”Rosja wypisała się z wzorca, że w dzisiejszym świecie sieć powiązań biznesowych, te pieniądze są tak wielkie, tak kuszące, że nikt nie będzie robił wojny. Rosja wywróciła ten stolik i pokazała, że można mordować” – powiedział w „Salonie Dziennikarskim” Piotr Gursztyn, historyk, podsumowując pół roku wojny na Ukrainie.
Gośćmi Michała Karnowskiego byli również: publicysta tygodnika „Sieci” Stanisław Janecki, publicysta Piotr Semka oraz mecenas Marek Markiewicz.
CZYTAJ TAKŻE:
Pół roku wojny na Ukrainie
Z prognozami trzeba uważać, bo wojna jest nieprzewidywalna. 24 lutego zmienił moje życie. Skończył się czas radosnej obietnicy, którą współczesny, liberalny świat nam dawał – że będzie lepiej, bezpieczniej. Ta obietnica okazała się nie do spełnienia. Rosja wypisała się z wzorca, że w dzisiejszym świecie sieć powiązań biznesowych, te pieniądze są tak wielkie, tak kuszące, że nikt nie będzie robił wojny. Rosja wywróciła ten stolik i pokazała, że można mordować. Nas też to bardzo dotyczy
– wskazał Piotr Gursztyn dodając, że „gigantyczne zakupy broni zapowiedziane przez Polskę – oby udało się to zrobić – to pokazuje, że sytuacja jest poważniejsza niż to się toczy w naszej debacie”.
Nie wolno zgadzać się na działania Putina
Stanisław Janecki, publicysta tygodnika „Sieci” podkreślił, że nie wolno zgadzać się na przełamanie naszego życia na pół, bo „o to chodzi w koncepcji wojny totalnej, żeby zastraszyć wszystkich blisko i daleko, żeby wojna dotknęła wszystkich”.
Nie wolno być obojętnym, ale nie można ulec totalizacji życia, bo to ma prowadzić do zmęczenia Zachodu, które ma prowadzić do rozejmu z Rosją
– zaznaczył publicysta.
Janecki zwrócił też uwagę, że pół roku rosyjskiej agresji pokazało, że prysnął mit niezwyciężonej i nowoczesnej rosyjskiej armii.
Prysł mit także tego, że Rosjanie będą służyć bezwarunkowo i z oddaniem jak w filmach o tzw. wojnie ojczyźnianej. To wszystko jest jak w filmie „Ładunek 200”, że wielkie miasta unikają wojny, że na front rzuca się ludzi z biedniejszych terenów. Niestety w 2022 roku możliwe jest niszczenie innego państwa, całej jego infrastruktury. Niszczenie jak w najgorszych snach, jak niszczenie Warszawy przez Niemców w czasie II wojny. Nawet konflikty w Azji nie polegały na rujnowaniu całego państwa. Rosja chce zniszczyć Ukrainę, żeby ludzie nie mogli zarabiać, żeby całe państwo nie pracowało. To jest największy problem tego konfliktu – wydawało się, że współczesne wojny będą punktowe, że będą nowoczesne siły zbrojne. Te wojny w ogóle nie są punktowe, są jeszcze bardziej destrukcyjne, niszczące wszystko niż to, co znamy. Wróciły deportacje. To wszystko, co znaliśmy z Kresów Wschodnich – to jest ta metoda
– powiedział Stanisław Janecki.
Odporność na rosyjską propagandę
Mecenas Marek Markiewicz przyznał, że myślał, iż „może jedno pokolenie przeżyje bez wojny”.
Zastanawiam się, dlaczego przywódcy państw, kościołów, wielcy politycy, nie przestrzegali przed wojną, zanim ona się rozpoczęła. Pamiętamy te czołgi pokazywane w mediach. To nie były wazony z kwiatami dla wyzwolicieli Ukrainy. Całe polskie społeczeństwo, w przeciwieństwie do innych, okazało nadzwyczajną solidarność względem Ukraińców, którzy znaleźli się w potrzebie
– powiedział prawnik.
Pytany o kwestię odporności Polaków na rosyjską propagandę mecenas Markiewicz stwierdził, że „większość ludzi starszych świetnie pamięta, czym był bolszewizm i Związek Sowiecki”.
My na szczęście mamy szczepionkę historyczną, która nie raz nas ratowała. Odór rosyjskiej satrapii, która zamienia kwitnące łąki w zwęglone pola – my to doskonale znamy. Nie było przesadą, kiedy porównywano zagładę Mariupola do Powstania Warszawskiego
— ocenił z kolei Piotr Semka.
Publicysta zwrócił uwagę na badania dotyczące tolerancji Polaków i Ukraińców. Z sondażu przeprowadzonego wśród ukraińskich dzieci uczących się w polskich szkołach wynika, że 70 proc. dzieci określiło sposób przyjęcia ich jako dobry lub bardzo dobry.
To jest optymistyczne. Potrafimy się dzielić, ale musimy mieć świadomość, że ta wojna wywołuje określone trudności przemysłowe. „Gazeta Wyborcza” już informuje niemal triumfalnie, że stanęły Azoty, bo czegoś nie ma. Że nie będzie mrożonek, bo nie ma suchego lodu do transportu. To przypomina scenę z „Potopu”, kiedy Radziwiłł na uczcie mówił, że Szwedzi wzięli Toruń, Warszawę, Piotrków. Ale nie orientował się, że większość sali patrzyła z przerażeniem na jego radość. Musimy mieć świadomość, w imię czego musimy znosić pewne ograniczenia i niedostatki
– dodał Piotr Semka.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/612087-pol-roku-wojny-janecki-putin-chce-zastraszyc-wszystkich