„Wojna ma też wymiar propagandowy. Ukraina jest bardzo sprytna w przekazywaniu informacji. My chłoniemy to, co z naszego punktu widzenia jest korzystne, że oni dostają broń. Ale sygnał, że jest pauza po stronie rosyjskiej odczytujemy klasycznie – że mają zadyszkę” – powiedział w „Salonie Dziennikarskim” zastępca redaktora naczelnego „Gościa niedzielnego” red. Bogumił Łoziński, odnosząc się do kwestii determinacji Zachodu do przeciwstawiania się Rosji.
CZYTAJ TAKŻE:
Publicysta wskazał że w Polsce „jakiekolwiek informacje z Rosji traktujemy jako fake newsy”. Red. Łoziński przyznał jednak, że on sam do końca nie wie, jaka jest sytuacja na Ukrainie i podejrzewa, że „nie jest tak różowa, jak przedstawiają to Ukraińcy. Publicysta opowiedział też o swoich doświadczeniach z podróży na Ukrainę.
Im bardziej Rosjanie atakują, im większych okropieństw się dopuszczają – tam się dzieją barbarzyństwa. Rozmawiałem z żołnierzami w Charkowie… Podam jeden przykład. Siły ukraińskie odbiły wioskę, wchodzą do chaty, płacze jakieś dziecko, które jest przywiązane taśmami do matki, która nie żyje. Co robi normalny człowiek? Odcina tę taśmę, ale pomiędzy matką a dzieckiem są granaty. Wszystko wybuchło. Dziecko zginęło, żołnierze, wszystko wybuchło. To pokazuje miarę barbarzyństwa. Mówię o tym, bo im więcej dzieje się takich rzeczy, Ukraińcy są bardziej zjednoczeni, oni się nie poddadzą. Nie wiadomo, jak długo ta wojna będzie trwała. Rosjanie, którzy mieszkali na terenie Ukrainy, nie mają już wyjścia, ukrainizują się. 40 proc, mieszkańców Charkowa przeszło na stronę rosyjską. Rosjanie wywieźli ich do obozów koncentracyjnych, Ukrainiec to jest ten, kto mieszka na terenie Ukrainy
– wskazał publicysta.
W ocenie Bogumiła Łozińskiego „Zachód zachowuje się dość dziwnie, ale racjonalnie w tym względzie, że dba o swoje interesy”.
Zadyszka rosyjskiej armii
Andrzej Rafał Potocki powiedział, że obecnie Rosjanie wstrzymali ofensywę i „drepczą w miejscu”. Widoczna jest lekka inicjatywa Ukraińców.
Planowane jest kontruderzenie, nie wiadomo, czy na odcinki chersońskim, zaporoskim, czy próba odbycia Lisiczańska. Biorąc pod uwagę informacje z frontu widać, że Rosjanie dostali zadyszki. Nikt nie ogłasza oficjalnie przerwy operacyjnej. Albo się działa i atakuje, albo stoi w miejscu
– zwrócił uwagę Potocki.
Wyobraźmy sobie, że w czasie II WŚ, podczas bitwy pod Kurskiem, Niemcy mówią, że robią sobie przerwę operacyjna. Nie, to wszystko jest prawdopodobnie podyktowane tym, że Rosjanie mają kłopoty na linii komunikacyjnej. Ukraina artylerią uderza w ich ośrodki logistyczne, czyli napoleońskim systemem niszczy trasy dowozu zaopatrzenia. Ale faktem jest, że z planowanych 2,5 tys. kilometrów, Rosjanom udało się zająć raptem 25 km
– dodał publicysta.
Eksport ukraińskiego zboża
Z kolei prof. Hanna Karp odniosła się do kwestii porozumienia ws. eksportu zboża z Ukrainy. Przypomnijmy, że sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres przekazał, że podczas negocjacji w Stambule osiągnięte zostało porozumienie dotyczące odblokowania eksportu zboża z Ukrainy przez Morze Czarne. Umowa pozwoli na znaczący eksport zboża przez trzy kluczowe ukraińskie porty: w Odessie, Czornomorsku i Jużnem (Piwdennem).
Sekretarz generalny ONZ wezwał też Rosję i Ukrainę do pełnego stosowania się do zapisów umowy
Mamy szansę na to, że exodus zagrożonych głodem krajów zostanie w jakiś sposób odsunięty. Stany Zjednoczone zobowiązały się do kontrolowania tego, czy Rosja dotrzymuje umów. Podpisanie porozumienia to jedno, ale jest jeszcze kwestia jego wypełniania. Taki przeciwnik, jakim jest Rosja – widać, że nie cofnie się przed żadną podłością i niegodziwością
– powiedziała prof. Karp.
Wskazała, że bardzo ważny jest wątek informacyjny.
Słyszymy różne informacje, przeważają te straszne po stronie rosyjskiej, ale istotne są też inne informacje. Reaktywowana została po ponad pół roku niezależna telewizja Dożd. Świadomość rosyjskiego społeczeństwa jest tragiczna. Wojna trwa już tak długo, że nie sposób pozostawać w ignorancji
– dodała miedoznawca.
Bogumił Łoziński wskazał, że zapasy zboża pochodzą z poprzednich lat i jeśli nie trafią one do państw zachodnich, które zajmują się hodowlą trzody, to gospodarka tych państw mocno ucierpi.
Na ich czele stoi Holandia, która ma olbrzymie wpływy w UE. Tam, gdzie działalność Rosji dotyka państw mających dużą siłę, tam restrykcje będą. To kwestia interesów. Oni nie mają takiej świadomości co do Rosji, jaką mamy w Polsce. Dla nich to tylko interesy
– powiedział red. Łoziński.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Sankcje nie szkodzą Rosji?
Piotr Semka zwrócił uwagę na to, jaką grę prowadzi Rosja – mówiąc, że sankcje nie działają Kreml usiłuje działać na psychikę Zachodu. Moskwa naśmiewa się, że były dymisje premierów Wielkiej Brytanii i Włoch, a Putin „wciąż trwa”. Podobnie jest w kwestii gazu.
To klasyczny przykład tego, że Rosjanie, mając słabsze karty, doskonale rozgrywają swoją partię. Bolesnym widokiem byłą wizyta szefa węgierskiej dyplomacji u Ławrowa. To wyglądało jak spotkanie dwójki przyjaciół
– mówił Semka.
Publicysta zwrócił też uwagę na działania polityków opozycji w Polsce.
Zupełnie bez większego echa przeszedł bardzo agresywny najazd grupy pod wodzą Grzegorza Brauna z Konfederacji na urząd miejski w Goleniowie. Posłowi Braunowi nie spodobało się wywieszenie ukraińskiej flagi. To były obrzydliwe sceny. Człowiek, który był tam razem z Braunem, mówił obleśnym głosem do sekretarki, że pan poseł przejmuje władzę i może z każdym zrobić co zechce. To powinno spotykać się ze znacznie szerszym potępieniem społecznym. Nie miejmy złudzeń. W Polsce też będzie lansowane hasło, że skoro Rosjanom sankcje nie zaszkodzą, to po co mamy mieć droższy węgiel
—wskazał Piotr Semka.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/607773-determinacja-zachodu-wobec-rosji-lozinski-to-jest-biznes