żeby wesprzeć. My wsparliśmy przedsiębiorstwa w czasie covidu i my w dalszym ciągu, teraz kiedy mamy tę ciężką chorobą inflacji, też w żadnym wypadku nie podnosimy rąk do góry: „nic nie możemy zrobić” (…) Otóż my robimy bardzo wiele
— podkreślał.
My byśmy mogli szybko opanować inflację, taką metodą, którą już stosowano - zabrać ludziom pieniądze, a najłatwiej poprzez zwiększenie bezrobocia
— stwierdził Jarosław Kaczyński, przypominając jednocześnie, że za czasów rządu Tuska to bezrobocie właśnie rosło…
My bezrobocia nie zwiększamy. Stosujemy za to bardzo wiele metod, żeby ten ból - my to wiemy, ten ból inflacyjny był jak najmniejszy
— wspomniał, wyliczając tarcze finansowe, obniżki akcyz i świadczenia wobec różnych grup społecznych.
„By tej zimy nikt nie cierpiał”
Słyszę, że jest dużo zamieszania. Tak, rzeczywiście może być jeszcze dużo zamieszania, ale to się powoli uspokaja. Z różnych kierunków sprowadzamy ten węgiel, zwiększyliśmy produkcję (…) Walczymy o to, żeby można było to rozprowadzić. Reagujemy tam, gdzie są blokady, na Łotwie.
— mówił.
Czynimy wszystko, co można uczynić, żeby to wszystko co jest w tej chwili problemem, co może niepokoić, i niepokoi, wiem o tym, obywateli, zostało załatwione w ten sposób, by tej zimy nikt nie cierpiał z powodu braku ogrzewana
— zadeklarował szef partii rządzącej, wspominając też o działaniach nakierunkowanych na banki i „nacisku inflacyjnym”, który jest „hamowany”.
„Naszym celem jest podnieść poziom życia Polaków”
Blokujemy bardzo silne wzrosty cen, także dla obywateli, różnego rodzaju paliw, w tym energii elektrycznej, które wzrosłyby na przełomie roku, gdybyśmy tych działań nie podejmowali. Wtedy inflacja rzeczywiście skoczyłaby w górę (…). Ale my chcemy się przed tym - tego typu działaniami - uchronić
— podkreślał dalej.
Pełna aktywność w tej sprawie, w sprawie dla obywateli najważniejszej. Polacy martwią się o swoje portfele, oszczędności, o swoje życie i my uczynimy wszystko, aby to, co działo się za naszych czasów, czyli ten wzrost poziomu życia ludzi, żeby to zostało jakoś ochronione i żebyśmy mogli się odbić do szybkiego wzrostu
— mówił Jarosław Kaczyński.
Naszym celem jest podnieść poziom życia Polaków i także uczynić wszystko, aby ludzie którzy urodzili się w różnych miejscach naszego kraju, mieli równe szanse
— deklarował.
„Kolejna byłaby Polska”
To wszystko odbywa się w bardzo specyficznym kontekście. Tym kontekstem jest wojna. (…) Pomagamy Ukrainie. Nie będę wchodził w szczegóły (…) ale jest to pomoc wielostronna, także w sferze militarnej. Ale jeśli pomagamy, to robimy to w imię starej polskie zasady „za naszą i waszą wolność”, ale także na zimno w interesie Polaków
— powiedział prezes PiS.
Bo nie miejmy najmniejszej wątpliwości, że gdyby im się udało, jak planowali, to kolejna byłaby Polska. Tutaj mój śp. brat przemawiając w Tbilisi miał 100 procent racji (…). Putin nigdy nie ukrywał - nawet prezydent Kwaśniewski o tym opowiadał - że jego intencją jest odtworzeni Związku Sowieckiego
— dodał.
Musimy nie tylko pomagać Ukrainie, ale przede wszystkim się zbroić. Ten obowiązek polski rząd wykonuje. Naprawdę robimy wszystko co możliwe, aby armia polska w jak najmniejszym czasie, uzyskała zdolność bojową która by odstraszała od agresji. To musi być bardzo duża zdolność bojowa. my mamy niewielka niby granicę z Rosją, ale mamy też Białoruś, a dalej jest Ukraina i gdyby oni zajęli Ukrainę, to praktycznie na wschodzie i na kawałek na południu, mielibyśmy tego właśnie przeciwnika. Stąd te nasze dążenie do uzbrojenia się jest tak mocne
— mówił.
Im więcej HIMARS-ów, tym mniej straconych żołnierzy
Jak podkreślał ws. zakupów, „HIMARS-y nie są zabawkami”.
Wiemy, że granica, ten nie daj Boże front, może wynosić 1000 km i tego trzeba będzie bronić
— dodał.
Im więcej HIMARS-ów, tym mniej jest potrzeba trzeba dywizji. Im więcej HIMARS-ów, tym mniej straconych żołnierzy i większe straty po tamtej stronie
— stwierdził lider PiS, wyliczając również Kraby i samoloty.
Tylko to może stworzyć ten mechanizm odstraszenia
— dodał, zwracając uwagę na fakt, że Rosjanie chcieli unicestwić Ukrainę.
Były wicepremier ds. bezpieczeństwa przywołał słowa ideologa Kremla Aleksandra Dugina.
W publikacjach Dugina jest napisane czarno na białym - Rosja nie jest zainteresowana istnieniem niepodległej Polski w żadnej formie, nawet jeszcze w mniejszych granicach
— powiedział.
„Będziemy się domagać czegoś, co nam się należy”
Ja państwu przytoczę taki fakt historyczny, którego pewnie nie znacie. Zaraz po wojnie do jednego z portów brytyjskich przypłynął duży krążownik. I na ten krążownik załadowano całe złoto, które posiadała Anglia i wywieziono je do Stanów Zjednoczonych (…) Mimo, że były najbliższym sojusznikiem, egzekwowały swoje wierzytelności w stosunku do sojusznika
— mówił prezes PiS, rozpoczynając temat reparacji za straty polskie z czasów II wojny światowej.
A my przez lat już teraz 77, nie egzekwowaliśmy - przez kilka lat nie mogliśmy, bo byliśmy państwem uzależnionym - ale nie egzekwowaliśmy, chociaż były podejmowane próby (…). Po roku ‘89 chociaż o tym mówiono, szczególnie nasz obóz polityczny
— kontynuował.
W końcu nadszedł taki czas, kiedy trzeba wyłożyć karty na stół. To się stało 1 września na Zamku Królewskim. Powiedzieliśmy jasno, będziemy się domagać czegoś, co nam się należy
— podkreślał prezes PiS, dodając przy tym, że „wyliczenia na 6 bln złotych jest bardzo oszczędne”.
I tę sprawę będziemy stawiać. Dlaczego? Niektórzy się powołują na czas. Niemcy wypłacili właśnie 1 mld zł odszkodowania Namibii za wydarzenia z początku XX wieku, wydarzenie bardzo zbrodnicze, ale w nieporównywanie mniejszej skali. W Stanach Zjednoczonych płaci się plemionom indiańskim za wydarzenia sprzed 200 lat, grube miliony dolarów. Niemcy wypłacali 70 państwom, nawet Włochom, które były do 1943 roku ich sojusznikiem. My nie dostaliśmy nic
— mówił.
Będziemy prowadzić kampanię, która m.in. ma uświadomić światu, a także i Niemcom – bo czasami przeciętni Niemcy na ogół tego nie wiedzą – co naprawdę się w Polsce działo. Będziemy wzywać na różnych forach - europejskich, światowych – do tego, aby ta zasada, że narody są równe, w tym Polska i Polacy, żeby to zostało zrealizowane. A to oznacza, że Niemcy muszą nam wypłacić te odszkodowania
— przemawiał szef partii rządzącej.
Dlatego jako kraj, jako państwo poważne, musimy zacząć przestać traktować samych siebie jako tych gorszych. Bo w wielu Polakach to tkwi. To wyróżnik obozu naszych przeciwników (…) My kompleksu niższości nie mamy, nie mamy powody go mieć
— zaznaczył Jarosław Kaczyński.
Co Kohl powiedział Kaczyńskiemu?
Niemcy muszą nam wypłacić te odszkodowania. Ale ostrzegam, to długo potrwa. To nie jest akcja na rok. To akcja na lata. Dlaczego teraz? Bo kiedyś trzeba było zacząć tę długą i twardą walkę. Inaczej będziemy słyszeć to, co dzisiaj czasami słychać, a co ja przeszło 30 lat temu usłyszałem w rozmowie z kanclerzem Kohlem. Co on mi powiedział? Że Polacy powinni być Niemcom wdzięczni. Taki jest ich sposób myślenia. Ja po tej rozmowie nie miałem już żadnych złudzeń
— opowiadał prezes PiS.
Zorientowali się, że tym razem by przegięli”
Na zakończenie spotkania, gdy odczytano jedno z pytań od uczestników, w którym to przeciwników PiS nazwał „oszustami”, Jarosław Kaczyński komentował:
Poziom oszustwa w Polsce jest taki, że nie mogę się od tych słów odcinać „nie, oni jednak nie są tacy źli”. Oni są naprawdę tacy źli. Kiedyś było trochę lepiej, dziś niestety jest bardzo źle.
I dodał:
Wszyscy sądzili, że w wczoraj z rana w Sejmie zaczną się (…) wypowiedzi w obronie Niemiec. Nie było ani jednej takiej wypowiedzi. A dlaczego? Nasi przeciwnicy często bardzo związani z Niemcami, zorientowali się, że tym by bardzo już przegięli.
olnk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/612954-prezes-pis-czynimy-wszystko-by-tej-zimy-nikt-nie-cierpial