Zawsze stoimy na straży konstytucyjnych wartości, występujemy tam, gdzie prawa obywateli do wyrażania własnych poglądów i opinii mogą być zagrożone bądź są ograniczane, przez np. orzeczenia sędziów, którzy - co muszę z przykrością stwierdzić - coraz częściej manifestują swoje polityczne poglądy na salach sądowych, w wydawanych orzeczeniach, czego po prostu nie wolno im robić
–mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Robert Hernand, zastępca Prokuratora Generalnego.
CZYTAJ TAKŻE:NASZ TEMAT. Prokuratura złożyła zażalenie na postanowienie sądu ws. Marszu Powstania Warszawskiego! Co zarzucono?
wPolityce.pl: Prokuratorzy nadal ścigają przestępców?
Prokurator Robert Hernand: Podchwytliwe pytanie?
Nie, dlaczego?
Zawiera wątpliwość, choć dotyczy kwestii oczywistej.
No właśnie nie do końca oczywistej.
A co jest nieoczywistego w działaniach prokuratorów?
Prokuratura włączyła się niedawno w sprawę Marszu Powstania Warszawskiego…
No widzi Pan, co się porobiło. Oczywista reakcja prokuratury jest dzisiaj przez dziennikarzy odbierana jako coś zaskakującego.
Dla dziennikarzy, przynajmniej tych niezaangażowanych politycznie, decyzje sądów, które de facto miały uniemożliwić legalne zorganizowanie tego wydarzenia, budzą wątpliwości, ale przyznam, że reakcja prokuratury była – powiedzmy – nieoczywista.
Zapewniam Pana, że prokuratura postąpiła w tej sprawie w sposób - trzymając się naszej nomenklatury - całkowicie oczywisty. Prokuratura konsekwentnie bowiem broni konstytucyjnych wartości. A polska Konstytucja, na którą tak często i głośno powołują się ci wszyscy „obrońcy demokracji”, gwarantuje obywatelom wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Mówi o tym jasno artykuł 57 Konstytucji. Decyzje sądów w tej sprawie były sprzeczne z postanowieniami ustawy zasadniczej.
Ale co ma do tego prokuratura?
Prokuratura zaskarżyła decyzje sądów, bo były sprzeczne nie tylko z postanowieniami Konstytucji, ale nawet z ustawą Prawo o zgromadzeniach. Zdaniem prokuratury, sąd błędnie przyjął, że prezydent Warszawy miał prawo skutecznie odwołać się od pozytywnej decyzji zezwalającej na organizację marszu. A art. 16 ust. 1 ustawy Prawo o zgromadzeniach brzmi: „Odwołanie od decyzji o zakazie zgromadzenia wnosi się bezpośrednio do sądu okręgowego właściwego ze względu na siedzibę organu gminy w terminie 24 godzin od jej udostępnienia w Biuletynie Informacji Publicznej. Wniesienie odwołania nie wstrzymuje wykonania decyzji o zakazie zgromadzenia”. Innymi słowy odwołać się można od zakazu, a nie od zgody. Przepis jest jasny i tu nie ma miejsca na inną interpretację. Sąd Okręgowy w Warszawie tak zresztą uznał. Niestety, po odwołaniu prezydenta Warszawy kolejne sądy zaczęły stosować jeszcze inne argumentacje, np. że wnioskodawca nie organizował podobnych zgromadzeń w ciągu trzech lat. Ten argument zakwestionowaliśmy w skardze nadzwyczajnej, podnosząc konkretne zarzuty m.in., że wbrew twierdzeniom sądu wydarzenia upamiętniające Powstanie Warszawskie były przez wnioskodawcę organizowane. Ostateczna decyzja w tej sprawie będzie należała do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
Obrona interesu społecznego?
Jako prokuratura mamy obowiązek zapewnienia obywatelom prawnych instrumentów, by swoje konstytucyjne prawa mogli realizować.
Od 2016 roku zajmujecie się wieloma kwestiami społecznymi. Pamiętam interwencję prokuratury w przypadku opłat parkingowych.
Prokurator ma zapewnioną przez ustawodawcę możliwość występowania także w sprawach administracyjnych i cywilnych. Kontrolujemy akty prawa miejscowego w interesie mieszkańców. Wspomniał Pan o opłatach parkingowych - od kilku lat zajmujemy się tą kwestią, zaskarżyliśmy kilkaset uchwał jednostek samorządu terytorialnego. Podobne interwencje dotyczyły uchwał i warunków podłączeń do sieci kanalizacyjnych, sanitarnych, itd. Zbadaliśmy 1771 aktów prawa miejscowego dotyczących tej materii. Skierowaliśmy 469 skarg do sądu administracyjnego, wnosiliśmy 230 razy o zmianę uchwały, przesłaliśmy też 5 skarg kasacyjnych i 10 zażaleń.
Co z tego ma zwykły obywatel?
Wymierne korzyści finansowe. W wyniku tych działań prokuratury mieszkańcy nie zostali obciążeni nienależnymi opłatami za podłączenie do sieci wodociągowej. A nie są to niskie opłaty. Zajmowaliśmy się także kosztami usuwania samochodów zaparkowanych w nieprawidłowych miejscach. Były one po prostu za wysokie, bez oparcia w realnie ponoszonych kosztach, co było niezgodne z treścią delegacji ustawowej. Poddaliśmy kontroli 426 uchwał i skierowaliśmy 193 skargi do sądu administracyjnego. Złożyliśmy 34 wnioski o zmianę uchwał.
Dość głośne były też sprawy dotyczące opłat za wywóz śmieci…
Skierowaliśmy 90 skarg do sądu administracyjnego na uchwały dotyczące opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Złożyliśmy 105 wniosków o uchylenie lub zmianę takich uchwał. Skierowaliśmy także 405 skarg do sądu administracyjnego na uchwały w zakresie regulaminów utrzymania czystości i porządku w gminach oraz 149 wniosków o uchylenie lub zmianę tych uchwał. Wszystko to robimy w interesie społecznym, w interesie obywateli.
To zmiana filozofii działań prokuratury? Można odnieść wrażenie, że interes społeczny, nie związany z postępowaniami karnymi, nigdy nie był traktowany tak poważnie jak teraz.
To zmiana, którą wniósł do prokuratury Zbigniew Ziobro, kiedy w 2016 r. został Prokuratorem Generalnym. Zawsze był wyczulony na kwestie dotyczące społecznej sprawiedliwości i uczula na to prokuratorów. Ochrona prawna obywateli powinna być całościowa. Prosty przykład: nie poprzestajemy na zatrzymaniu, przedstawieniu zarzutów i doprowadzeniu do skazania sprawcy przestępstwa lichwiarskiego, podejmujemy także działania cywilnoprawne na rzecz osób pokrzywdzonych lichwą, które wskutek oszukańczego procederu utraciły swoje nieruchomości. Ich wynikiem są orzeczenia o wstrzymaniu egzekucji z nieruchomości, wyroki stwierdzające nieważność zawartych umów, postanowienia o uzgodnieniu treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym. Prokuratorzy występują do sądu z wnioskami o wpis ostrzeżenia do ksiąg wieczystych o toczącym się postępowaniu przygotowawczym, z pozwami o zapłatę na rzecz pokrzywdzonych. Dzięki takim działaniom na rzecz osób poszkodowanych przez lichwiarzy odzyskano nieruchomości warte prawie 21 mln zł. Tylko w prokuraturach okręgowych podległych Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku zarejestrowano łącznie ponad 180 takich spraw cywilnych.
To chyba tam prokuratura prowadzi największe w Polsce postępowanie dotyczące lichwy mieszkaniowej.
Tak, w tym śledztwie skierowano akty oskarżenia przeciwko 41 osobom, zarzucając im popełnienie ponad 420 przestępstw na szkodę 250 pokrzywdzonych, którzy utracili mienie warte ponad 33 mln zł. Wśród oskarżonych są też notariusze. Podobne działania podejmujemy w sprawach dzikiej reprywatyzacji. Nie tylko oskarżamy sprawców, którzy bezprawnie weszli w posiadanie nieruchomości, lecz także podejmujemy działania mające na celu odzyskanie wyłudzonego mienia. Ciekawym tego typu przykładem jest sprawa działań Prokuratury Okręgowej w Łodzi - doszło tam do swoistego „śledztwa w sprawie cywilnej”.
Uchyli Pan rąbka tajemnicy?
Sprawa dotyczy reprywatyzacji łódzkich kamienic. Prokurator chciał ustalić, czy osoba wskazana we wniosku o uznanie za zmarłego rzeczywiście zmarła w dacie wskazanej przez wnioskującego. Precyzyjne wskazanie tej daty było niezbędne dla ustalenia, w jakim reżimie spadkowym powinno być przeprowadzone ewentualne postępowanie prowadzące do dziedziczenia nieruchomości. Zacznijmy od tego, że na terenie byłego Królestwa Kongresowego, w tym Łodzi, do 1 stycznia 1947 roku kwestie dziedziczenia regulował Kodeks Napoleona, który określał krąg spadkobierców w sposób zupełnie odmienny od zasad później obowiązujących…
Napoleon? Zapowiada się niezła historyczna powieść detektywistyczna…
Bo to jest kryminał historyczny, ba – to literatura faktu. Siedzi Pan wygodnie?
Siedzę.
No to zaczynamy. Prokurator rozpoczął od ustalenia, czy rodzina nosząca nazwisko wskazane we wniosku rzeczywiście istniała i czy była powiązana z Łodzią. Okazało się, że ojciec osoby, której dotyczył wniosek, był właścicielem fabryki towarów bawełnianych położonej w centrum Łodzi. Sam zmarły był współwłaścicielem trzech nieruchomości, wartych obecnie wiele milionów złotych. II wojna światowa rzuciła go jako żołnierza do Wielkiej Brytanii. Tam też pozostał przez pewien czas po wojnie, cały ten czas szukając żony na Bliskim Wschodzie. Człowiek ten naturalizował się i zmienił nazwisko, co znacznie utrudniło ustalenie kręgu spadkobierców. Ale prokurator się nie poddał, sięgnął po historyczne opracowania: „Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie po II wojnie światowej. Klęska zwycięzców” pod redakcją Józefa Smolińskiego, „W powietrznym zwiadzie” Władysława Nycza oraz „Polskie dywizjony lotnicze w Wielkiej Brytanii 1940 – 1945” Wacława Króla. Autorzy tych dwóch ostatnich pozycji odbywali służbę wojskowa wspólnie ze „zmarłym”. Prokurator przeanalizował też periodyk Polskich Sił Zbrojnych – gazetę „Orzeł Biały” z roku 1943…
Dobra robota.
To nie wszystko! Prokurator sięgnął też po źródła zagraniczne - brytyjski publikator ministerialny „The London Gazette” z lat 50-tych, meksykański publikator obwieszczeń o naturalizacji Diario Oficial - Poder Eecutivo Viernes z 1948 roku, dane United States Holocaust Memorial Museum - Children of the Lodz Ghetto A Memorial Research Project, czy ogłoszenia na łamach gazety „Canadian Jews News” z 1973 r. oraz dane Arolsen Archives – International Center on Nazi Persecution.
I co dała ta kwerenda?
RH: Ustalenia prokuratora pozwoliły podważyć datę śmierci zmarłego wskazaną we wniosku. Wątpliwości te przekonały sąd, który podjął działania poza granicami kraju za pośrednictwem ambasad w celu zgromadzenia niezbędnych aktów stanu cywilnego zmarłego. Sam fakt śmierci tej osoby nie budził wątpliwości – gdyby żyła, miałaby w chwili obecnej 112 lat. Już po przyłączeniu się prokuratury do postępowania wnioskodawca bezpośrednio w nim nie uczestniczył i kontaktował się z sądem wyłącznie korespondencyjnie. Następnie wniósł o umorzenie postępowania, wskazując, że odnalazł miejsce pochówku zmarłego w Izraelu. Prokurator na podstawie informacji pochodzących m.in. ze strony internetowej „Billion Graves” zawierającej dane o światowych nekropoliach ocenił dokumentację jako niewiarygodną i sprzeciwił się cofnięciu wniosku, uznając, że niezbędne jest jednoznacznie wyjaśnienie tej sprawy w zakresie tożsamości osób.
Brawa dla prokuratora.
W jego imieniu dziękuję.
Skoro tak dzielnie stajecie po stronie interesu społecznego, to dlaczego faworyzujecie działaczy pro-life względem środowiska LGBT?
To nieprawda.
Tak twierdzi mainstream.
Zawsze stoimy na straży konstytucyjnych wartości, występujemy tam, gdzie prawa obywateli do wyrażania własnych poglądów i opinii mogą być zagrożone bądź są ograniczane, przez np. orzeczenia sędziów, którzy - co muszę z przykrością stwierdzić - coraz częściej manifestują swoje polityczne poglądy na salach sądowych, w wydawanych orzeczeniach, czego po prostu nie wolno im robić.
A konkretnie?
Podam przykład wyroku Sądu Najwyższego w sprawie aktywistki Elżbiety P. Pod osłoną nocy w lipcu 2018 roku w Golubiu-Dobrzyniu i Wąbrzeźnie w kilku miejscach namalowała hasła na drzwiach biur poselsko-senatorskich i chodnikach. Cztery podmioty poniosły szkodę wycenioną na ok. 1200 zł. Sąd Okręgowy w Toruniu uznał jej winę i warunkowo umorzył wobec niej postępowanie, co – mówiąc delikatnie - było orzeczeniem łaskawym za zniszczenie mienia. Prokurator złożył kasację. I co zrobił Sąd Najwyższy? Umorzył sprawę z powodu znikomej społecznej szkodliwości. Dla Sądu Najwyższego kluczowe w sprawie okazały się motywacje sprawcy. Te sąd ocenił jako krystaliczne. Skoro pani P. walczyła o praworządność, to może dewastować co jej się tylko podoba.
Zatem, obywatelu, dewastuj, ale tylko z dobrymi motywacjami.
To orzeczenie jest groźne z punktu widzenia porządku prawnego i przede wszystkim bezpieczeństwa obywateli, gdyż usprawiedliwia, a nawet przyzwala na akty wandalizmu, dając możliwość uznania je za czyny znikomo społecznie szkodliwe.
Wracając do działaczy pro-life…
Sąd Najwyższy uwzględnił trzy nasze kasacje, ostatnią kilka tygodni temu. Sprawa dotyczyła działań podjętych przez organizatora zgromadzenia publicznego zarejestrowanego jako „STOP ABORCJI” w Lublinie 14 kwietnia 2018 roku. Prezentował on zdjęcia płodów ludzkich poddanych zabiegowi aborcji. Przechodzące osoby poczuły się urażone. Sąd skazał działacza na karę grzywny za prezentowanie w miejscu publicznym nieprzyzwoitych treści. Skierowaliśmy kasację, podnosząc, że drastyczność prezentowanego na billboardzie obrazu nie stanowi o jego nieprzyzwoitości, podobnie jak i negatywne odczucia grupy osób na widok tego obrazu nie stanowią o tym, że obwiniony lekceważył ich odczucia, zwłaszcza że prezentowane treści odnoszące się do problemu aborcji są przez część polskiego społeczeństwa akceptowane. Sąd Najwyższy podzielił naszą argumentację i 30 czerwca 2022 r. uniewinnił organizatora pikiety. Jeśli zaś chodzi o środowiska LGBT, to zapewne chodzi Panu o uchwały samorządów, w których przedstawiciele lokalnych społeczności wyrazili sprzeciw wobec narzucania ideologii LGBT. Wojewódzkie sady administracyjne je uchyliły, a my złożyliśmy skargi kasacyjne, konsekwentnie broniąc prawa do wyrażania poglądów, w tym przypadku prawa wspólnot samorządowych do wyrażania poglądów w zakresie takich wartości jak: życie prywatne, małżeńskie, rodzinne i prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z ich przekonaniami. Niestety NSA ich nie uwzględnił. Te orzeczenia sądów ograniczają wolność samorządu do wyrażenia poglądów na doniosłe społecznie tematy i naruszają jego konstytucyjne prawo do zarządzania zasadniczą częścią spraw publicznych w interesie lokalnej społeczności.
Lewicowe kręgi zarzucają Wam też, że nie bronicie praw dziecka. Chodzi o kwestię transkrypcji zagranicznego dokumentu stanu cywilnego.
W akcie tym jako matkę dziecka wpisano wnioskodawczynię, a jako drugiego rodzica wpisano inną kobietę. Urząd Stanu Cywilnego, opierając się na obowiązującym w Polsce prawie, odmówił wpisania takiego aktu urodzenia do rejestru. Decyzję podtrzymał wojewoda, a następnie Wojewódzki Sąd Administracyjny. Po wniesieniu przez matkę dziecka skargi kasacyjnej udział w sprawie zgłosił Rzecznik Praw Obywatelskich i Prokurator Generalny. RPO wniósł o rozpoznanie skargi, podnosząc, że odmowa transkrypcji zagranicznego aktu urodzenia dziecka narusza jego prawa obywatelskie. Prokurator Generalny wniósł o oddalenie skargi. Sprawa stanęła przed NSA, który na wniosek prokuratora, motywowany wagą zagadnienia, rozpoznał ją w składzie powiększonym. Przed NSA prokurator wniósł o podjęcie uchwały o niedopuszczalności transkrypcji zagranicznego aktu urodzenia dziecka, w którym jako rodzice wpisane są osoby tej samej płci, co nie szkodzi - jak dowodził prokurator - nadaniu dziecku numeru PESEL i wydaniu polskiego dokumentu tożsamości. Sąd podzielił to stanowisko i wydał uchwałę tej treści.
Prokuratorowi Generalnemu chodziło o umożliwienie dziecku korzystania z praw wynikających z posiadania dokumentu tożsamości?
Tak, jest to bowiem rozwiązanie rozsądne, można powiedzieć jedynie możliwe. Zapewnione zostały prawa dziecka związane z posiadaniem dokumentu tożsamości, a jednocześnie rozwiązanie to jest zgodne z polskim porządkiem prawnym. Przecież dziecko musi mieć prawo do przemieszczenia się po terytorium Unii Europejskiej, prawo do opieki medycznej, do edukacji. To nie podlega żadnej dyskusji.
Są inne tego typu sprawy…
Nasze stanowisko o tym, że brak transkrypcji aktu urodzenia nie jest przeszkodą uzyskania przez dziecko dokumentu tożsamości, podzielił Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Skuteczna interwencja Prokuratora Generalnego, mająca na celu dobro dziecka i ochronę praworządności, doprowadziła do korekty niewłaściwej interpretacji przepisów i umożliwiła wszystkim dzieciom, także tym posiadającym zagraniczny akt urodzenia, korzystanie z pełni przysługujących praw.
Społeczny interes, o którym rozmawiamy, to jednak nie tylko sprawy dotyczące nieprawidłowości przy stosowaniu przepisów, lecz także, a nie wiem, czy nie przede wszystkim, kwestia społecznego poczucia sprawiedliwości.
Żeby sprawca zawsze dostał karę, na jaką zasłużył.
Właśnie. Ale z tym odczuwaniem sprawiedliwości to naprawdę czasami trudno. Gdy się dowiaduję, że sadysta zabił dziecko i złagodzono mu wyrok, bo „zawiadomił matkę o pogarszającym się stanie zdrowia”, to…
Proszę nie kończyć. Prokuratorzy odczuwają to tak samo jak Pan, choć przez wiele lat swojej kariery wiele już w wymiarze sprawiedliwości widzieli. I właśnie dlatego staramy się korygować wyroki w drodze kasacji, zaskarżając tak niskie i niezrozumiałe ze społecznego punktu widzenia kary. Chcemy, by sprawca zawsze poniósł zasłużoną karę, by w sprawach o najcięższe zbrodnie aspekt kary położony był na eliminację sprawcy ze społeczeństwa. Nasze kasacje mają dużą skuteczność, choć nie zawsze się to nam udaje.
Z czego wynika ta łaskawość sędziów?
Proszę zapytać sędziów, np. z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Wyjątkowo często w takich kasacjach polemizujemy z orzeczeniami tego sądu.
Poda Pan jakiś przykład?
Ten sąd obniżył kary dla sprawców brutalnych gwałtów na trzech kilkuletnich dziewczynkach, popełnianych przez ich matkę, jej konkubenta i dziadka. Sąd Okręgowy w Opolu skazał matkę i dziadka na 18 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, a konkubenta na 17 lat i 6. Małoletnie, ówcześnie w wieku 5, 6 i 8 lat, były bite, kopane, poniżane, grożono im śmiercią. Co więcej, dziewczynki były także brutalnie wykorzystywane seksualnie, i to nie tylko przez najbliższych, lecz za ich przyzwoleniem również przez obcych ludzi. Zbrodnicze praktyki trwały około 2 lat. Wyrok opolskiego sądu został zaskarżony przez prokuratora w kwestiach proceduralnych. W apelacji prokuratora nie podnoszono zarzutów do wysokości orzeczonej kary. Kolejne apelacje wnieśli obrońcy oskarżonych. Rozpoznający apelacje Sąd Apelacyjny we Wrocławiu wyrokiem z 16 czerwca 2020 roku uwzględnił apelację prokuratora w zakresie naprawnienia błędu proceduralnego, ale równocześnie w wyniku apelacji obrońców obniżył kary do 12 lat w stosunku do matki i dziadka oraz do 11 lat pozbawienia wolności dla konkubenta. Dla sądu kary orzeczone w I instancji były… rażąco surowe.
Wnieśliście kasację?
Oczywiście, ale niestety również Sąd Najwyższy wykazał się wyjątkowo wyrozumiały dla sprawców tych ohydnych czynów. Stanowisko sądów sprowadza się do uznania, że krzywda dzieci nie zasługiwała na to, by sprawcy posiedzieli po 17 i 18 lat w więzieniu. Z takim rozumowaniem się nie zgadzam.
Ale wspomniał Pan, że większość kasacji jest skuteczna
Tak, tu należy wskazać na niezwykle ważne skutki dokonanej w 2016 r. nowelizacji art. 523 Kodeksu postępowania karnego i dodanie § 1 a umożliwiającego Prokuratorowi Generalnemu kierowanie kasacji w zakresie niewspółmierności kary w sprawach o zbrodnie. W tego typu sprawach bardzo często problemem nie są ustalenia faktyczne, czyli to, czy np. zabójstwa dopuściła się określona osoba, tylko decyzje sądów, które bardzo często dużą wagę przypisują okolicznościom łagodzącym, orzekając wobec sprawców zbrodni rażąco niskie kary. Przypomina mi się historia kobiety, która za zabicie dwóch córek w pierwszej instancji została skazana na dożywocie. Sąd drugiej instancji złagodził wyrok na 25 lat pozbawienia wolności. Prokurator Generalny wniósł kasację od tego wyroku i sprawę wygraliśmy. W innym przypadku obcokrajowiec psychicznie i fizycznie znęcał się nad dzieckiem. Wielokrotnie wykorzystał je seksualnie, wyjątkowo brutalnie, wręcz sadystycznie. W wyniku odniesionych obrażeń dziecko zmarło. Sąd pierwszej instancji skazał go na 25 lat więzienia, choć prokurator domagał się dożywocia. Sąd odwoławczy złagodził karę do 15 lat. Jako okoliczność łagodzącą uznano to, że „powiadomił on matkę dziecka o jego pogarszającym się stanie zdrowia i towarzyszył mu w drodze do szpitala”. Wnieśliśmy kasację, Sąd Najwyższy ją uwzględnił. Po ponownym rozpoznaniu sprawy orzeczono karę dożywotniego pozbawienia wolności.
I od razu jest poczucie sprawiedliwości społecznej
Jak już wspomniałem, tych skutecznych jest zdecydowanie więcej. W ogóle patrząc na ostatnie lata działań prokuratury, ta skuteczność jest zdecydowanie coraz większa.
Ostatnie 6 lat działalności prokuratury to…?
…dobry czas, byliśmy aktywni jako prokuratorzy na wielu płaszczyznach, w które wcześniej prokuratorzy się nie angażowali. Mówiłem tu już o kompleksowym podejściu do problemu lichwy mieszkaniowej, walczymy z oszustami nie tylko na polu karnym, ale i cywilnym oraz administracyjnym. Przykłady kompleksowego podejścia prokuratury do różnych zagadnień, kwestii ważnych społecznie, mógłbym mnożyć. Warto też wspomnieć o skardze nadzwyczajnej. Przy jej pomocy wyeliminowaliśmy z obrotu prawnego setki wadliwych prawnie orzeczeń sądowych. To sprawy oszukańczych praktyk różnych podmiotów, eksmisji czy patologicznego funkcjonowania firm pożyczkowych. Niedawno skierowaliśmy skargę w jednej ze spraw, gdzie pewien mężczyzna pożyczył kwotę 500 zł, a obecnie jego dług wynosi prawie 280 tysięcy.
Trudno w to uwierzyć.
Trudno, ale to niestety prawda. Dlatego interweniujemy.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/610269-nasz-wywiad-hernand-chcemy-by-sprawca-zawsze-poniosl-kare