„Panie prezydencie Putin, straszy mnie pan czołgami i bronią atomową. A czy pan wie, że ja mam lepsze zabawki od pana?” - to słowa, które były prezydent RP Lech Wałęsa skierowałby do rosyjskiego satrapy, Władimira Putina. Laureat pokojowej Nagrody Nobla wyjaśnił również, co chciał przekazać w wypowiedzi, po której rosyjscy propagandyści wyznaczyli nagrodę pieniężną za jego głowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Wałęsa vs. Rosja
Choć potępienie dla zbrodni, których dopuszcza się rosyjski przywódca Władimir Putin i poparcie dla Ukraińców już od pięciu miesięcy dzielnie odpierających rosyjską agresję są rzeczami jak najbardziej naturalnymi, to warto zastanowić się, w jaki sposób formułuje się wypowiedzi - zwłaszcza gdy jesteśmy byłym prezydentem RP, czyli osobą, która niegdyś reprezentowała państwo polskie, dodatkowo - osobą rozpoznawalną także za granicą. Zwłaszcza, gdy Rosjanie, oprócz kolejnych aktów bestialstwa popełnianych w Ukrainie, toczą wojnę informacyjną przeciwko krajom wspierającym naród broniący się przed rosyjską agresją, m.in. Polsce.
I tak się składa, że Polska jest przez rosyjskich propagandystów oskarżana m.in. o… chęć zajęcia zachodniej Ukrainy. Słowa Lecha Wałęsy o „rozczłonkowaniu” Rosji mogły posłużyć ludziom Putina do bardzo brzydkich celów medialnych i propagandowych - i posłużyły. Głównie do hejtu i gróźb pod adresem byłego polskiego przywódcy, a być może z czasem także do kolejnych ataków na całe państwo i naród polski i sugerowania, że mamy tendencje imperialistyczne.
W przypadku Lecha Wałęsy warto powiedzieć jeszcze, że „lepiej późno niż wcale”, ponieważ jeszcze kilka lat temu zachwycał się Władimirem Putinem, nazywając go „mądrym człowiekiem”, udzielał wywiadów tubie propagandowej Kremla - Sputnikowi, przekonywał, że bliżej nam do Rosji niż USA, a co więcej - groził… wyrzuceniem Amerykanów z Polski, gdy tylko poprawią nam się stosunki z Federacją Rosyjską.
Co były prezydent powiedziałby Putinowi?
Choć były prezydent RP jak na razie nie pojechał do Moskwy, to zadeklarował, że jest gotów zrobić to „nawet natychmiast”. Ujawnił również, co powiedziałby Putinowi.
Powiedziałbym mu wprost: „panie prezydencie Putin, straszy mnie pan czołgami i bronią atomową. A czy pan wie, że ja mam lepsze zabawki od pana? Tylko, że ja nie chcę pana zabić i nie chcę walczyć w taki sposób, dlatego proszę pana, panie prezydencie, nie zmuszaj mnie, bym użył takiego samego argumentu, jakim ty straszysz mnie. Bo jeśli ja go użyję, to ty nie przeżyjesz. Jeżeli nie wierzysz, to ci pokażę”
— podkreślił Lech Wałęsa w rozmowie z portalem Interia.pl.
I pokazałbym mu broń Zachodu, która jest lepsza od rosyjskiej
— powiedział były prezydent, dodając, że zrobiłby to, gdyby mógł mówić „w imieniu Zachodu, do którego się zalicza”.
Gdyby Putin zrozumiał, że jest słabszy, że nie ma szans na wygraną, to by nie walczył
— ocenił Wałęsa.
Laureat Pokojowej Nagrody Nobla przyznał, że nie obawia się o swoje życie, ponieważ „już je przeżył”.
Jestem spakowany i nie boję się śmierci. Nawet zastanawiam się, jak będę przywitany po tamtej stronie
— zadeklarował.
Przyznał, że Rosjanie „nie muszą wydawać tych 5 milionów”, ponieważ gotów jest wyruszyć do Moskwy „nawet natychmiast”, aby „spotkać się z tymi, którzy opowiadają o nim głupoty”.
Co noblista miał na myśli?
Pytany o swoje wypowiedzi w zagranicznych mediach, które wywołały taką wściekłość w Rosji, Lech Wałęsa wyjaśnił, że chodziło mu o to, aby „pomóc Rosjanom zmienić ten system, bo to byłoby dla nich lepsze”.
Jeśli nie uda się w taki sposób, to trzeba pamiętać, że w Rosji jest ponad 60 narodów zdobytych w podobny sposób, w jaki dziś Rosja próbuje zdobyć Ukrainę. W związku z tym trzeba pomóc tym narodom odzyskać swoją wolność, suwerenność, a wtedy Rosja będzie liczyła 50 milionów mieszkańców, nie więcej
— powiedział.
Mówiłem to w tym wywiadzie i w wielu innych miejscach. Mówiłem i będę mówił
— dodał w odpowiedzi na pytanie, czy wycofałby się z wcześniejszych słów.
Zachód musi przekonać Rosjan, że giną na wojnie, są powoływani do wojska, żeby zabijać Ukraińców, dlatego że Putinowi - człowiekowi, który sprawuje władzę już zbyt wiele kadencji - pozwala na to obowiązujący w ich kraju system polityczny
— podkreślił Lech Wałęsa, deklarując przy tym, że „jest przyjacielem Rosjan”, dlatego chciałby pomóc im „zmienić system polityczny, by nie ginęli”.
Mówiłem, że jeśli w Rosji nie zmieni się system polityczny, to za 5-10 lat pojawi się kolejny Putin, nawet, jeśli teraz Ukraina pokona Rosję
— dodał.
CZYTAJ TAKŻE:
aja/Interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/608029-walesa-nadal-wybiera-sie-do-moskwy-co-powie-putinowi