„Trzeba nic nie rozumieć, by sądzić, że niepodległość traci się jedynie wyniku militarnego podboju” - napisał na Twitterze europoseł PiS, prof. Zdzisław Krasnodębski, odnosząc się do reakcji na swoją wypowiedź o tym, że „zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wschodu”.
CZYTAJ TAKŻE: Mocne słowa prof. Krasnodębskiego: „Zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wschodu”
Krasnodębski o zagrożeniach ze Wschodu i Zachodu
Europoseł PiS, formułując na antenie TV Republika dość ryzykowne dziś stwierdzenie, sam zaznaczył, że „to jest paradoksalne”. Wyjaśnił również, że reżim Putina to zagrożenie, które wszyscy w Polsce już dobrze znamy, wiemy też, jak się przed nim zabezpieczyć.
Rosja jest brutalna, Rosja może wypowiedzieć wojnę, ale Polacy wiedzą w sensie duchowym, czy psychologicznym, jak z takim niebezpieczeństwem się obejść. Putin nas nie dzieli, ale łączy. Natomiast UE posługuje się zupełnie innymi środkami. Raczej zachętami, pieniędzmi, siłą miękką, na pewno atrakcyjnością
— stwierdził polityk.
Oburzenie opozycji
Wypowiedź spotkała się z falą krytyki m.in. ze strony polityków opozycji, ale również dziennikarzy mediów, które sami określają jako „wolne”. Słowa prof. Krasnodębskiego są szeroko komentowane m.in. na Twitterze.
Poseł Z. Krasnodębski z PiS uznał, że Zachód bardziej zagraża suwerenności niż Rosja. Antyzachodnie fixum dyrdum niektórych polityków obozu władzy coraz groźniejsze. Widać, co robi Rosja a inni politycy PiS i tak nie reagują na opowieści swego kolegi
Profesor Krasnodebski musi się niewyobrażalnie męczyć w PE na tym wrogim zachodzie. A już niepojętym poświęceniem jest przyjmowanie wypłaty za zasiadanie w instytucji tej złowrogiej konstrukcji, jaka jest UE. Wielki szacunek za znoszenie tych trudów. Wielki.
Te słowa padają w obliczu wojny w Ukrainie. To tylko powinno utwierdzić nas w przekaniu, że PiS prowadzi nas na Wschód. Argumentacja prof. Krasnodębskiego jest identyczna z putinowską. Złość na UE bierze się stąd, że PiS-owi nie udało się oszukać Unii w sprawie praworządności.
Najbardziej antyeuropejscy politycy PiS to dziś ci siedzący obecnie w ławach Parlamentu Europejskiego i napychający sobie kieszenie pieniędzmi, które w razie PolExitu/WypierPolu pozwolą im dostatnie żyć i nie przejmować się losem motłochu. Fakt, nie opinia.
Szukanie wroga na Zachodzie - jak tego chce europoseł Krasnodębski - jest szkodliwą, nieodpowiedzialną głupotą. Ale nie ma to nic wspólnego z tym, czy zasiada w @EUparliament! Czytam komentarze, że „skoro bierze kasę z Brukseli, to…”. No nie! Nie tak działa demokracja
Jeżeli to nie jest V kolumna Putina, to nie wiem co to jest.
Usta Jarosława K., czyli prof. Krasnodębski. Zdrajcy.
W półrocznicę agresji Rosji proponuję, by Krasnodębski opuścił wygodny fotel MEP w Brukseli i pojechał do Kijowa, by powiedzieć Ukraińcom, że ich suwerenności zagraża bardziej zgniły Zachód niż brutalna Rosja. I niech poczeka na reakcję zgwałconych Ukrainek na swoje „paradoksy”
Politycy komentowali słowa prof. Krasnodębskiego także w wypowiedziach medialnych.
To nie są doradcy, to są głupki. Człowiek, który wypowiada takie tezy i zna UE, jest głupi
— stwierdził jeden z liderów Nowej Lewicy, Włodzimierz Czarzasty.
Krytyczne komentarze także ze strony polityków PiS
Co interesujące, również politycy PiS i Zjednoczonej Prawicy - którzy przyznają, że Bruksela także ma pewne zakusy na ograniczenie suwerenności krajów członkowskich, choć nie środkami militarnymi, ale „miękkimi” - nie do końca podzielają pogląd europosła Krasnodębskiego. Przedstawiciele koalicji rządzącej z sejmowych komisji spraw zagranicznych oraz obrony narodowej komentowali słowa profesora w rozmowie z portalem Interia.pl.
To oczywiście zagrożenie, bo część lewicowo-liberalnych decydentów w Brukseli chce stworzyć z Unii jednorodne państwo, na co my się nie godzimy. Taka polityka powoduje stopniową utratę suwerenności państwa polskiego
— powiedział poseł PiS Waldemar Andzel. Przyznał, że ze strony Zachodu nie ma zagrożenia militarnego, z Rosji natomiast takie zagrożenie istnieje.
Musimy być przygotowani na agresję ze Wschodu, dlatego się zbroimy: duże nakłady idą oraz pójdą w przyszłości na polską armię
— podkreślił.
Chodzi o aspekt psychologiczny. Pewne treści są przyjmowane bezrefleksyjnie przez znaczną część polskiej sceny politycznej: często mówi się o wartościach europejskich, a nie do końca wiadomo, czym one są. Pod tym względem to zagrożenie dla naszej tożsamości. Nie jest to jednak zagrożenie bezpośrednie, którego osobiście bym się obawiał
— powiedział z kolei wiceszef Komisji Spraw Zagranicznych, poseł Przemysław Czarnecki.
W mojej ocenie nie można stawiać znaku równości między zbrodniczym reżimem a skorumpowaną brukselską kastą, która chce Polsce odebrać suwerenność. To dwa różne poziomy nieporównywalne ze sobą
— ocenił polityk Solidarnej Polski, Janusz Kowalski, który jednocześnie zwrócił uwagę, że lewicowa większość w PE i instytucjach unijnych jest „skorumpowana, również wpływami rosyjskimi” i próbuje „bez mandatu demokratycznego sprawować rządy w naszym kraju” oraz „odebrać Polsce większą część suwerenności”.
Kowalski wskazał także, że szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przez sześć lat kierowała resortem obrony w rządzie Angeli Merkel.
A więc realizowała prorosyjską politykę, która doprowadziła do wojny w Europie
— zauważył.
Poseł PiS Jacek Kurzępa z Komisji Obrony Narodowej wypowiedź profesora określił jako „dość zaskakującą”, przyznał również, że jego opinia w kontekście zagrożeń ze Wschodu i Zachodu jest „odmienna” od tej, którą sformułował europoseł Krasnodębski.
Prof. Krasnodębski wyjaśnia swoją wypowiedź
Po fali krytycznych komentarzy europoseł PiS starał się na Twitterze wyjaśnić, co miał na myśli, mówiąc o zagrożeniu ze strony Zachodu.
Trzeba nic nie rozumieć, by sądzić, że niepodległość traci się jedynie wyniku militarnego podboju
— napisał na Twitterze.
Później rozwinął tę myśl w kolejnym wpisie.
Brak niepodległości to także niemożność podejmowania kluczowych decyzji gospodarczych, instytucjonalnych i politycznych. Brak niepodległości to konieczność podporządkowania się wzorom kulturowym narzucanym z zewnętrz itd.
Warto zauważyć, że wypowiedź prof. Krasnodębskiego została wykorzystana przez opozycję i część polskich mediów jako argument mający przemawiać za tym, że polityka rządu PiS jest prorosyjska. Inna sprawa, że dziennikarze wyciągający dziś takie wnioski pracują dla mediów, które w 2009 r., czyli już po rosyjskiej agresji na Gruzję, drukowały na swoich łamach list Władimira Putina dla Polaków (chodzi o „Gazetę Wyborczą”) czy politycy związani z partią, która prowadziła prorosyjską politykę (podobnie zresztą jak największe europejskie mocarstwa, takie jak Francja czy Niemcy, które także i dziś prezentują dość niejednoznaczne stanowisko wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę, zaś ich oburzenie często jest nieadekwatne do rzeczywistych działań), mimo że Putin niemal od pierwszych dni na Kremlu przelewał niewinną krew i agresja na Ukrainę jest jego pierwszą tak okrutną i pierwszą na tak ogromną skalę, ale nie pierwszą zbrodnią w całokształcie jego „dokonań”. To nie za rządów PiS szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow gościł na naradzie polskich ambasadorów. To nie za rządów PiS inna twarz reżimu Putina, oligarcha przebrany w liturgiczne szaty, patriarcha Cyryl, był witany z wielką pompą na Zamku Królewskim w Warszawie. To nie Solidarna Polska straszyła polskich chłopów, że Platforma Obywatelska u władzy doprowadzi do wojny z Rosją - robił tak koalicjant w rządzie PO - PSL, rozpowszechniając na wsiach gazetki, w których straszył, że PiS doprowadzi do wojny z Federacją Rosyjską. To nie o prof. Krasnodębskim czy prezesie PiS Jarosławie Kaczyńskim prokremlowska prasa pisała „Nasz człowiek w Warszawie” i że „eliminuje przeszkody” po jego poprzedniku, „rusofobie”. To nie prof. Krasnodębski udzielał wywiadów rosyjskiej tubie propagandowej „Sputnik”. Robił to m.in., w czasie kryzysu sejmowego z 2016 r., Stefan Niesiołowski, przez wiele lat związany z PO (w rozmowie ze Sputnikiem polityk insynuował, że Jarosław Kaczyński, ówczesny szef MON Antoni Macierewicz lub szef MSWiA Mariusz Kamiński mogą użyć siły, tj. podległych im służb, wobec protestujących, a nawet kogoś zabić), ale również Leszek Miller, wówczas z SLD, od 2019 r. zasiadający w Parlamencie Europejskim, gdzie wystartował ze wspólnej listy Koalicji Europejskiej.
Innymi słowy - wielu z tych, którzy najgłośniej krzyczą o rzekomej prorosyjskości PiS lub prof. Krasnodębskiego, ma sporo „za uszami” jeżeli chodzi o relacje z putinowską Rosją i odbiór samej postaci kremlowskiego satrapy oraz jego działań.
aja/Twitter, Interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/611714-opozycja-oburzona-wypowiedzia-prof-krasnodebskiego