„Bez względu na to, jak kluczową rolę Polska odgrywa w pomaganiu Ukrainie, NIE otrzyma unijnych funduszy naprawczych, chyba że w pełni przywróci rządy prawa!” -
— zapowiedział znany z niechęci do Polski belgijski europoseł Guy Verhofstadt, i trzeba te słowa traktować poważnie. Tak poważnie, że nie można wykluczyć, że „wściekli” w Parlamencie Europejskim i Komisji Europejskiej spróbują zablokować nie tylko Krajowy Plan Odbudowy, ale i główne unijne fundusze. Już nie ukrywają przecież, że celem jest obalenie niepodległościowego rządu w Warszawie. Po odrzuceniu bolesnego dla Polski porozumienia w sprawie zmian w Sądzie Najwyższym wszelkie argumenty o rzekomym zagrożeniu praworządności w naszym kraju straciły wszelką rację bytu.
Dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” alarmuje na czołówce: „Uciekają pieniądze z KPO”. Bliższa lektura artykułu wskazuje jednak, że źródłem troski redakcji z Czerskiej jest co innego: fakt, że polski rząd za pośrednictwem Polskiego Funduszu Rozwoju wyda na projekty zapisane w KPO 7 mld złotych w tym roku, i 15 mld w przyszłym. Pieniądze pochodzą ze zwrotu pożyczek, które polskie firmy dostały w ramach tarcz antycowidowych.
To jest właściwy kierunek. Niezależnie od tego, czy w Brukseli zwyciężą „wściekli”, czy też pragmatycy, trzeba być przygotowanym na najgorszy scenariusz: na brak pieniędzy z Unii do momentu wyborów we wrześniu 2023 roku. Później te pieniądze na pewno będą, dostanie je również rząd PiS, oczywiście jeśli utrzyma władze. A utrzyma, jeśli położy na stole własną propozycję finansowania projektów rozwojowych. Alternatywną wobec funduszy unijnych.
To nie będzie łatwe, bo sporo wydajemy na obronność, i sporo wydaliśmy na walkę ze skutkami pandemii, ale trzeba próbować. Trzeba szukać nowych instrumentów finansowych, nowych źródeł pożyczkowych, i także nowych dochodów, w tym także i takich, które uderzą w interesy dotychczas oszczędzane ze względów międzynarodowych. Trzeba także myśleć - co zapowiadał już prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński - o zapewnieniu Polsce taniej energii, która da kolejny impuls rozwojowy. W sumie - rząd powinien mieć w kieszeni *Wielki Plan Rozwoju, który zaprezentuje w kampanii wyborczej.
Do jednego rząd PiS-u nie może dopuścić: do zderzenia, w którym po jednej stronie będzie obietnica uzyskania unijnych funduszy w zamian za rezygnację z podmiotowości państwowej (PO), a z drugiej sztandar obrony suwerenności (PiS). Zderzenie konkretu z abstrakcją skończy się zwycięstwem tego pierwszego. Konkretowi trzeba przeciwstawić mocniejszy konkret.
Czasu pozostało jeszcze sporo. Jak wskazują ostatnie badania, Polacy dostrzegają cyniczną grę Brukseli. Obóz niepodległościowy nie będzie w tym zderzeniu bez szans.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/612492-aresztowanemu-kpo-trzeba-przeciwstawic-wlasny-wielki-plan