Pod koniec sierpnia nastąpi wypłata 14. emerytury, dziś najmocniej krytykują ją politycy PO, którzy sami nic nie mogli z ta sprawą zrobić; jeśli Tusk wróciłby do władzy, to jego pierwszą decyzją byłoby odebranie 14. emerytury - powiedział w sobotę premier Mateusz Morawiecki.
CZYTAJ TAKŻE:
W cotygodniowym podcaście premier Morawiecki poruszył temat 14. emerytur, których wypłata rozpocznie się 25 sierpnia. Odniósł się również do krytyki wypłaty tego świadczenia, która płynie ze środowiska Platformy Obywatelskiej.
Ci sami ludzie, którzy nic nie mogli z tą sprawą zrobić, dzisiaj najmocniej krytykują 14. emeryturę
— stwierdził premier.
Jak wrócą do władzy, nie daj Boże, to pierwsza decyzja Donalda Tuska będzie taka, że 14. emeryturę odbierze
— ocenił. Dodał, że choć nie ma takich oficjalnych zapowiedzi, to jednak zapowiedzi dotyczących podniesienia wieku emerytalnego w czasie rządów PO również nie było, „a jednak podniósł”. Podobnie - wymienia premier - było ze wzrostem stawki VAT z 22 na 23 proc.
Nie zapowiadał, a jednak podniósł
— stwierdził szef rządu.
Jeśli uważnie wsłuchamy się w głosy działaczy PO, członków PO i tych niższego szczebla, i tych ważniejszych, jak na przykład główna specjalistka PO w sprawach ekonomicznych pani Izabela Leszczyna, to widać tam jasną chęć odebrania i 13., i 14. emerytury, ale też i 500+
— powiedział premier.
Przypomniał również słowa wicepremiera w rządzie Tuska, Waldemara Pawlaka, który w 2012 r. powiedział, że nie wierzy w państwowe emerytury.
Takie słowa potwierdzają tylko, że nawet w rządzie złożonym w dużej mierze z liberałów, nie było woli i pomysłu reformy która sprawi, że emerytury będą wypłacane na godnym poziomie
— stwierdził.
Premier podkreślił, że „jeżeli budżetem zarządza się poprawnie to te pieniądze (na emerytury) są”. Zapewnił, że rząd PiS pozyskał je m.in. w ramach walki z mafiami VAT-owskimi, przestępcami podatkowymi, poprawą ściągalności podatków, informatyzacją aparatu podatkowego czy uszczelnieniem budżetu.
Mateusz Morawiecki zaznaczył, że dzisiejsi emeryci to pokolenie naszych ojców i matek, którym zawdzięczamy właściwie wszystko.
To ludzie, którzy swoje życie poświęcili pracy dla Polski. Często mają w swojej biografii silne zaangażowanie w walkę z komuną. To są też ludzie, którzy swego czasu mocno wierzyli, że jak przyjdzie kapitalizm, demokracja, to będzie się nam w Polsce od razu żyło jak na zachodzie. I to właśnie oni rozczarowali się najbardziej
— dodał.
„Może czas najwyższy, abyśmy reklamowali w UE hasło ‘oszczędny jak Polak’”
Dług publiczny Polski wynosi nieco ponad 50 proc. w stosunku do PKB, to dwa razy mniej niż dług Włoch czy Belgii. Wynik ten lokuje nas w sąsiedztwie Holandii, która uważana jest za państwo oszczędne, więc może czas najwyższy, abyśmy reklamowali w UE hasło „oszczędny jak Polak” - stwierdził premier Mateusz Morawiecki.
W najnowszym sobotnim podcaście premier Morawiecki odniósł się do opinii niektórych osób, jakoby Polsce groził „scenariusz grecki”. Dziś Grecja jest najbardziej zadłużonym państwem w Unii Europejskiej. Według Eurostatu jej dług publiczny wynosi 193,3 proc. w stosunku do PKB.
Nasz dług publiczny wynosi nieco ponad 50 procent do PKB. Przypomnę, że włoski czy belgijski to grubo ponad 100 procent do PKB. A więc to nasze 50 procent to niemal dwa razy mniej niż średnia unijna. To wynik, który lokuje nas w sąsiedztwie Holandii, o której się mówi, że należy do grupy państw oszczędnych. Może czas najwyższy, żebyśmy zaczęli reklamować w Unii Europejskiej hasło „oszczędny jak Polak”
— powiedział szef rządu.
Premier zaznaczył, że dzięki mądrej oszczędności, której nie należy mylić z liberalnym zaciskaniem pasa, Polskę stać na ambitne programy społeczne, czy wypłatę 14. emerytury, a także „wielkie programy infrastrukturalne”.
To wszystko w czasie największego kryzysu w Unii Europejskiej od wielu dekad
— dodał.
Mateusz Morawiecki podkreślił, że jednym z elementów, które w polityce rządu ostatnich dwóch, trzech lat nie podlegał dyskusji było „wsparcie dla tych, którzy mają trudniej”.
Taka jest właśnie nasza filozofia gospodarcza. Nikogo nie pozostawić za burtą, nie dopuścić do utraty miejsc pracy, nie pozwolić, żeby spadał poziom życia. Temu podporządkowane były, są i będą wszystkie nasze działania
— ocenił.
Tymi działaniami, przypomniał premier, są m.in. wypłata 13. i 14 emerytury, obniżka podatków do 12 proc., obniżki podatków na paliwa, ciepło, gaz, energię elektryczną czy wprowadzenie wakacji kredytowych.
Premier o książce Kosińskiego
Książki takie jak „Malowany Ptak” Jerzego Kosińskiego utrwalają błędne przekonanie, że Polacy byli współsprawcami Holocaustu; czarna legenda Polski nadal funkcjonuje w wielu kręgach na zachodzie - ocenił w sobotę premier Mateusz Morawiecki.
Premier Mateusz Morawiecki w sobotę w cotygodniowym podcaście omawia i zachęca do przeczytania książki Joanny Siedleckiej pt. „Czarny Ptasior”. To reportaż polemizujący z rewelacjami Jerzego Kosińskiego, Żyda, który przetrwał okupację, a po II wojnie światowej wyemigrował do USA i napisał książkę pt. „Malowany Ptak”, gdzie „opisał Polskę nieomal jak jądro ciemności” - powiedział szef rządu.
W swoim myśleniu o historii powinniśmy opierać się na prawdzie, a nie na fałszu, czy na mitach, a ta prawda jest jednoznaczna. Nie wolno nam mylić katów z ofiarami, sprawców z tymi którzy pomagali. Czarna legenda Polski nadal silnie funkcjonuje w wielu kręgach na zachodzie
— ocenił premier.
Zaznaczył, że książki takie jak ta Kosińskiego utrwalają wśród zachodniej publiczności przekonanie, że „Polacy byli współsprawcami Holocaustu, co najmniej w takim samym stopniu winnymi jak Niemcy”.
Można powiedzieć i więcej, z lektury wynikało, że nawet i bez Niemców los żydów w Polsce byłby tak samo zły. Horror, kompletna paranoja
— dodał.
Prawda o holokauście i o tym, że dokonał go tak cywilizowany naród jak Niemcy, była w wielu kręgach po prostu nie do zaakceptowania. Natomiast powieść o ciemnogrodzkiej Polsce, w której Żydzi traktowani są jak podludzie - taka historia pasowała wielu odbiorcom
— zaznaczył i dodał, że „łatwiej jest kłamstwo puścić w eter, niż potem je wyprostować”.
Mateusz Morawiecki podkreślił, że książka Kosińskiego jest „straszliwym kłamstwem”, co udowadnia w swoim reportażu Siedlecka. Autorka pojechała do wsi, w której ukrywała się rodzina Kosińskich i zbadała jak to było na prawdę.
Bo skoro Kosińscy przetrwali, to musieli otrzymać jakąś pomoc, innej możliwości praktycznie nie było
— ocenił.
Czarny Ptasior to książka, w której prawda okazuje się ciekawsza niż zmyślenia Kosińskiego. To opowieść o strachu Żydów, ale też opowieść o strachu Polaków. Ci którzy przechowywali żydowskie rodziny dokładnie wiedzieli na co się piszą. Słyszeli o masakrowaniu całych wiosek za pomoc sąsiadom, wiedzieli, że zemsta Niemców może ich dosięgnąć. Ale pomagali, mimo strachu
— podkreślił premier.
W kontekście zakłamywania historii przywołał także film „Walkiria” z 2008 roku, w którym główną rolę zagrał Tom Cruise. Akcja produkcji rozgrywa się w roku 1944 i przedstawia organizację zamachu na Adolfa Hitlera przez grupę oficerów Wermachtu.
Z filmu wynika, że tak ogólnie Niemcy byli dobrzy, tylko Adolf Hitler pojawił się nie wiadomo skąd i zaczarował kilku dobrych ludzi. Cały ten film Walkiria to potworne kłamstwo
— ocenił.
Szef rządu podkreślił, że należy pamiętać, że za wszystkie zbrodnie dokonane na ziemiach Polskich okupowanych przez Niemców odpowiadają właśnie oni. Dodał, że w naszej historii także są „ciemne karty i ludzie, którzy zachowywali się podczas wojny niewybaczalnie”.
Oni zdradzali nie tylko Żydów, oni zdradzali również Polskę. Musimy jednak pamiętać o proporcjach. Państwo Polskie i Polski Naród nigdy nie ugięły się przed Hitlerem
— zaznaczył premier.
tkwl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/611252-premier-tusk-od-razu-odebralby-14-emeryture