Na placu Axentowicza w Krakowie pojawiło się 11 nowych ławek, za których wykonanie, dostawę i montaż miasto zapłaciło… aż 1,2 miliona złotych. Cały koszt rewitalizacji placu wyniósł 4,2 mln zł. to nie pierwsza sytuacja, gdy Kraków płaci ogromne pieniądze za nowe ławki miejskie - w lutym bieżącego roku pojawiła się informacja, że za tylko jedną ławkę na placu Biskupim Kraków zapłacił 228 tys. zł.
Wspomniane ławki za 1,2 mln złotych zostały wykonane z litego drewna egzotycznego iroko, pozyskiwanego m.in. w Kamerunie, Ugandzie czy Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Taka cena za ławki jest bardzo wysoka. Wystarczy udać się do sklepu, gdzie takie ławki można kupić za o wiele mniejsze kwoty. Taka rozrzutność świadczy o pewnym zagubieniu się urzędników, którzy podejmują ważne dla miasta decyzję. Proszę zobaczyć też, z jaką pompą są otwierane nawet najmniejsze inwestycje. Przypomina to trochę Bizancjum
— powiedział w rozmowie z portalem Interia.pl Dominik Jaśkowiec, krakowski radny.
Spójrzmy na parki kieszonkowe. Otwierane z wielką pompą, w blasku fleszy. Minęło trochę czasu, a mamy problem z ich utrzymaniem. Może właśnie zamiast wydawać tak duże kwoty na ławki można je kupić za mniejszą cenę, ale zaoszczędzone pieniądze przekazać na utrzymanie bieżące istniejących już terenów
— dodał.
Wydawało się, że po tym, jak Zarząd Dróg Miasta Krakowa kupił ławkę kosztującą ponad 220 tys. zł, trudno będzie podobnym zakupem znów zaskoczyć mieszkańców. Teraz okazuje się, że Zarząd Zieleni Miejskiej zamierza konkurować o palmę pierwszeństwa
— podkreślił w rozmowie z Interią z kolei inny miejski radny, Łukasz Maślona.
tkwl/interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/611221-co-na-to-mieszkancy-11-lawek-w-krakowie-za-12-mln-zl