„To jest chyba jakaś praktyka z czasów stalinowskich, przemocowa. Zastraszanie ludzi, uniemożliwianie im udziału w politycznej, publicznej debacie” – mówi portalowi wPolityce.pl senator Maria Koc, komentując ataki, do jakich doszło ze strony zwolenników Platformy Obywatelskiej na uczestników spotkania z Jarosławem Kaczyńskim.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jak widzimy, wśród tych bojówkarzy są ludzie, którzy jeżdżą po całej Polsce. To nie są więc spontaniczne akcje miejscowych obywateli, bo miejscowi obywatele, pewnie nawet jeżeli mają różne poglądy, to w życiu nie zachowali by się tak wobec gościa, z którym mogą się nie zgadzać, ale przecież nie muszą zakłócać spotkania
— zauważa Koc wskazując, że „bojówki podążają za politykami Prawa i Sprawiedliwości po to, aby wywołać rozróbę, aby zastraszyć tych, którzy by chcieli wziąć udział w tych spotkaniach”.
Jacyś starsi państwo się skarżą, że zostali opluci, zwyzywani. Inne osoby również to mówią, jak również to, że padają pod ich adresem jakieś wulgarne słowa
— relacjonuje wskazując, iż świadczy to o tym, iż „jest to agresja i przemoc słowna, chociaż nie tylko”.
Jeżeli ci bojówkarze plują na ludzi, to posuwają się do coraz większej agresji, a za chwilę być może do jakichś aktów przemocy
— przewiduje senator PiS.
„To jest bardzo niebezpieczne”
W jej ocenie „należałoby po prostu zaapelować do polityków opozycji, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej, żeby jednak przemówili do tych ludzi i ich uspokoili, dlatego że ten sposób debaty publicznej nie toczy się nigdzie”.
To jest taki poziom agresji, wulgaryzmów, to jest takie zepsucie obyczaju publicznego, że niżej to nic nie ma. Jest to niebezpieczne, bo widać, że to środowisko, które nie uznaje żadnych praw demokracji i żadnych obyczajów demokratycznych
— mówi Koc wskazując, iż „można mieć krytyczne zdanie, można zadawać krytyczne pytania, ale nie wolno nikogo wulgarnie wyzywać, ani w jakikolwiek sposób atakować i zastraszać”.
Z mojej strony jest to apel do polityków opozycji, aby odcięli się od tego typu działań i zjawisk, i żeby je po prostu stanowczo potępili, bo to za chwilę grozi eskalacją nastrojów i jakimś atakiem siłowym na ludzi, którzy przecież przychodzą tylko po to, żeby spotkać się z politykiem
— alarmuje.
To jest bardzo niebezpieczne. Świadczy o determinacji, zagubieniu, pogubieniu się opozycji, która nie ma pomysłu na program. Zwłaszcza Platforma Obywatelska nie ma programu, nie ma nic pozytywnego do zaoferowania, tylko cały czas, na czele z przywódcą, Donaldem Tuskiem wywołują negatywne emocje, dzielą ludzi. Pani Klaudia Jachira, „polityczka” Platformy Obywatelskiej, posłanka, która mówi, że gdzieś wyjechała, do jakiegoś ciemnogrodu. Inni też wyrażają się z pogardą o mieszkańcach mniejszych miejscowości, wcześniej o rodzinach wielodzietnych, czy o osobach, które potrzebują pomocy. Widzimy aroganckie, lekceważące podejście do części Polaków. To jest po prostu niezwykle bulwersujące, a jednocześnie bardzo naganne
— ubolewa polityk PiS.
„Czy to jest taka forma prowadzenia debaty publicznej, która sprawia im jakąś satysfakcję?”
Pytana, dlaczego w jej ocenie Donald Tusk i inni politycy PO nie zdecydowali się na potępienie tych ataków, Maria Koc odpowiada:
To jest dobre pytanie, dlaczego oni takich ataków nie potępiają. W ten sposób biorą na siebie odpowiedzialność, że jeżeli coś się stanie i dojdzie do eskalacji, ataków siłowych, to ta odpowiedzialność spadnie również na nich, bo powinni się stanowczo odciąć.
Wiadomo, że politycy PO i opozycji są politycznymi przeciwnikami PiS. Jeżeli po ich stronie są ludzie, którzy w tak niezwykle agresywny, wulgarny sposób wyrażają swoje niezadowolenie, to powinni się od nich po prostu odciąć, zaapelować o to, żeby przestali, ale skoro tego nie czynią, to należy zadać sobie pytanie, dlaczego. Czy im to odpowiada? Czy to jest taka forma prowadzenia debaty publicznej, która sprawia im jakąś satysfakcję? Takie pytania trzeba postawić, bo jeśli nie, to powinni natychmiast odciąć się od tego i zaapelować o spokój
— dodaje.
Spotkania organizują politycy z różnych partii i jakoś tak jest, że tylko politycy partii rządzącej mają zakłócane spotkania. Prawa strona elektoratu zachowuje się więc w sposób godny i kulturalny. Nikt ze zwolenników partii rządzącej nie chodzi, nie opluwa, nie wyzywa przeciwników politycznych PiS, a tutaj mamy do czynienia z niebywałą agresją. Nie dziwię się, że ludzie, którzy jak mówią, musieli przechodzić przy tych osobach wyzywających, po prostu czuli lęk. Chyba więc chodzi o to, żeby po prostu zastraszyć
— konstatuje senator PiS.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/607984-ataki-bojowek-po-koc-praktyka-czasow-stalinowskich