„Ten dokument jest po pierwsze dość niejasny. Po drugie rzeczywiście istnieje bardzo wiele wyłączeń – na pierwszy rzut oka wygląda, że Polska je wszystkie spełnia, czyli rozporządzenie jest, aczkolwiek dla nas poniekąd nieobowiązujące” – mówi portalowi wPolityce.pl eurodeputowany Kosma Złotowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan Rozporządzenie Rady Europejskiej w sprawie skoordynowanych środków zmniejszających zapotrzebowanie na gaz?
Kosma Złotowski: Ten dokument jest po pierwsze dość niejasny. Po drugie rzeczywiście istnieje bardzo wiele wyłączeń – na pierwszy rzut oka wygląda, że Polska je wszystkie spełnia, czyli rozporządzenie jest, aczkolwiek dla nas poniekąd nieobowiązujące. Tak bym to ocenił. I w żadnym wypadku to ograniczenie nie dotyczy to odbiorców indywidualnych.
Wydaje mi się, że jednak nie jest tak do końca. Tam zostały przemycone pewne zapisy, jak chociażby to, że dopuszcza się, że to ograniczenie może być większe niż 15 proc. Jest też zapis, że na wniosek trzech państw może być ogłoszony ogólnoeuropejski stan alarmowy, gdzie nie wszystkie gospodarki muszą być w tym momencie dotknięte kryzysem, a wszystkie będą musiały spełniać warunki zaradcze, które podyktuje Komisja Europejska.
To w dużej mierze jest prawda. Rzeczywiście Komisja Europejska mówi o co najmniej 15 proc., ale nie mówi też w jaki sposób zwiększyć tę oszczędność. Z całą pewnością – znając praktyki Komisji Europejskiej – będzie chciała mieć jak najwięcej do powiedzenia. To jest już stała praktyka Komisji Europejskiej. Równocześnie zawsze możemy powołać się na te zapisy, które pozwalają na wyłączenie Polski. Niemniej rzeczywiście rozporządzenie jest. A o ile będzie trzeba ograniczyć, to zobaczymy, bo nie wiemy, w jaki sposób będziemy zaopatrywani w gaz, jako Polska i jako Unia Europejska.
Pozostaje jeszcze kwestia interpretacji tego, co autorzy dokumentu mieli na myśli mówiąc o tym, że państwa członkowskie powinny mieć „prawo do pełnego korzystania z solidarności energetycznej swoich sąsiadów”? Czy to oznacza, że nie będzie już granic jeżeli chodzi o żądania i przekazywanie gazu? Co to w ogóle jest za sformułowanie?
Solidarność zawsze w Unii obowiązywała i to oznacza, że jedne kraje pomagają drugim wtedy, kiedy tamte są w potrzebie, a te pierwsze mogą pomóc. Jeżeli mówimy o tych 15 proc., to ja bym tego nie traktował jako wskaźnik przymusowy, tylko raczej jako punkt orientacyjny. Chodzi o stworzenie pewnej rezerwy, gdyby taka potrzeba zaszła, a znając Rosję i rosyjskie praktyki, taka potrzeba z całą pewnością zajdzie.
Mówi Pan, że solidarność obowiązywała w Unii Europejskiej. Przyznam, że ja tego nie widziałam, kiedy był budowany Nord Stream 1 i 2. Nie widziałam też tego, kiedy Niemcy kontestowały nasze inwestycje, również te mające na celu dywersyfikację dostaw gazu, które teraz w dokumencie „Oszczędzaj gaz na bezpieczną zimę” pod niebiosa wychwala Komisja Europejska. Czy rzeczywiście ta solidarność była i czy w tym momencie ten dokument powinien zostać przyjęty?
Ale pewnie nie może zostać nieprzyjęty, bo zdaje się, że w tym wypadku tutaj prawo weta nie obowiązuje. Nie jestem pewien, ale tak mi się wydaje. To jest po pierwsze. Po drugie rzeczywiście my możemy mieć co do tej solidarności europejskiej spore zastrzeżenia, a już zwłaszcza jeśli chodzi o rok bieżący i o nasze wydatki związane z przyjmowaniem uciekinierów wojennych z Ukrainy. Tutaj żadnej solidarności z nami ani Komisja, ani inne kraje nie wykazały. To jest oczywiście argument również na to, że tej solidarności, której wymaga ten dokument, wtedy, kiedy nam to nie będzie odpowiadało, nie będziemy wykonywać.
Pytanie, czy rzeczywiście możemy mieć taką pewność? Pamiętamy co było z ustaleniami w sprawie mechanizmu warunkowości. Wówczas też były pewne ustalenia, wiele nam obiecywano, a jak się to skończyło, wiemy chyba wszyscy. Czy w tym momencie nie zadziała mechanizm, który jest zapisany w tym dokumencie, a mianowicie w sytuacji, kiedy dany kraj nie będzie miał możliwości zredukowania zużycia gazu o ilość żądaną przez Komisję Europejską, mimo wszystko będzie musiał przedłożyć plan redukcji i ta redukcja będzie na nim wymuszana. Chyba Pan się zgodzi, że to nie jest jednak zdrowa sytuacja?
To nie jest zdrowa sytuacja, ale też niezdrowa sytuacja panowała w Unii jeśli chodzi o zaopatrzenie w gaz od wielu lat. Mam tu na myśli i Nord Stream 1 i Nord Stream 2 i rolę Niemiec w tych obu projektach.
Czy w Pana ocenie ten dokument nie będzie stanowił precedensu przekazywania pewnych kompetencji Komisji Europejskiej?
Niestety może stanowić precedens. Zresztą właściwie to nie precedens, bo Komisja Europejska zgarnia sobie kompetencje, ale moim zdaniem już przy stosowaniu tego mechanizmu powinniśmy być stanowczy i egzekwować te zwolnienia, które są między innymi dla Polski.
Nie niepokoi Pana, że w tym dokumencie Unia Europejska została potraktowana jako jednolita całość, a nie zespół stowarzyszonych państw członkowskich?
To nie pierwszy tego rodzaju dokument, gdzie Unia traktowana jest jako całość. Oczywiście, że mnie niepokoi, ale najbardziej mnie niepokoi to, w jaki sposób będziemy się zachowywać stosując ten dokument w praktyce. Ale to zobaczymy.
Rzeczywiście ten dokument jest mimo wszystko w wielu punktach niedookreślony…
Właśnie. Pokładam nadzieję w stanowczości naszego rządu.
Czy przyjęcie tego dokumentu nie będzie równoznaczne z wprowadzeniem praktyki, że wszelkie reakcje na kryzysy będą podejmowane na szczeblu unijnym? Czy nie istnieje obawa, że pewne rzeczy będą narzucane, a sytuacje kryzysowe generowane, bądź nadużywane?
Takie niebezpieczeństwo oczywiście istnieje, znając praktyki postępowania Komisji, ale wydaje mi się, że słowa, które niedawno wypowiedział pan prezes Jarosław Kaczyński na spotkaniu, na którym był zapytany o te nowe wymagania Komisji Europejskiej odnośnie do KPO, nadal są aktualne. Powiedział: „Dość tego”, więc myślę, że on z tego wyciągnie konsekwencje.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/608574-nasz-wywiad-zlotowski-komentuje-tresc-rozporzadzenia-re