„Jeżeli dla Tuska obecność w parlamencie to jest koszmar, nie wysyłajmy go tam. Zaoszczędźmy mu tych koszmarów. Wyślijmy go na kolorowe sny do Brukseli” - mówi portalowi wPolityce.pl europoseł PiS Dominik Tarczyński.
CZYTAJ TAKŻE:
Ostatni wywiad, którego Donald Tusk udzielił Agacie Adamek w TVN24 okazał się wyjątkowo niefortunny dla lidera Platformy Obywatelskiej. Do sieci przypadkowo trafiło nagranie sprzed rozmowy, w którym Tusk (prawdopodobnie nie wiedząc, że jest nagrywany) zdobył się na chwilę szczerości.
Mnie demotywuje ta świadomość, że będę musiał kandydować
— powiedział.
To jest tak upiorna myśl, że ja będę tam z powrotem siedział… na tej Wiejskiej (w Sejmie – red.)
— zaznaczył Tusk.
Dlaczego Tusk nie chce startować w wyborach?
Postawę lidera Platformy Obywatelskiej komentuje w ostrych słowach dla portalu wPolityce.pl europoseł Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński.
Kolejny raz poznajemy prawdę o Tusku dzięki taśmom. Ten człowiek nie powiedział w życiu słowa prawdy i jedyny sposób, żeby dowiedzieć się, co myśli on i jego środowisko, to są nagrania, których nie jest świadomy. Wszystkie taśmy, które słyszeliśmy w przeszłości, pokazywały ich prawdziwe oblicze
— mówi.
Teraz taśmy TVN-u pokazują prawdziwe oblicze Tuska, które my znamy. A sprowadza się ono do tego, że po prostu brzydzi się wszystkim, co jest związane ze służbą Polsce. Sam powiedział, że jest to „upiorna myśl”, koszmar, że musi wracać do polskiego parlamentu. Chociaż sam głosi i opowiada swoim wyborcom, że to on będzie rządził, czyli chyba brzydzi się tej większości, którą zapowiada, brzydzi się swoich kolegów
— dodaje.
Europoseł PiS zaznacza, że „to pokazuje prawdziwe oblicze” Donalda Tuska.
Jego słowa związane (na różnych wymiarach i płaszczyznach) z Polską, polskością, polskim parlamentaryzmem, na przestrzeni dziesięcioleci się nie zmieniły. Wcześniej mówił, że „polskość, to nienormalność”. Mówił, że chce uciekać z Polski, kiedy myśli o Polsce. Teraz mówi, że powrót do serca polskiej demokracji, parlamentaryzmu, to jest dla niego „upiorna myśl”. Cały czas jest takim męczennikiem, który na przestrzeni swojego życia ma jakieś koszmary związane z Polską
— uważa.
To pokazuje po pierwsze, że nie jest gotowy do służby Polsce, służby rozumianej w szerszym kontekście. Jest osobą, która gardzi innymi, czuje się lepsza. Gardzi posłami - przedstawicielami narodu wybieranymi przez różne środowiska, wyborców o różnych poglądach politycznych. Jest egocentrykiem, takim rodzynkiem już nie tylko Europy, ale też świata, według własnego mniemania
— dodaje Tarczyński.
„Nie chce być twarzą porażki”
Nasz rozmówca ocenia, że po chwili szczerości Tuska, „można wyciągać różne wnioski”.
Nikt rozsądny, doświadczony nie powiedziałby, że myśl o tym, aby pracować, służyć w polskim parlamencie, jest jakaś „upiorna”. Tusk jest człowiekiem europejskich salonów. Oczywiście kompletnie nie radził sobie na stanowisku ani szefa EPL-u, ani Rady Europejskiej. Teraz pewnie mu się marzy to, czego nie spełnił – Komisja Europejska
— mówi Tarczyński.
Wszystko, co robi, w mojej ocenie robi po to, aby przypodobać się głównemu graczowi w Europie, czyli Niemcom. Liczy na to, że zrealizuje swoje niespełnione marzenie, jedno z dwóch, bo pierwszym była prezydentura, jednak przegrał wybory z śp. prof. Lechem Kaczyńskim. Nie wystartuje już w wyborach prezydenckich po raz kolejny, ponieważ wie, że by przegrał. Moim zdaniem wie de facto, że przegra wybory parlamentarne
— dodaje.
Fakt, że musi kandydować i być twarzą porażki, jest dla niego upiorny. W mojej ocenie tak naprawdę o to właściwie chodziło. On ma świadomość, że to będzie jednak porażka i kolejny raz, tak jak to było po przegranych wyborach prezydenckich, wyjdzie blady i spocony. Będzie musiał powiedzieć: znowu nie daliśmy rady, tak jak wtedy powiedział „nie dałem rady”
— zaznacza.
Polityk PiS podkreśla, że lider Platformy Obywatelskiej „nie chce być twarzą porażki, ale to go czeka”.
Dla niego to jest upiorne, że niestety całe towarzystwo, w którym się obraca nie ma takiej zdolności intelektualnej, pomysłu, projektu, konkretnych propozycji. I ta frustracja tak wewnętrznie go zabija. Ale w mojej ocenie został zmuszony, żeby wrócić do Polski. Słyszeliśmy to zagrzewanie do walki ze strony Ursuli von der Leyen, która mówiła o tym, że spotka go następnym razem jako premiera. To było jednoznaczne wskazanie, więc wykonuje to trudne, bolesne, „upiorne” dla niego zadanie
— stwierdza.
„Wyślijmy go na kolorowe sny do Brukseli”
Dominik Tarczyński mówi, że nie jest zaskoczony słowami Donalda Tuska nt. startu w wyborach.
To nie jest nowość. Mówimy o tym od lat, jakim jest człowiekiem, jaką ma strukturę psychiczną i emocjonalną, jaki ma stosunek do funkcjonowania w Polsce. Sam to mówi. W mojej ocenie jest to dyskwalifikujące. Wiem i wierzę, że Polacy ocenią to przy urnie wyborczej. Nie można wysyłać do parlamentu frustrata, dla którego obecność jest „upiorną myślą, jakimś koszmarem. Po prostu nie
— zauważa.
Nasz rozmówca zapytany, czy w TVN-ie „polecą głowy” za wpadkę z Donaldem Tuskiem w roli głównej, odpowiada:
Myślę, że nie usłyszymy o tym, kto za to poleci, ale poleci na pewno.
Na zakończenie rozmowy Tarczyński zaapelował:
Jeżeli dla Tuska obecność w parlamencie, to jest koszmar, nie wysyłajmy go tam. Zaoszczędźmy mu tych koszmarów. Wyślijmy go na kolorowe sny do Brukseli.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/611248-tarczynski-tasmy-tvn-u-pokazuja-prawdziwe-oblicze-tuska