Szef PO to dusza człowiek, który „ciągle pracuje, wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki!”.
Donald Tusk bardzo się stara, a bardzo wielu dmucha mu wiatrem w oczy, sypie piaskiem w elektryczną hulajnogę i wkłada kij w jej szprychy, a także czepia się każdej jego wypowiedzi. Dlatego trzeba pomyśleć o Komitecie Obrony Tuska (w skrócie KOT). Najnowszy przykład, dlaczego KOT jest niezbędny: ponoć nie można znaleźć żadnej fotografii dokumentującej obecność przewodniczącego PO na uroczystościach upamiętnienia 78. rocznicy Powstania Warszawskiego. Ale jak można znaleźć, skoro był on tam incognito? Z powodu skromności. A skoro był incognito, to nikt go nie poznał i nie sfotografował. Proste?
Gdy Donald Tusk ogłosił, że jest i zawsze był przeciwko przemocy w polityce i życiu publicznym, bezdusznie zaczęto mu wyliczać kopanie uczestników Marszu Niepodległości przez utajnionych policjantów, akcję „Widelec” przeciwko kibicom piłkarskim w 2008 r. Małostkowo wyliczano popieranie zadym organizowanych przez Martę Lempart, Obywateli RP czy KOD, zapowiedź „wyprowadzania” prezesa NBP Adama Glapińskiego, straszenie prezydenta Andrzeja Dudy „sznurem i gałęzią pod ciężarem zgiętą”, wywalanie z pracy z wilczym biletem pracowników TVP czy rozprawę z obecną władzą i jej zwolennikami.
Czy sam Donald Tusk kogokolwiek kopał, wyprowadzał, zatrzymywał, pałował, dawał komuś choćby z liścia, a wreszcie wieszał? W życiu! Czy ktoś mógłby się inspirować jego słowami? W życiu! Przecież nikt, kto go popiera nigdy żadnych wezwań nie słyszał. A nagrania były na pewno spreparowane (deep fake). A ci, co wyją i plują na spotkaniach Jarosława Kaczyńskiego, obrzucają jajami auto, którym podróżuje, popychają zwolenników PiS i obrzucają ich wyzwiskami to negatywni bohaterowie wybryków, prowokatorzy, z którymi pan Donald dzielnie, a często samotnie walczy.
Gdy tylko zabiera głos w obronie niemiłosiernie pokrzywdzonych mieszkańców terenów pod inwestycje związane z CPK (zaledwie 120 proc. rynkowej ceny w ramach odszkodowań dla nieruchomości niezabudowanych i 140 proc. dla zabudowanych), to walczy z niesprawiedliwością, bo za jego rządów stawki wynosiły 100 proc. I ledwie opowie o strasznym losie tych ludzi, zaraz minister Marcin Horała wylicza mu kłamstwa. Jakie kłamstwa? Donald Tusk mówi tylko o tym, co by było, gdyby taką inwestycję realizował jego rząd. I słusznie sam się przeraża, co przy tej okazji mogłoby się dziać, nawet jeśli Sławomir Nowak jest pod policyjnym nadzorem.
Weźmy sprawę pieniędzy dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy. Jak Tusk zapowiedział ponad rok temu, robi wszystko, żeby te pieniądze wyciągnąć. Ale rząd PiS ich nie chce, więc Tusk musi namawiać Komisję Europejską do blokowania tych środków, żeby się nie zmarnowały. A na pewno się zmarnują, jeśli nie będą za ich wydawanie odpowiedzialni tacy wspaniali specjaliści od finansów, jak Jan Vincent Rostowski i Izabela Leszczyna.
Trzeba być wdzięcznym Donaldowi Tuskowi, a nie go atakować, gdy mówi, że prezes NBP jest „nielegalny” i on „wyprowadzi gościa”. To wynika wprost z szacunku dla prawa i konstytucji. Potwierdzili to Tuskowi eksperci Stanisław Hoc oraz Bogusław Ulijasz. Hoc ma taką biografię, że nikt go nie weźmie na „lewe sanki”, dlatego jego ekspertyza jest bezcenna. W końcu służył w Milicji Obywatelskiej w Komendzie Wojewódzkiej MO w Opolu (w 1969 r.), był wykładowcą w Wyższej Szkole Oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie, a habilitację robił w Wyższej Szkole KGB w Moskwie, gdzie trafił z Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Białymstoku. Czy może być lepszy ekspert od kogoś, kto w organach bezpieczeństwa dosłużył się stopnia podpułkownika i za swoją pracę „Zagadnienia odpowiedzialności karnej za szpiegostwo” otrzymał nagrodę od generała Czesława Kiszczaka? Nie może!
Jeśli ktoś marudził na eksperta Hoca, to Donald Tusk wziął go „z mańki” dr. hab. Bogusławem Ulijaszem. To absolutnie bezstronny ekspert i fachowiec w Ministerstwie Sportu i Turystyki (wiceminister) za rządów Donalda Tuska. Przewodniczący PO może polegać na Ulijaszu jak na Zawiszy, skoro w wyborach w 2014 z listy Platformy Obywatelskiej kandydował on do sejmiku podkarpackiego, a w 2015 r. ubiegał się o mandat poselski również z listy PO.
Pan Donald chce dać budżetówce 20-proc. podwyżkę, uratować 500+ i inne świadczenia, które PiS pozornie utrzymuje, ale je likwiduje specjalnie utrzymując wysoką inflację. To dusza człowiek, który „ciągle pracuje, wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki!”. Dlatego najwyższy czas powołać KOT (Komitet Obrony Tuska) i pozwolić temu wielkiemu mężowi stanu działać. Im szybciej Polska będzie częścią Niemiec, nawet jak na początku tylko kolonią, tym lepiej. Czas na KOT, KOT na czas!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/609194-najwyzszy-czas-powolac-kot-komitet-obrony-tuska