Karnowski przyszedł do Rydzyka na kolanach. Zapytał, czy redemptorysta ocali katolicyzm w Polsce
— tak zachęca do lektury artykuły pismo Tomasza Sekielskiego.
Dwa kłamstwa w jednym tytule. Poszedłem do ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka tak jak idzie dziennikarz do osoby publicznej (w tym wypadku na dodatek osoby duchownej), która cieszy się ogromnym szacunkiem społecznym. Za rozmowę jestem bardzo wdzięczny, padły w niej ważne diagnozy, interesujące spostrzeżenia.
ZACHĘCAM DO LEKTURY CAŁOŚCI: WYWIAD. o. Tadeusz Rydzyk: Polska musi mieć propolski rząd, dbający o suwerenność. Musimy pilnować ducha i wiary. Wtedy przetrwamy wszystko.
Dlaczego zatem te słowa w „Newsweeku” padają? Czy ta redakcja z tymi osobami, które uważa za autorytety, rozmawia wrogo, agresywnie? Czy na tym polega tygodnik opinii? Oczywiście nie. W istocie chodzi o to samo, za co atakowani jesteśmy od początku: o złamany (także przez nas) monopol medialny III RP. I żal, że nie mogą już wszystkiego.
Drugim kłamstwem zawartym już w tytule jest też twierdzenie, że zadałem pytanie „czy redemptorysta ocali katolicyzm w Polsce”. Takie pytanie nie pada. Zapytałem ojca dyrektora o coś innego:
„Czy dadzą radę zniszczyć katolicyzm także w Polsce?”.
Niby podobne ale różnica zasadnicza. W wersji „Newsweeka” brzmi kuriozalnie, bo żadna jedna osoba nie jest w stanie ocalić bądź zniszczyć katolicyzmu w Polsce, czy gdziekolwiek. Sam taki pomysł świadczyłby o pysze, i mojej, i rozmówcy.
Dlatego pismo Sekielskiego tak się nieładnie bawi.
Podobnie kłamstwem jest padające w tekście stwierdzenie, że
większości z wygłoszonych tam tez nie powstydziłby się Władimir Putin.
Nie bardzo nawet wiadomo, o co chodzi. Czy słowa opisujące oczywistość, że Unia Europejska „jest wyraźnie bezbożna, jest także niemiecka” to już putinizm? Tak sugerują autorzy. Czyli logicznie, prawdziwy wróg Putina powinien twierdzić, że Unia Europejska to struktura pełna wiary w Boga, szanująca boskie przykazania i w żadnym stopniu nie niemiecka? Przecież to idiotyzm.
Podobnych przeinaczeń jest tam więcej.
Przypuszczalnie autorów zdenerwowały kilka zdań ojca Tadeusza Rydzyka o proponowanej Polsce obrzydliwej transakcji: oddajcie suwerenność, dostaniecie kilka miliardów.
Za srebrniki Polskę sprzedać? Nic nowego. Tak doszło do zaborów, za sakiewki, zaszczyty od ościennych mocarstw. Dziś też medale za to dają, pozycje w polskojęzycznych niemieckich mediach.
Niemieckie ambicje panowania nad Europą nie zginęły. Nie udało się Bismarckowi, nie udało się Hitlerowi, ale udało się euro – jak mawia się w wielu krajach Europy.
Ale jesteśmy między Zachodem a Wschodem. Wpływy rosyjskie też są u nas duże, wielu przyjmuje tamten punkt widzenia. To też niebezpieczne dla kraju. Musimy stać na własnych nogach. Gdy choć na chwilę zapomnimy o naszym położeniu, to nas zgniecie. Przypominam, że już raz nas bez wojny wchłonęli.
Nie dziwię się, że media polskojęzyczne uznały za konieczne manipulacyjne kontruderzenie. A może - martwię się tym realnie - wciąż tam mobbingują i ludzie muszą pisać a redaktorzy puszczać takie teksty w których nawet cytaty się fałszuje?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/612170-czy-w-newsweeku-dalej-mobbinguja