„Nie czuję się uprawniony, żeby mówić moim kolegom z PO, co mają zrobić. Wielu z nich zostało wypowiedzią Donalda Tuska postawionych w trudnej sytuacji, niełatwego wyboru między lojalnością polityczną a lojalnością wobec swojego światopoglądu” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Bronisław Komorowski, były prezydent Polski.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Panie prezydencie, czy obecnie popiera pan postulat wprowadzenia aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży?
Bronisław Komorowski: Moje poglądy w tej kwestii są znane od lat. Zawsze byłem zwolennikiem utrzymania tego wątłego i niełatwego kompromisu aborcyjnego z roku 1993. Dlatego ubolewałem nad tym, że PiS oraz zdaje się, że część hierarchów Kościoła doprowadzili do tego, że ten kompromis został rozbity. Dzisiaj efekty tego rozbicia są widoczne w sondażach opinii publicznej, gdzie coraz więcej osób, szczególnie młodych, opowiada się, trochę na zasadzie wahadła poglądów, za pełną liberalizacją prawa do aborcji. To nie jest mój pogląd, ale smutna konstatacja.
Donald Tusk podczas Campusu Polska Przyszłości mówił jednak nie o próbie powrotu do tzw. kompromisu aborcyjnego, ale o wprowadzeniu aborcji na życzenie do 12. tygodnia życia. To stanowisko PO było zapowiadane wcześniej, ale teraz Donald Tusk podkreślił, że będzie egzekwował swoją pozycję lidera i na listach wyborczych nie znajdą się osoby, które nie popierają tego postulatu. Jak pan odbiera taką zapowiedź przewodniczącego PO?
Przede wszystkim to jest to, o czym mówiłem – politycy zachowują się bardzo często tak, jak oczekuje tego od nich opinia publiczna, a przynajmniej ich wyborcy. Poprzez zaostrzenie prawa antyaborcyjnego pod wpływem PiS-u, odebrania możliwości dokonywania aborcji nawet w sytuacjach dramatycznych życiowo dla kobiety, wahadło machnęło się w drugą stronę. PO i pewnie inne środowiska polityczne będą się przynajmniej częściowo do tego dostosowywać i będą przechodziły na pozycję daleko idącej liberalizacji prawa aborcyjnego jako reakcji na to, co zrobiło PiS. Jeśli zaś chodzi o te kwestie wyborcze, to odbieram to ze smutkiem. W przypadku, jeżeli to nie zostanie w praktyce zmienione i słowa Donalda Tuska zostaną zastosowane, to będzie to oznaczało odejście PO od wewnętrznej tolerancji światopoglądowej, a to byłaby strata.
Zgodnie ze słowami Donalda Tuska, konserwatywni politycy KO muszą zmienić swoje poglądy albo też pożegnać się z KO.
Na to wygląda, koledzy o poglądach umiarkowanie konserwatywnych w PO mogą się tego obawiać, ale w tej sprawie najbardziej ma się czego obawiać Lewica, ponieważ to stanowisko PO będzie prowadziło do przejęcia liczącej się części wyborców lewicowych.
A co by pan radził w obecnej sytuacji swoim kolegom, konserwatystom z PO?
Nie jestem członkiem PO od 2010 roku, ponieważ na serio traktowałem swoją deklarację, że chcę być prezydentem wszystkim Polaków. Nie czuję się uprawniony, żeby mówić moim kolegom z PO, co mają zrobić. Wielu z nich zostało wypowiedzią Donalda Tuska postawionych w trudnej sytuacji, niełatwego wyboru między lojalnością polityczną a lojalnością wobec swojego światopoglądu.
Czy sądzi pan, że część z tych polityków zmieni barwy partyjne?
Nie sądzę. Jest natomiast duża szansa, żeby PSL, Polska 2050 i Porozumienie Jarosława Gowina zyskały więcej na atrakcyjności w stosunku do frustrujących się coraz bardziej umiarkowanej części wyborców PiS-u.
Jak pan widzi obecną pozycję PSL-u i Polski 2050 wobec deklaracji Donalda Tuska? Obie te formacje promują raczej tzw. kompromis aborcyjny.
PSL i Polska 2050 opowiadały się za utrzymaniem kompromisu aborcyjnego, nie wiem, czy to da się zrobić, ale widać wyraźnie, że oba te środowiska nie chcą iść w ten dryf proaborcyjny. Abstrahując od względów etyczno-moralnych to sądzę, że mogą w tym widzieć pewną swoją szansę polityczną, bo to oznacza mniejsze szanse łowienia przez PO wyborców umiarkowanie konserwatywnych, a to może być szansa dla Polski 2050, PSL-u i Porozumienia Jarosława Gowina.
Ta jasna deklaracja ws. aborcji to zatem błąd Donalda Tuska?
To niekoniecznie jest polityczny błąd, ponieważ ta zapowiedź może być magnesem dla ludzi o poglądach liberalno-lewicowych i odebrać liczącą się część wyborców lewicy, ale niewątpliwie to także ogranicza możliwości PO do łowienia wyborców od strony bieguna umiarkowanie konserwatywnego. Jak natomiast wygląda całościowa kalkulacja polityczna, bilans w tej sprawie, to nie mam pojęcia.
Donald Tusk jednak dalej promuje ideę startu opozycji z jednej listy. Czy jego jednoznaczne stanowisko ws. liberalizacji prawa aborcyjnego w pana ocenie definitywnie zamyka taką możliwość?
To nie wydaje mi się to istotną przeszkodą, tylko co innego – obawa mniejszych środowisk o ewentualną hegemonię PO, a po drugie pewnie obawa, że jedna lista tyle samo osób może przyciągnąć, co odstraszyć. Część wyborców kieruje się względami natury światopoglądowej, ideowej. Poza tym według jednego z badań sondażowych, chyba Kantara, wynikało, że najlepszym wariantem z punktu widzenia możliwości wygrania wyborów z PiS-em, jest start dwóch list opozycyjnych.
Pytanie na koniec – czy pan dobrze czułby się należąc do obecnej PO? Pytam w kontekście tego zdecydowanego światopoglądowego zwrotu w lewo pana byłej partii.
Współtworzyłem Platformę Obywatelską jako partię konserwatywno-liberalną. Zatem na pewno w partii czysto liberalnej, albo lewicowo-liberalnej, nie czułbym się dobrze. Dzisiaj jednak korzystam z tego, że jestem kompletnie poza partiami i dlatego mogę dokonywać swobodnych ocen. Szanuję wybór własnej drogi politycznej każdego środowiska, tym bardziej, że z badań opinii publicznej wynika, że zwrot PO w lewo może jej przynieść pewne sukcesy, przynajmniej na jednym biegunie.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/612842-nasz-wywiad-komorowski-nie-czulbym-sie-dobrze-w-obecnej-po