Finlandia wstępuje do NATO, młoda premier Sanna Marin potrafi kanclerzowi Niemiec publicznie wygarnąć promoskiewską politykę i chwilę później pojawiają się w internecie nagrania z jej udziałem, które - zdaniem niektórych środowisk, zwłaszcza prorosyjskich - mają szefową rządu kompromitować. Trudno nie zadać sobie pytania czy był to element rosyjskiej operacji dyskredytowania przeciwnika, czy zwykłą polityczną pseudoaferą, jakich wiele w świecie demokracji.
CZYTAJ TAKŻE:
Rosja atakuje premier Finlandii z wykorzystywaniem nagrań z jej prywatnych spotkań
Przypomnijmy jednak, że pojawianie się w przestrzeni publicznej materiałów, które mają kompromitować polityków na tle obyczajowym, jest jednym z podstawowych instrumentów rosyjskiej agentury wpływu na Zachodzie. Materiały mogą być sfałszowane lub nawet mogą być prawdziwe, lecz przedstawione w przejaskrawionej formie i wykorzystane do umocnienia tez kremlowskiej dezinformacji. Oto kilka przykładów niszczenia reputacji antyrosyjskich graczy:
W latach 70-tych Moskwa próbowała zdyskredytować amerykańskiego dziennikarza Johna Barrona, którego książki na temat KGB zmieniały stosunek światowej prasy do Związku Sowieckiego. Rezydent KGB w Waszyngtonie, Michaił Polonik przygotowywał publikacje, które z żydowskich korzeni Barrona miały wysnuć wnioski o jego zaangażowaniu w „syjonistyczne spiski”. Przedstawienie dziennikarza śledczego w negatywnym świetle miało zniechęcić świat mediów do korzystania z jego prac oraz dać argument przeciwnikom Barrona do dyskwalifikowania go antysemickimi wrzutkami.
Szczególną niechęcią Kreml miał darzyć także Zbigniewa Brzezińskiego, kierującego antysowiecką polityką Białego Domu pod koniec lat 80-tych. W ramach operacji „Porok” KGB szukało tematów, które można by wykorzystać jako podstawę do umniejszania roli polskiego sowietologa. U Brzezińskiego szukano żydowskich korzeni, a także doszukiwano się jego romansu z aktorką Candice Bergen (jak u premier Marin z piosenkarzem Olavi Uusivirta).
W 1982 roku KGB próbowało skompromitować amerykańską ambasador przy ONZ, Jeane Kirkpatrick, która sformułowała doktrynę wspierania w krajach Trzeciego Świata nawet dyktatur, jeśli miały one ostrze antykomunistyczne. Agenci Kremla podsunęli dziennikarzom sfałszowany list, w którym rzekome służby RPA dziękują dyplomatce za wspólne przygotowywanie spisków w Afryce. Ciekawe że materiał KGB zawierał błąd ortograficzny, dzięki któremu szybko zdemaskowano pismo jako fałszywkę - do dziś jednak prowokacje Moskwy często są dekonspirowane przez ortografię czy gramatykę.
Francuskiego ambasadora w Moskwie, Maurice’a Dejeana, wmanewrowano w romans z podstawioną przez służby kobietą (Lidią Chowańską, a później Łarę Kronberg-Sobolewską) - co pokazuje, że kompromitacje próbuje się uzyskać nie tylko za pomocą kłamstw czy reinterpretacji niewinnych faktów, ale poprzez wygenerowanie nowych sytuacji.
Atak na Marin
Sanna Marin stała się ofiarą przecieku łudząco podobnego do sowieckich schematów, w których element obyczajowy służy w moralnym uniesieniu do deprecjonowania polityki przeciwnika Moskwy. Analogie tego przypadku wobec klasyki działań „środków aktywnych” nie przesądzają o sprawie - ale wykorzystywane są tak, jakby wynikiem operacji były. Europejska prawica nacjonalistyczna, tak często infiltrowana przez rosyjską agenturę wpływu, przytacza imprezę fińskiej premier jako dowód na „zepsucie moralne Zachodu”. Mimo szybkiego ucięcia spekulacji o obecności narkotyków na imprezie (Marin poddała się testom) wyciek nagrania służy także kilku innym naracjom: że premier Finlandii jest niepoważna, infantylna, wreszcie Rosja może z łatwością odnotować reakcje fińskiej opozycji na tajemniczą videowrzutkę (zobacz także tekst o zarządzaniu refleksyjnym Kremla ). Dodatkowo przykład Marin może być sygnałem dla innych polityków, którzy zgrzeszyli w swoim życiu prywatnym bardziej niż poprzez taniec, karaoke i alkohol z przyjaciółmi.
Nieodłącznie przy takich wpadkach pojawiają się następujące wnioski. W politykach trzeba wyrabiać głęboką świadomość istnienia i funkcjonowania tajnych służb przeciwnika, który w niezmienionym od dekad stylu zbiera kompromitujące materiały, prowokuje, podsuwa nieprawdziwe informacje. Po drugie w rządach demokratycznych aspekt obyczajowy jest nieproporcjonalnie przerośnięty w ocenie polityki, niż sama polityka. Dyktatorzy czy monarchowie potrafili być wybitnymi mężami stanu przy jednoczesnym łajdactwie osobistym, w demokracjach można rozkołysać władzę dwuznacznym zdjęciem z potańcówki czy zmienionym kontekstem prywatnej wiadomości. Aby bronić wolności musimy też wiedzieć, gdzie ona ma dla wrogów Zachodu swoje miękkie podbrzusze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/611258-czy-premier-finlandii-padla-ofiara-srodkow-aktywnych