„Jak się Niemcy w końcu wkurzą i otworzą temat granicy polsko-zachodniej, to dopiero się wesolutko zrobi…” - napisała na Twitterze dziennikarka OKO.press, Anna Mierzyńska. W podobnym tonie kwestię reparacji skomentował Waldemar Kuczyński, opozycyjny publicysta, ekonomista i minister przekształceń własnościowych w latach 1990-1991.
CZYTAJ TAKŻE:
„Jak się Niemcy w końcu wkurzą…”
Stanowisko polityków opozycji (i to właściwie od Lewicy, przez KO, po Konfederację) oraz dziennikarzy części polskich mediów w kwestii reparacji jest doskonale znane za sprawą ich wczorajszych komentarzy na temat konferencji, podczas której zaprezentowano raport o stratach wojennych, których doświadczyła Polska wskutek II wojny światowej i okupacji niemieckiej.
Tak przynajmniej wydawało się do tej pory, bo oto część dziennikarzy opozycyjnych lub komercyjnych mediów oraz innych osób kojarzonych z obecną opozycją, jak np. Waldemar Kuczyński, postanowiło odgrażać się na Twitterze, że „Niemcy się wkurzą”.
Jak się Niemcy w końcu wkurzą i otworzą temat granicy polsko-zachodniej, to dopiero się wesolutko zrobi… Zwłaszcza w perspektywie wojny za granicą wschodnią
— napisała na Twitterze Anna Mierzyńska z OKO.press w czwartkowy wieczór.
Od miesięcy zdzieram tu klawisze, że to iście zbrodnicze wycie na Niemcy, pod dyktando człowieka chorego na paranoję władzy, pełnego urazów, kompleksów i nienawiści doprowadzi do tego, że u Niemców odżyją pragnienia odzyskania swoich kresów wschodnich
— wtórował dziennikarce opozycyjny publicysta, ekonomista, były minister przekształceń własnościowych, Waldemar Kuczyński.
W przypadku Kuczyńskiego warto zaznaczyć, że nie jest to pierwszy wpis, w którym ostrzega przed „wyciem na Niemcy”, które może być dla nas groźne.
Wielokrotnie pisałem o groźnym dla nas wyciu na Niemcy. Przedwczoraj haniebnie Morawiecki. To wzbudzi nienawiść do Polaków. I kiedyś „perszeron” spyta czemu trzecia część jego łąki należy do „kucyka” za Odrą. Niemcy nie muszą być jagnięciem, jak dziś. Nie zapomnijmy tego
Trudno powiedzieć, aby największe mocarstwo Unii Europejskiej, próbujące narzucić innym krajom swoją wolę, nieustannie pouczające takie kraje jak Polska, a co gorsza - w pewnym stopniu współodpowiedzialne za to, czego dziś dopuszcza się rękami swoich żołdaków rosyjski satrapa Władimir Putin (to Berlin jak mało kto utuczył dzisiejszego zbrodniarza wojennego, a interesy z prominentnymi niemieckimi politykami, m.in. szefami kolejnych rządów, zapewniły mu nie tylko bezkarność, ale również przygotowanie do obecnej agresji na Ukrainę), a w tym wszystkim twardo zabiegające o swoje interesy (co wyraźnie widzimy m.in. w przypadku reparacji), można byłoby określić jako „jagnię”.
Kolejną osobą, która zasugerowała, że w odpowiedzi na polskie roszczenia zachodni sąsiedzi mogliby wysunąć własne - terytorialne, był dziennikarz Radia Zet, Jacek Czarnecki. Zamieścił na Twitterze serię wpisów, które wskazują na to, że w czasach szkolnych niezbyt przykładał się nie tylko do lekcji historii, ale również języka polskiego.
Niech pan pomyślano tym, że Niemcy mogą zarządzać zwrotu Szczecina Wroclawia, Słupska i jeszcze paru miejscowości albo przeliczą utracone po II wojnie tereny i mienie na euro i zarządają dopłaty. I co wtedy? Jakoś o tym nikt nie pomyślał. 1/2
— napisał Czarnecki.
Nie odebraliśmy Niemcom tylko terenów „plebiscytowych” czyli spornych. Odebraliśmy ziemie zamieszkałe przez prawie wyłącznie ludność niemiecką, która została z tamtąd wypędzona, tak jak Polaków sowieci wypędzili z kresów wschodnich. I co? PiS jest gotów na taki spór prawny?
— dowodził w kolejnym wpisie (w obu zachowano oryginalną pisownię).
„Podejście PO do Niemiec coraz trudniej zrozumieć”
Wpisy o tym, co będzie, gdy Niemcy „się wkurzą” skomentował m.in. wiceszef polskiej dyplomacji Paweł Jabłoński.
Podejście PO do Niemiec coraz trudniej zrozumieć. Raz słyszymy, że to nasi najwięksi sojusznicy w Europie, że w UE powinno być więcej niemieckiej siły itp. A teraz – straszą groźnymi Niemcami, gotowymi zabrać nam (chyba zbrojnie, bo jak?) Wrocław i Szczecin… Ja bym to badał
— napisał.
Publicysta „Sieci” Wiktor Świetlik odniósł się z kolei do wpisu Waldemara Kuczyńskiego.
Pan Waldemar niechcący napisał za dużo. Spore zaufanie do kochanego partnera
Gwoli ścisłości trzeba oczywiście zaznaczyć, że ani Mierzyńska, ani Kuczyński nie są oczywiście członkami Platformy Obywatelskiej, tym niemniej sympatyzują z tą partią, a odbiorcami publikowanych przez nich treści, bądź to w mediach społecznościowych, bądź to w ramach pracy dziennikarskiej, nierzadko są politycy i sympatycy Platformy Obywatelskiej.
Jeżeli więc osoby nie będące „trollami” internetowymi ani zwykłymi, anonimowymi zwolennikami PO, za to cieszące się pewnym autorytetem w swoim środowisku wygłaszają tego rodzaju sformułowania o „najlepszym partnerze” i „przyjacielu”, należy zastanowić się, czy Niemcy nie mają więcej wspólnego z Putinem niż dotychczas było wiadomo. Ileż to bowiem razy od przedstawicieli tego samego środowiska, które dziś utyskuje, że obecny rząd „szczuje na Niemcy” słyszeliśmy, że PiS czy śp. prezydent Lech Kaczyński niepotrzebnie „drażnią” Rosję.
Abstrahując już od braków w wiedzy historycznej, lub co gorsza- złej woli, warto byłoby też zwrócić uwagę na to, że Polska zdecydowała się podjąć konkretne kroki w kierunku uzyskania reparacji od Niemiec, ponieważ obecny rząd traktuje zachodniego sąsiada właśnie jako dobrego, wiarygodnego partnera, do którego ma zaufanie, a nie takiego, który może „wkurzyć się” i pewnego dnia zabrać nam część terytoriów.
aja/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/612848-niepokojace-wpisy-opozycyjnych-publicystow-nt-reparacji