Donald Tusk zapowiedział, że jego partia Platforma Obywatelska zrobi wszystko, co w jej mocy, aby zalegalizować w Polsce aborcję na żądanie do 12 tygodnia, bezpośrednio po (jakże chcianym) dojściu do władzy.
Zrobią to, jak powiedział, „pierwszego dnia po wygranych wyborach”.
Zaproponujemy Sejmowi ustawę, zakładającą, że aborcja do 12 tygodnia będzie wyłącznie decyzją kobiety.
Co więcej, poparcie dla aborcji będzie, tłumaczył Tusk, warunkiem wpisania na listy wyborcze partii dla każdego polityka.
Będę oczekiwał od każdego, kto będzie chciał kandydować z Platformy Obywatelskiej, niezależnie od tego, jak szeroka to będzie lista, aby respektował przyjęte na siebie zobowiązania
— powiedział Tusk.
„Zobowiązania”, w tym przypadku, oznaczają zagłosowanie w polskim parlamencie za zabijaniem nienarodzonych.
O tej surowej partyjnej dyscyplinie w sprawie, która do niedawna była postrzegana w PO jako „światopoglądowa”, Tusk poinformował na Campus Polska. Zrobił to dzień po dyskusji, która miała miejsce na tym samym wydarzeniu, pt.: „Dlaczego Bóg opuścił Kościół?”. W dyskusji wziął udział m.in. publicysta Tomasz Terlikowski. Jestem bardzo ciekawy, jak redaktor Terlikowski, od zawsze potępiający aborcję, czuje się po wzięciu udziału w wiecu politycznym, na którym jeden z głównych graczy zarządził powszechne popieranie zabijania nienarodzonych, jeśli chcą się znaleźć na listach wyborczych?
Ale, zostawmy to.
Już dłuższy czas jest bowiem jasne, że PO idzie w kierunku pełnego zaakceptowania mentalności cywilizacji śmierci i zdystansowania od elementów katolickich, które zostały kiedyś zapisane w ich programie. Już o tym pisałem. PO jest po prostu w „trendzie”. Europejska chadecja jest w tym momencie w procesie tonięcia w polityce lewicowo-liberalnej oraz zatracania swojej tożsamości politycznej. PO również wpisuje się w ten proces i było tylko kwestią czasu, zanim poparcie dla aborcji na żądanie stanie się jej oficjalną polityką. Jest to proces nieunikniony, który zacząłby się dziać w polskim „centrum” politycznym, niezależnie od decyzji Trybunału Konstytucyjnego o zakazie aborcji eugenicznej.
Tusk po prostu czuł, że grozi mu utrata młodych wyborców z wielkich miast, na których liczył, jeśli nie zgodzi się na wyraźne i głośne poparcie dla aborcji. Postawiony w rozterce między zasadami katolickiego konserwatyzmu, których niegdyś (przynajmniej deklaratywnie) bronił, a pragmatycznym interesem politycznym, wybrał to drugie. Nic nowego, powiedzieliby złośliwy.
Teraz następuje absurdalna retoryka, za pomocą której Tusk i jego koledzy będą bronić swojej decyzji o wyrzeczeniu się tego, czego wczoraj bronili. Część tej irytującej retoryki mogliśmy usłyszeć już w wywiadze Andrzeja Halickiego w radiu Wnet. Europoseł z KO powiedział, że jako katolik popiera aborcję na żądanie. Kiedy prowadzący wywiad powiedział mu, że Kościół uczy czegoś innego, Halicki odparł, że w takim razie powinien rozważyć zmianę tego nauczania.
Ale to nie wszystko, bo polityk określił nawet popieranie zabijania najsłabszych z nas jako wyraz „miłości chrześcijańskiej”. To też nie powinno dziwić. Halicki i inni jemu podobni po prostu podążają za wzorami ze Stanów Zjednoczonych, za takimi politykami jak demokratka Nancy Pelosi, która powiedziała kiedyś, iż Bóg, w którego wierzy jako katoliczka, dał ludziom „wolną wolę” do samodzielnego decydowania, czy chcą mieć dzieci, czy nie.
Przygotujmy się więc w najbliższych dniach na więcej takich wypowiedzi, jak ta Halickiego.
CZYTAJ TAKŻE Zabijanie nienarodzonych dzieci jako wyraz wiary katolickiej. Czy czeka nas coś podobnego również w Polsce?
Niektórzy analitycy uważają, że decyzja Tuska wywoła spory w PO. Myślę, że przeceniają oni wpływ wiary katolickiej na polityków z tego środowiska. Przecież Paweł Kowal, którego niektórzy wymieniali jako kogoś, kto może mieć problem z tą deklaracją Tuska, już udzielił jej wyraźnego poparcia.
Sprawa jest jasna: wyborcy PO chcą aborcji, a oni im ją dają. Wszystko inne, łącznie z deklaracją wiary, zostanie do tego dostosowane.
Taka jest dzisiaj chadecja.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/612751-jak-po-broni-aborcji-chrzescijanska-miloscia