Od pierwszych dni bestialskiego ataku Rosji na Ukrainę mecenas Roman Giertych od czasu do czasu snuje na Twitterze dziwaczne teorie na temat rzekomych powiązań rządu PiS z reżimem Putina. Tym razem zasugerował, że Prawo i Sprawiedliwość, aby utrzymać się przy władzy, będzie „planować jakąś prowokację lub pomogą im w tej prowokacji Rosjanie”.
CZYTAJ TAKŻE:
Giertych oskarżał PiS o rusofobię
Mecenas Roman Giertych mógłby z całą pewnością podpisać się pod starym porzekadłem „tylko krowa nie zmienia poglądów”. Najpierw gorliwy konserwatysta, bywalec uroczystości Rodziny Radia Maryja, znienawidzony przez środowiska lewicowo-liberalne w takim samym stopniu jak dziś minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek (Giertych zresztą też był kiedyś ministrem edukacji). Dotyczy to nie tylko relacji z rządem PiS, ale również poglądów na temat Rosji, jak i relacji PiS-Rosja. W 2013 r., komentując sprawę podpalenia budki pod rosyjską ambasadą podczas Marszu Niepodległości, twierdził, że Prawo i Sprawiedliwość jest partią rusofobiczną.
Zawsze konsekwencją takiej narracji jest sytuacja, w której młode prymitywy odbierają te hasła, ten przekaz w sensie dosłownym, nie rozumiejąc, że jest to cyniczna gra polityczna
— mówił w wywiadzie dla „Polska Times”, odnosząc się do debaty wokół katastrofy smoleńskiej i tego, że duża część środowiska PiS uważa, że jej przyczyną był zamach.
Z jakiegoś powodu cały wywiad nie jest już dostępny w internecie, przeczytać można go jedynie z zagregowanej formie na innych portalach czy blogach (m.in. na Gazeta.pl, gdzie został okraszony komentarzami nieżyjącej już redaktor Janiny Parandowskiej, która komentując wypowiedź Giertycha, ubolewała nad polską „rusofobią”).
Jak „rusofobi” z Putinem się dogadywali (w głowie mecenasa Giertycha)
Również krótko po ataku Rosji na Ukrainę, czyli już jako zdeklarowany przeciwnik PiS, Giertych podgrzewał teorię znaną z rosyjskiej propagandy o rzekomych pretensjach Polski do terytoriów Ukrainy. W czasie, gdy Polska jest w czołówce krajów wspierających Ukrainę, zarówno na poziomie oddolnym, obywatelskim, jak i systemowym: przyjmowanie uchodźców, zbiórki pieniędzy (np. zbiórka Sławomira Sierakowskiego na Bayraktary), wysyłanie ukraińskiej armii broni i sprzętu wojskowego, czy szereg ułatwień dla uchodźców, takich jak przyznawanie numerów PESEL, mecenas zasugerował, że rząd PiS dogadał się z Putinem (za pośrednictwem premiera Węgier Viktora Orbana), aby w razie przegranej Ukrainy Polska zajęła część zaatakowanego przez Rosjan kraju.
Teza o rzekomych pretensjach Polski do części Ukrainy jest od lat jedną z ulubionych klisz rosyjskiej propagandy. Po tym jak opublikował ją mecenas Roman Giertych, czyli osoba ciesząca się w Polsce pewną dozą autorytetu, a przyklasnął mu m.in. były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, powtórzyła ją część rosyjskich propagandystów, na czele z „szefem dyplomacji” Siergiejem Ławrowem.
„Putin może zrobić wiele, aby…”
Podobnie niedorzeczny wpis Roman Giertych opublikował w sobotni wieczór, choć tym razem nie rozwodził się już nad planami rozbioru Ukrainy.
Jedyną szansą Kaczyńskiego na przedłużenie władzy byłaby jakaś sytuacja wojenna. Więc oni będą planować jakąś prowokację lub pomogą im w tej prowokacji Rosjanie. Dla Moskwy rządy PiS są wręcz wymarzone. Putin może zrobić wiele, aby utrzymać ich przy władzy
— napisał na Twitterze.
„Sytuacja wojenna” trwa na naszej wschodniej granicy od prawie pół roku. Rok wcześniej mieliśmy - może nie „sytuację wojenną”, ale na pewno cyniczne działania hybrydowe prowadzone przez człowieka Putina, białoruskiego dyktatora, Alaksandra Łukaszenkę (niewykluczone, że przy wsparciu kremlowskiego satrapy)- na granicy polsko-białoruskiej. PiS, owszem, utrzymało władzę, ale nie wszystkie sondaże są dlań łaskawe. Środowisko polityczne, które wspiera dziś Giertych, podczas kryzysu na granicy polsko-białoruskiej odsądzało rząd PiS od czci i wiary. Dziś, w sytuacji wojennej, zarówno zwykli obywatele, jak i instytucje państwowe, pomagają Ukrainie odpierającej rosyjski atak, zapewne także dzięki temu, że udało się opanować napływ migrantów ściąganych do Europy przez Łukaszenkę. Nade wszystko jednak - Polacy cieszą się zaufaniem i sympatią Ukraińców w związku z udzieloną im pomocą. Widać to także po relacjach między prezydentami Polski i Ukrainy.
Komu więc służy publikowanie w takiej sytuacji tego rodzaju tweetów? Czy to próba zasiania paniki? Skłócenia Polaków z Ukraińcami? Podkopania zaufania Ukraińców do Polski i Polaków? Współczuć należy tylko osobom, które tego rodzaju treści rozpowszechniane przez mecenasa traktują poważnie.
aja/Twitter, Gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/611335-giertych-snuje-dziwaczne-wizje-z-putinem-i-prezesem-pis