„Rozumowanie Radosława Sikorskiego jest beznadziejnie głupie, ponieważ ono w dużym skrócie oznacza, iż Polska jest krajem drugiej kategorii – nie można w Polsce robić tego, co robią inne państwa. Radosław Sikorski twierdzi, że jeśli PO dojdzie do władzy, to się na to zgodzi i wtedy Polska dostanie pieniądze z KPO. Trzeba tylko pamiętać, że większość tych pieniędzy i tak będzie trzeba spłacić, a oddamy naszą suwerenność, czyli na przykład zgodzimy się na to, że nie możemy kształtować naszego wymiaru sprawiedliwości” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Patryk Jaki, europoseł PiS, polityk Solidarnej Polski.
CZYTAJ TAKŻE: Nawet się z tym nie kryją? Znamienne słowa Sikorskiego o środkach z KPO: Trafią do Polski, gdy tylko PiS straci władzę
wPolityce.pl: Europoseł KO Radosław Sikorski w wywiadzie dla Interii stwierdził, że środki z KPO trafią do Polski „gdy tylko PiS straci władzę”. Zgadza się pan z Radosławem Sikorskim?
Patryk Jaki: To, że tak jest, to jest dla mnie jasne od samego początku. Przypomnijmy, że Polska upadła w XVIII wieku między innymi dlatego, że grupa polskich elit uznała, iż może zdobyć więcej władzy dla siebie szukając poparcia w Prusach czy u carycy Katarzyny. Widząc, że nie mogą sami tego osiągnąć, sięgali po wpływy zewnętrzne. Moim zdaniem tutaj analogia z obecnymi czasami jest aż nadto widoczna – PO nie potrafi przekonać Polaków do siebie w demokratycznych wyborach (notabene mówi, że w Polsce nie ma demokracji), szuka zatem pomocy nie u Polaków, tylko zewnętrznych mocarstw. Jestem przekonany, że kiedy za 100 lat będą pisane podręczniki do historii, to działania PO będą tam opisane jako postępowanie targowickie. Niemcy tak jak nigdy potrzebują teraz osadzić swojego człowieka w Warszawie. To nie jest dla mnie nowość, pewną nowością jest tylko to, że teraz PO nie wstydzi się, by o tym mówić – dla nich ważniejszym suwerenem niż Polacy są po prostu Niemcy.
A nie jest może tak, jak przedstawia to Radosław Sikorski, że KPO blokuje minister Ziobro poprzez „branie pod but polskich sędziów”?
Ten argument jest bardzo słaby. Przypomnę, co zrobił minister Ziobro – wprowadził na polski rynek europejskie standardy powoływania sędziów. Największym zarzutem wobec polskiej reformy sądownictwa jest to, że część członków KRS-u jest powoływana przez większość sejmową, czyli dokładnie tak, jak w wielu innych państwach UE. Tymczasem dzisiaj nam się mówi, że nie możemy stosować takich samych standardów, jakie są stosowane w Europie Zachodniej i to ma być powodem, że na Polskę nakłada się sankcje. Rozumowanie Radosława Sikorskiego jest beznadziejnie głupie, ponieważ ono w dużym skrócie oznacza, iż Polska jest krajem drugiej kategorii – nie można w Polsce robić tego, co robią inne państwa. Radosław Sikorski twierdzi, że jeśli PO dojdzie do władzy, to się na to zgodzi i wtedy Polska dostanie pieniądze z KPO. Trzeba tylko pamiętać, że większość tych pieniędzy i tak będzie trzeba spłacić, a oddamy naszą suwerenność, czyli na przykład zgodzimy się na to, że nie możemy kształtować naszego wymiaru sprawiedliwości. Koszty tego będą dużo większe niż środki z KPO, ponieważ historia już pokazała, iż suwerenność jest bezcenna.
Jednym z warunków wypłaty środków z KPO, o którym mówiła przewodnicząca KE Ursula von der Leyen w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”, jest to, by wprowadzić możliwość kwestionowania statusu jednych sędziów przez innych sędziów. Czy pana zdaniem to jest rozwiązanie, którego wprowadzenie warto rozważyć?
Takie rozwiązanie nie jest wprowadzone nigdzie na świecie. KE chce zniszczyć polski ustrój, wprowadzić permanentny chaos. Niestety to rozwiązanie już jest wprowadzone i widać jego efekty, ale KE chciałaby pójść jeszcze dalej. Po skandalicznej ustawie prezydenta Dudy, która miała odblokować dla nas środki z KPO, ale do tego nie doprowadziła, już pojawili się sędziowie, którzy kwestionują status innych sędziów, co siłą rzeczy wywołuje chaos. KE chce jednak, by ten chaos był jeszcze większy. Polska będzie traciła inwestorów, gdy wyroki będą mogły być podważane. Niemcom zaś zależy na tym, by wprowadzić w Polsce chaos. W Polsce znaleźli Targowicę, która ze srebrniki popiera plan niszczenia polskiej stabilności prawnej, finansowej. Tak naprawdę sprawa jest wyjątkowo prosta – Niemcy chcą osadzić swoich ludzi w Warszawie, ponieważ wali im się cała koncepcja geopolityczna. Dobrze wiedzą, że nie są w stanie zrealizować swojej wizji strategicznej w Europie bez zmiany rządów w Polsce. By zrealizować swój plan, muszą wypychać Amerykanów z Europy i zakończyć wojnę na Ukrainie. Póki jest rząd w Polsce, który mocno wspiera Ukrainę, to Niemcom i Francuzom wali się cały plan i o to w tym wszystkim chodzi.
Sugeruje pan, że jeśli obecna opozycja z Donaldem Tuskiem na czele przejmie władzę w Polsce, to Polska nie będzie już wspierać Ukrainy?
Wsparcie Polski przez Ukrainę będzie wtedy dokładnie takie, jak teraz niemieckie. Retorycznie będzie duże, ale jakiś sprzęt nie dojedzie czy nie będzie mógł dojechać, trzeba będzie z jakiegoś powodu wznowić dialog z Rosją – będzie tak, jak to już wyglądało za rządów PO.
Wrócę jeszcze do sprawy KPO – czy pana zdaniem jest w ogóle szansa, że te środki trafią do Polski za rządów Zjednoczonej Prawicy?
To zależy od nas. Jeśli będziemy działali tak, jak do tej pory, to na pewno do nas nie trafią.
Co w związku z tym należałoby zrobić?
Całkowicie zmienić taktykę działania. Jeżeli Niemcy zauważą, co świetnie przedstawił Rafał Ziemkiewicz, że mogą nam wprowadzać liberum veto, które w XVIII wieku zniszczyło Polskę, to będą osłabiać nasz kraj tak daleko, jak będą mogli. Natomiast to, czy będą mogli, zależy od nas. Nie jesteśmy bezbronni, mamy w zanadrzu dużo narzędzi. Nie będę jednak mówił o nich publicznie.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/611600-wywiad-zgoda-na-warunki-ke-jaki-suwerennosc-jest-bezcenna