„Fakty są takie, że my jesteśmy rządem, który chcemy być w Unii Europejskiej, ale w Unii Europejskiej wolnych narodów, szanowanych, szanujących się wzajemnie, które podejmują decyzje w obronie własnego kraju, podejmują decyzje jako państwa narodowe, mając do tego mandat wyborczy” - powiedział w rozmowie z Michaliną Szymborską na antenie wPolsce.pl sekretarz stanu w KPRM Adam Andruszkiewicz.
CZYTAJ TAKŻE:
Czy opozycja słusznie obawia się „polexitu”?
W „Porannej Rozmowie” minister Andruszkiewicz odpowiedział m.in. na pytania o to, dlaczego opozycja straszy „polexitem” i czy słowa prezesa PiS o zaostrzeniu kursu wobec UE faktycznie dają jej takie podstawy.
Przede wszystkim myślę, że opozycja od dłuższego czasu realnie pracuje nad polexitem, wypychając de facto Polskę z Unii Europejskiej, tylko dlatego, że nie podoba się jej rząd, który demokratycznie w naszym państwie sprawuje władzę dzięki poparciu Polaków
— powiedział gość wPolsce.pl.
Fakty są takie, że my jesteśmy rządem, który chcemy być w Unii Europejskiej, ale w Unii Europejskiej wolnych narodów, szanowanych, szanujących się wzajemnie, które podejmują decyzje w obronie własnego kraju, podejmują decyzje jako państwa narodowe, mając do tego mandat wyborczy
— ocenił.
Nie chcemy natomiast być we wspólnocie, która jest ręcznie sterowana np. z Berlina. W takiej wspólnocie najpewniej chcieliby być politycy opozycji. Dzisiaj, widząc, że nie mają szans w starciu demokratycznym z Prawem i Sprawiedliwością, przegrywając wszystkie kolejne wybory, zaczęli na Polskę donosić, donosić na polski rząd, domagać się blokowania środków unijnych, i w ten sposób, moim zdaniem, chcą doprowadzić do zmiany rządu w Polsce
— podkreślił.
CZYTAJ TAKŻE:
„Polska dotrzymała warunków, KE nie ma zamiaru dotrzymać swoich
Zdaniem ministra, słowa lidera PiS są „zrozumiałą reakcją na to, co wyprawia dzisiaj Bruksela”.
My jako Polska umawialiśmy się na coś z przewodniczącą KE, na konkretne warunki, które, jeśli zostaną spełnione, to nastąpi wypłata należnych nam środków, chociażby w ramach KPO, ale generalnie środków unijnych
— powiedział Adam Andruszkiewicz.
Wiemy, że Polska swoich warunków dotrzymała, m.in. likwidując Izbę Dyscyplinarną, natomiast Komisja Europejska za bardzo nie ma zamiaru swoich warunków dotrzymywać. Mało tego słyszymy jeszcze takie haniebne wypowiedzi, jak chociażby słowa przewodniczącej KE, która publicznie twierdzi, że czeka na Donalda Tuska jako na premiera RP, a więc de facto ingeruje w wewnętrzne sprawy państwa polskiego, jakby „meblując” Polakom ich kraj, kto powinien być ich premierem. Jako Niemka, to jest w ogóle jakaś skandaliczna sytuacja
— dodał polityk.
Pan prezes Kaczyński zapowiedział więc, że jeśli ta polityka dobrej woli, chęci dogadania się z Brukselą, już nie działa, to może trzeba będzie użyć twardszych argumentów jako polskie państwo, które prawnie posiadamy w ramach UE
— wskazał.
Bo skoro Bruksela nie chce z nami dobrowolnie rozmawiać i dopełnić swoich warunków, to zrozumiałe, że polskie państwo musi zaostrzyć reakcję
— dodał sekretarz stanu w KPRM.
Kto będzie sojusznikiem Polski?
Dotychczas sojusznikiem Polski w sporach z Unią Europejską były Węgry, jednak znacząco różni nas postawa w kwestii Rosji i wojny w Ukrainie. Sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski zapowiedział jednak, że wkrótce nasz kraj może mieć nowego sojusznika. Prowadząca zapytała swojego rozmówcę, kto tym sojusznikiem będzie.
Kilka państw jest w obrębie możliwych polskich sojuszników, dlatego, że Bruksela zdecydowanie przegrzewa. Przegrzewa swoimi pomysłami w kontekście zrzekania się suwerenności, jak również w kwestii przymusowej solidarności energetycznej w obrębie UE. Absolutnie kilka krajów, które cenią sobie suwerenność, na pewno nie zgodzą się na dyktat Berlina w swoich krajach
— wskazał gość wPolsce.pl.
Wydaje mi się, że unijni urzędnicy mocno się przeliczą i de facto tę rozgrywkę przegrają. Jako Polska chcielibyśmy funkcjonować w stabilnej wspólnocie europejskiej, chcemy ufać jej i dawać szanse, ale na pewno nie pozwolimy, żeby ktokolwiek odbierał nam suwerenność, to są dwie różne rzeczy
— dodał.
„Upiór niemiecko-rosyjski wrócił do gry”
Pytany, czy utrzymanie w Europie hegemonii Niemiec będzie służyć Rosji, polityk PiS odpowiedział:
Wydaje się, że po tej pauzie, którą mieliśmy w historii Europy, to Niemcy zawsze ciążyły w kierunku Rosji.
Ideologia Bismarckowska, porozumienia między Rosją i Niemcami zawsze była bliska sercu niemieckiemu. Mieliśmy pauzę wynikającą z tego, że Niemcy przegrały II wojnę światową i mieliśmy dominację w bloku zachodnim polityki anglosaskiej, amerykańskiej. Po zjednoczeniu Niemcy wzmocniły się, w ciągu ostatnich trzech dekad stasły się na nowo państwem dominującym gospodarczo w Europie
— dodał.
Widać, że znowu ten upiór niemiecko-rosyjski wrócił do gry i znowu w Berlinie marzą o tym, by porozumieć się z Rosją. A zawsze, gdy dojdzie do takiego porozumienia, to kosztem Polski i państw będących pomiędzy Niemcami a Rosją, czyli np. Polski, a dzisiaj na pewno Ukrainy. Dlatego w naszym interesie jest to, aby ten sojusz niemiecko-rosyjski rozbijać, wspierając Ukrainę, ale z drugiej strony też porozumiewać się z USA
— wskazał Andruszkiewicz.
Pytany o to, czy Polska podzieli się gazem z Niemcami, sekretarz stanu w KPRM odparł:
Absolutnie nie kosztem polskiej gospodarki czy polskich odbiorców indywidualnych. To jest warunek sine qua non w ogóle do rozmowy. Jeśli Polska będzie miała zabezpieczony przede wszystkim własny interes, jeśli nie będzie brakować nam gazu, to w sytuacji bardzo kryzysowej możemy rozmawiać o jakichś warunkach. Ale jeśli Polsce brakowałoby gazu, trudno wyobrazić sobie, byśmy jeszcze ten gaz oddawali Niemcom
— stwierdził minister w Kancelarii Premiera.
aja/wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/609875-andruszkiewicz-to-opozycja-realnie-dazy-do-polexitu