Daniel bawi się na dyskotece, przynosi do stolika kieliszki z kolejnymi drinkami. „Trzeci toast. Za spotkanie!” - śmieją się dziewczyny. Mężczyzna chwilę potem wybudzony z zamyślenia, orientuje się, że jako jedyny trzyma pełny kieliszek w ręku. Nastrój zgasł mu w sekundę i nikt z obecnych nie zrozumie, że - jak to nauczył się w Kijowie, z żołnierzami odpoczywającymi od frontu - „trzeciego toastu się nie wznosi. Trzeci jest za poległych”.
Helena zaszczepiła psa wedle wszystkich wymogów. Przywiozła go z Donbasu, małego kundelka, nazwała „Rika” (Od Kostaryki, na której urlop dobrze wspomina) i wiele ją kosztowało zabrać psa do domu, do Kanady. Teraz patrzy jak ulubieniec bawi się piłką w ogrodzie. „Tak samo jak w Słowiańsku” - przelatuje jej przez myśl.
Wołodia znowu nie powiedział rodzinie, póki wszystkiego nie przygotował. Żona się oczywiście domyśliła, bo przy rodzinnych kolacjach był myślami nieobecny, zastanawiał się nad czymś, coś sobie przypominał, a gdzież mógł sięgać wspomnieniami, jeśli nie do siedmiotygodniowego pobytu na frontach Donbasu jako lekarz wojskowy?
Podobnie Krzysztof - gdy przeczytał w mediach o upadku Lisiczańska, nie spał dwie noce, bo czekał na informacje od swoich przyjaciół z tamtejszych okopów. Mieli farta - tylko Dmitrij został ranny w brodę, ale kilka szwów w szpitalu załatwiło sprawę.
Kalifornijska ratowniczka medyczna, Jennifer, znana z okłamania matki, że jedzie ratować rannych Ukraińców, ale tylko do Polski, wróciła już dawno. „Teraz matka myśli, że jestem w Kosowie” - pisze po części na wesoło, a po części z zakłopotaniem. Ze swoimi amerykańskimi umiejętnościami szkoli teraz ukraińskich ratowników, jadących na wschód. Co chwile wysyła nagrania swoich uczniów, dumna z ich zaangażowania i skuteczności.
Wszyscy chcą wrócić na front, wszyscy wśród pełnych niezrozumienia pytań „ale po co?”.
I co tu odpowiedzieć?
Może dlatego, że wobec prawdziwego totalitaryzmu nie wolno być biernym, że wobec inwazji zła, nie działa tłumaczenie: „ty już swoje zrobiłeś”? Może dlatego, że mając odpowiednie cechy i umiejętności, można wspierać tych, którzy są gotowi zginąć za swój kraj? Walczyć o prawdę - naprawdę. Może jeszcze bardziej dlatego, że ma się w pamięci te twarze, które codziennie cierpliwie znoszą tysiące wybuchów ponad swoimi głowami, a mimo dzielą się z tobą wszystkim co mają: żywnością, miejscem do spania, uśmiechem? Pewnie i dlatego, że raz skosztowawszy wojny czuje się to przemożne wyzwanie, chęć spojrzenia bestii w oczy i pokazania, że człowieczeństwo jest silniejsze niż zbrodnie tego świata? Z polskiej perspektywy jest i jeszcze coś: my osobiście nie byliśmy przecież z żołnierzami Piłsudskiego maszerującymi boso znad Wieprza ani z generałem Kutrzebą spychającym nad Bzurą Niemców na południe, nie wznosiliśmy barykad na ulicach powstańczej Warszawy i nie kopaliśmy w lesie kryjówki przez oddziałami Urzędu Bezpieczeństwa - a przecież to taka historia dzieje się teraz na wschodzie Europy, u naszego sąsiada. Historia „nasza i wasza”.
Dlatego i telewizja wPolsce.pl oraz Tygodnik „Sieci” wracają na Ukrainę. O tym wszystkim nasi widzowie i czytelnicy muszą wiedzieć z pierwszej ręki.
OBEJRZYJ PROGRAM „UKRAINA W OGNIU”:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/607937-trzeciego-toastu-sie-nie-wznosi-trzeci-jest-za-poleglych