Jakość i wyposażenie sprzętu pozyskanego od Koreańczyków w najnowocześniejsze systemy, powodują, że skuteczność wykorzystania takiej broni jest o wiele wyższa niż to czym teraz i w najbliższych latach będzie dysponować Federacja Rosyjska. To jest bardzo dobra i całkowicie uzasadniona decyzja – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej, poseł PiS Michał Jach.
CZYTAJ TAKŻE: Polska będzie mieć nowoczesne uzbrojenie z Korei! Szef MON podpisał umowę. „My nie mamy czasu, musimy zbroić Wojsko Polskie”
wPolityce.pl: Polska zawarła umowę z Koreą Południową na myśliwce FA-50, czołgi K2 oraz armatohaubice K9. Jak Pan ocenia ten ruch Ministerstwa Obrony Narodowej?
Michał Jach: Wszyscy wiedzą, że polskie Siły Zbrojne są atrakcyjnym klientem, nawet dla Stanów Zjednoczonych, nie mówiąc o Korei. Kontrakt, który podpisał pan premier Błaszczak i początek zakupu gigantycznych ilości sprzętu, powoduje, że na pewno cały rząd Korei Południowej jest tym niezwykle zainteresowany. Trzeba wziąć pod uwagę, że jeżeli sprzęt pancerny i samoloty kupuje tak istotny członek NATO, to jest najlepsza renoma dla producenta. W związku z tym myślę, że pan minister Błaszczak również brał to pod uwagę, bo w ten sposób możemy uzyskać znacznie więcej od producenta. Czy to pakiet szkoleniowy i logistyczny, czy też możliwość przeniesienia części produkcji do Polski, nie wspominając już o ustanowieniu szeroko rozumianego hubu serwisowego, włącznie z naprawami i modernizacją sprzętu w tej części świata. Oczywiście, jeśli pójdą za nami inne europejskie siły zbrojne, które ewentualnie zamówiłby ten sprzęt. Ale jeżeli Polska zakupi ten sprzęt i na placach szkoleniowych (nie daj Boże na polu walki) okaże się sprawny, a tego raczej jestem pewny, to nasz przemysł może stać się centrum szeroko rozumianej obsługi sprzętu koreańskiego. To szansa na wzmocnienie polskiego potencjału.
Czy argument o szerokich możliwościach kooperacji z Koreańczykami w zakresie zakupionego sprzętu, powstaniu hubu szkoleniowego i produkcyjnego w Polsce, zaważył o zaakceptowaniu tej oferty?
Polska jako lider regionalny, o ile nie jeden z liderów NATO-wskich, otwiera pewne furtki i szerokie możliwości dla Koreańczyków. Dla każdego, kto ma pojęcie o negocjacjach, to jest bardzo ważki argument podczas rozmów dot. ceny czy dodatkowych pakietów, które również kosztują gigantyczne pieniądze: szkolenia, trenażery, zabezpieczenie w części, offset, polonizacja sprzętu. Przy takich argumentach, jakie ma Polska za sobą, można wynegocjować bardzo atrakcyjne „dodatki”, które wymagają wielkich środków, a są niezbędne do eksploatacji sprzętu, uzbrojenia, jakiego okres użytkowania wynosi nawet ponad 30 lat. Dlatego musimy mieć to zaplecze. Mam nadzieję, że Koreańczycy bardzo chętnie się tym podzielą.
Jak przekazał wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak, Polska poprzez zakupy m.in. w Korei Południowej, chce zastąpić sprzęt posowiecki, który jest już nieco przestarzały. Czy w związku z tym możemy spodziewać się kolejnych donacji posowieckich myśliwców i czołgów dla Ukrainy?
Pan premier Błaszczak już ogłaszał, że będziemy wspierać Ukraińców czołgami PT-91 „Twardy”. Też nie chciałbym stwarzać wrażenia, że sprzęt, który przekazujemy Ukrainie jest jakiś poradziecki, czytaj w domyśle: badziewie. Tak nie jest. To sprzęt posowiecki, ale był wielokrotnie modernizowany i wartość bojowa T-72 czy „Twardego” jest naprawdę licząca się. Te czołgi są o wiele bardziej skuteczne na polu walki niż zdecydowana większość sprzętu, którym dysponują Rosjanie. Owszem, mają nowoczesne czołgi T-90, ale posiadają ich pojedyncze ilości. Wyposażenie armii rosyjskiej na Ukrainie jest zdecydowanie starsze, technologicznie o wiele słabsze niż tych dwóch rodzajów czołgów, które dostarczamy Ukraińcom. Natomiast decyzja pana premiera Błaszczaka, że odchodzimy od sprzętu posowieckiego jest słuszna. Coraz trudniej jest pozyskać niektóre elementy, np. silniki do bojowych wozów piechoty praktycznie w ogóle nie można dostać. Do T-72 również trudno pozyskać silniki. Pancerz wymaga specjalnych dostosowań, żeby podnieść jego odporność na przebijalność. To naturalna kolej rzeczy, że wyposażamy swoją armię w dużo nowocześniejszy sprzęt.
W mediach pojawiło się również wiele zarzutów i wątpliwości, co do wartości bojowej koreańskiego sprzętu. Czy według Pana są one uzasadnione?
Fakt, że kupujemy sprzęt od Korei Południowej wcale nie znaczy, że jest gorszy. Owszem, Abramsy są lepsze od K2, tylko że Polacy potrzebują czołgów, które będą walczyły nie z Abramsami, a z T-90 albo zmodernizowanymi rosyjskimi T-72. Tak samo koreańskie myśliwce, to technologia, jakiej Rosjanie jeszcze nie mają albo dopiero zaczynają wprowadzać w swoich nowocześniejszych samolotach. Jakość i wyposażenie sprzętu pozyskanego od Koreańczyków w najnowocześniejsze systemy, powodują, że skuteczność wykorzystania takiej broni jest o wiele wyższa niż to czym teraz i w najbliższych latach będzie dysponować Federacja Rosyjska. To jest bardzo dobra i całkowicie uzasadniona decyzja.
mm
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/608289-wywiad-jach-polskie-sily-zbrojne-sa-atrakcyjnym-klientem