Kiedy Niemcy szokują cały świat swoją postawą wobec Rosji i Ukrainy i niemal każdego dnia okazują lekceważenie krajowi broniącemu nie tylko siebie, ale i całej Europy przed agresją reżimu Putina, lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk broni skompromitowanego zachodnioeuropejskiego mocarstwa.
CZYTAJ TAKŻE:
„Wielka kampania antyniemiecka”
W obliczu sporu między Niemcami a Polską wokół tzw. Ringtausch (czyli przekazania ciężkiego sprzętu państwom europejskim, które - mając na wyposażeniu poradzieckie czołgi - wysłały je Ukrainie. W ten sposób Niemcy umówili się m.in. z Polską), problemów Berlina z gazem, wynikających z wieloletniego uzależnienia od dostaw z Rosji i fiaska wspólnego projektu Nord Stream 2, a przy tym - nacisków na inne kraje członkowskie, aby podzieliły się surowcem z Niemcami, w sytuacji, gdy powróciła kwestia odszkodowań dla Polski za straty, których doznaliśmy w wyniku rozpętanej przez hitlerowskie Niemcy II wojny światowej, lider PO Donald Tusk pokrzykiwał w Mikołowie o „wielkiej kampanii antyniemieckiej”, którą według niego prowadzi PiS.
Jeśli chodzi o taką wielka kampanię antyniemiecką prowadzoną przez PiS, to wiadomo jaki jest tego cel. (…) Zła UE, szczególnie złe Niemcy, Tusk był w Brukseli, dziadek z Wehrmachtu
— mówił były premier.
Zawalili wszystko; wszystko, co mogli schrzanili, w związku z tym nie będą chcieli rozmawiać z Polakami o cenach, nie będą chcieli rozmawiać z Polakami o Orlenie, o energii, o ciepłej wodzie w kranie. Więc będą opowiadali o tym, jak to UE i Niemcy z pomocą Tuska chcą się rzucić na biedny PiS i na Polskę i będziecie tę kampanię oglądali przez długie miesiące
— podkreślał.
Jest to o tyle zabawne, że jeszcze niedawno Tusk sam, kreując się na pierwszego antyputinowca w Europie, ostro krytykował Niemcy, m.in. byłą już kanclerz Angelę Merkel, za zbyt łagodną politykę wobec kremlowskiego satrapy.
W tym kontekście warto przypomnieć, że obecnie lider PO w swoich wystąpieniach nie poświęca już zbyt wiele miejsca wojnie w Ukrainie, potępieniu wobec Putina czy polityków i państw europejskich, które przez lata w najlepsze robiły interesy z rosyjskim dyktatorem. Jeżeli wspomina o Putinie lub Ukrainie, to tylko w charakterze „pałki” na PiS i jego rzekomej antyeuropejskiej polityki.
Być może warto w tym miejscu przypomnieć o zamieszaniu, jakie w 2014 r. wywołała wypowiedź Pawła Piskorskiego, jednego ze współzałożycieli Platformy Obywatelskiej oraz byłego prezydenta Warszawy.
Piskorski o „niemieckiej pożyczce”
Były prezydent stolicy Paweł Piskorski w 2014 r. startował do Parlamentu Europejskiego z list „Europa Plus - Twój Ruch”, udzielił Michałowi Majewskiemu związanemu wówczas z tygodnikiem „Wprost” wywiadu rzeki pod tytułem „Między nami liberałami”. Czasopismo opublikowało fragmenty książki, poświęcone „niemieckiej pożyczce Tuska”.
Jak twierdził Paweł Piskorski, Kongres Liberalno-Demokratyczny (KLD), którego liderem i współzałożycielem był późniejszy premier RP i przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, miał w latach 90. otrzymać pożyczkę w wysokości miliona marek od niemieckiej partii CDU (choć „Wprost” pisał o kwocie rzędu kilkuset tysięcy marek).
Dla mnie jest oczywiste, że CDU wspierało finansowo KLD
— twierdził wówczas Piskorski.
Ówczesna opozycja - m.in. Patryk Jaki, wtedy poseł na Sejm RP, czy Jarosław Gowin, który po opuszczeniu Platformy Obywatelskiej budował właśnie nową partię Polska Razem, znaną dziś jako Porozumienie - domagała się komisji śledczej, politycy Platformy Obywatelskiej, jak m.in. Paweł Graś czy Małgorzata Kidawa-Błońska oskarżyli Piskorskiego o „opluskwianie” swojej dawnej partii oraz ironizowali, że „bardzo umiejętnie wybrał sobie czas na promocję swojej książki”). Zarzutem wobec byłego prezydenta Warszawy było także i to, że nie przedstawił żadnych dowodów.
„Warto do tematu wrócić”?
O sensacyjnej wypowiedzi Piskorskiego przypomniał na Twitterze Samuel Pereira z TVP Info.
KLD Tuska otrzymał od niemieckiej CDU pożyczkę w wysokości miliona marek - ujawnił w 2014 r. jeden z założycieli PO, Paweł Piskorski, a Jarosław Gowin chciał powołania komisji śledczej w tej sprawie
— napisał na Twitterze.
W kontekście postawy Tuska i Niemiec wobec Ukrainy warto do tematu wrócić
— dodał.
Niezależnie od burzliwych lat 90. i rewelacji byłego prezydenta Warszawy, obrona Niemiec jest obecnie całkowitą kompromitacją, ponieważ każdego dnia coraz dobitniej przekonujemy się, że alternatywa pod tytułem: „albo popierasz Niemcy, albo Putina” jest niezwykle fałszywa.
aja/Twitter, Rp.pl, Wprost, TVN24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/609121-dlaczego-tusk-broni-niemiec-przypomniano-slowa-piskorskiego