Nie ucichł jeszcze atak na prof. Zdzisława Krasnodębskiego, który stwierdził, że „zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wschodu”, a już pojawiają się kolejne dowody, potwierdzające słuszność jego tezy. Tezy skądinąd powtarzanej przez wielu przytomnych ludzi od lat. Najświeższy przypadek to apel grupy polityków SPD, wzywających do wstrzymania pomocy militarnej dla walczącej Ukrainy i do wdrożenia „globalnej polityki odprężenia”. Zdominowane lewicową ideologią umysły niemieckich polityków, zmęczonych już skutkami gospodarczymi wojny, pokazują jasno, jakie mają priorytety i po której stoją stronie. Ukraina nie obchodzi ich tak samo jak Polska. Czas przyjąć to do wiadomości i zrozumieć, że stawką w tym sporze jest wolność i suwerenność.
Niewiara w zagrożenie prowadzi do zwycięstwa wroga. Głównie na tym skupiają się więc wszelkie wysiłki pierwszych faz wojny informacyjnej. Mają uśpić poczucie niepokoju, wynikające z realnego zagrożenia i przekierować je na inne cele. I choć mogłoby się wydawać, że ludzie wykształceni, posiadający doświadczenie polityczne, powinni mieć tego świadomość, pamiętać należy, że i oni ulegają zgubnym w skutkach strategiom. Atak na prof. Krasnodębskiego pokazał, jak dalece sięga proces zbiorowej manipulacji. Zwłaszcza, że słowa eurodeputowanego PiS nie są nowe. On sam od dawna analizuje działania struktur unijnych, wskazując na strategiczną dominację Niemiec i nie jest w tych sądach odosobniony. W rozmowie z portalem wPolityce.pl przyznaje jednak, że zadziwia go oburzenie na jego konstatację, iż „zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wschodu”.
„Oddawanie coraz więcej władzy Unii to zagrożenie dla naszej suwerenności. Aby rozpoznać to zagrożenie trzeba: po pierwsze mieć informacje, po drugie dokonać pewnego wysiłku umysłowego, a po trzecie oczywiście cenić suwerenność i niepodległość jako wartość. Myślę, że niestety dla części Polaków popierających totalną opozycję, to nie jest żadna wartość”
Zdyskredytowanie suwerenności
Okazuje się jednak, że nawet tak podstawowe pojęcie, wskazujące na jedną z fundamentalnych wartości państwa i narodu, jaką jest właśnie suwerenność, jest przez część Polaków kompletnie niezrozumiałe. Co więcej, opozycja totalna od lat z niego szydzi, oblepiając je najgorszymi politycznymi skojarzeniami. Od dekad trwa próba uformowania tzw. „społeczeństwa otwartego”, dla którego pojęcie patriotyzmu i tożsamości narodowej będzie kojarzyć się wyłącznie negatywnie, najlepiej z faszyzmem, od którego można się co najwyżej odciąć. Ileż było wysiłków, by proces kształtowania wykorzenionych z dziedzictwa kosmopolitów rozpoczął się już we wczesnych klasach szkoły podstawowej. Społeczeństwem związanym w państwie więzami wyłącznie terytorialnymi znacznie łatwiej manipulować, bez trudu można je podporządkować i wcielić – w dowolnej formie – do większych struktur. Tyle, że demokracja będzie tam wyłącznie pozorowana, co już dziś widzimy na przykładzie działań UE. Urzędnicy, którzy nie zostali przez nikogo demokratycznie wybrani, narzucają innym krajom własne wizje społeczno-polityczne. I choć mogą posługiwać się takimi narzędziami, jak szantaż finansowy, są w swojej działalności całkowicie bezkarni. Czy właśnie o taką Unię bije się polska opozycja?
Prorosyjskość Niemiec
Ślepe podporządkowanie się przywództwu Niemiec wygląda coraz bardziej upiornie. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do czystości intencji naszych zachodnich sąsiadów, ich postawa wobec napaści Rosji na Ukrainę powinna ostatecznie je rozwiać. Bo przecież gdyby nie stanowcze, nieustępliwe działania Polski, Zachód nie wprowadziłby żadnych dotkliwych sankcji i już w pierwszych tygodniach wojny nakłaniałby prezydenta Zełeńskiego do rozejmu. Pamiętamy listy „intelektualistów niemieckich” i rozmaite pacyfistyczne akty, uzasadniające opieszałość Olafa Scholza.
Dziś na światło dzienne wyszedł kolejny szokujący dokument. Tygodnik „Spiegel” ujawnił apel zatytułowany „Broń musi zamilknąć!”, wystosowany przez grupę polityków SPD, w którym wzywają do negocjacji pokojowych z Rosją! Namawiają oni do ofensywy dyplomatycznej na rzecz szybkiego zakończenia wojny na Ukrainie. „Potrzebujemy jak najszybszego zawieszenia broni jako punktu wyjścia do kompleksowych negocjacji pokojowych” – piszą, wzywając do nowej próby „globalnej polityki odprężenia” i znalezienia „mediatora między zwaśnionymi stronami”, bo przecież w końcu będzie musiało dojść do „porozumienia między Ukrainą a Rosją”. Ostrzegają też przed dostarczaniem ciężkiego sprzętu wojennego na Ukrainę.
Spirala eskalacji musi zostać zatrzymana. Dlatego przy każdej dostawie broni należy dokładnie zważyć i rozważyć, gdzie leży „czerwona linia”, która może być odebrana jako przystąpienie do wojny i sprowokować odpowiednie reakcje
Poziom bezczelności i bezduszności jest naprawdę porażający. Najwyraźniej za nic mają słowa prezydenta Zełeńskiego, który w każdym przemówieniu podkreśla z całą mocą, że nie ma mowy o negocjacjach, o ustępstwach na rzez Rosji, że Ukraińcy chcą odzyskać całe terytorium swojego państwa. Czy krew przelewana przez Ukraińców za swoją wolność, niepodległość i suwerenność ma dla Niemców znaczenie? Czy może obchodzi ich wyłącznie własny dobrobyt, święty spokój i dotychczasowy układ sił. Jeśli w obliczu bestialskiego mordowania cywilów w Buczy, Irpieniu i innych zakątkach Ukrainy, ktoś potrafi zachować tak dalece posuniętą obojętność, czego można spodziewać się po nim w polityczno-gospodarczych rozgrywkach w czasie pokoju? Mamy zbyt wiele obserwacji i doświadczeń, by stracić czujność i by nie przyznać racji profesorowi Krasnodębskiemu.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/612034-suwerennosc-jest-niezagrozonato-spojrzmy-na-postawe-niemiec