„W tej chwili jeszcze ma mniejszą liczbę zintegrowanych różnych rodzajów uzbrojenia i mniej zaawansowaną awionikę i elementy optoelektroniczne, ale Koreańczycy już w tej chwili pracują nad wersją Block 20, która będzie posiadała zaawansowany radar AESA oraz zintegrowane nowoczesne typy pocisków rakietowych do zwalczania celów naziemnych i powietrznych. Będzie to samolot FA-50 w wersji PL, który będzie zgodny z wymaganiami sił powietrznych i w przyszłości nie będzie aż tak wiele odstawał pod względem możliwości od F-16” - wyjaśnia w rozmowie z portalem wPolityce.pl rzecznik Agencji Uzbrojenia ppłk Krzysztof Płatek.
W piątek rano portal wpolityce.pl opublikował fragment wywiadu Błaszczaka dla tygodnika „Sieci”. W cytowanym fragmencie szef MON mówił, że umowa ma dotyczyć dostarczenia 48 samolotów myśliwskich FA-50 oraz co najmniej 180 czołgów K2.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Rzecznik AU pytany, dlaczego wybór padł na sprzęt z Korei Południowej, odpowiada:
Siły zbrojne RP i nasz przemysł zbrojeniowy stają się poprzez te umowy z partnerami z Korei Południowej europejskimi pionierami w zakresie współpracy obronnej i wytwórczej z wiarygodnymi, rzetelnymi partnerami. Ta współpraca wprowadzi Polskę na ścieżkę rozwoju zdolności i kompetencji technologicznych dzięki pozyskiwanym najnowocześniejszym wyrobom i know-how, co pozwoli dokonać skoku technologicznego wzorowanego na naszych partnerach w Korei Południowej.
Rzecznik Agencji Uzbrojenia podkreśla, że „obecna sytuacja na światowym rynku zbrojeniowym pokazuje, jak duże jest teraz zapotrzebowanie na sprzęt wojskowy i że tych kierunków trzeba szukać nawet w tak odległych miejscach, jak Korea”.
Warto podkreślić, że Korea na podstawie swoich doświadczeń, tego, w jakim miejscu była w zeszłym stuleciu i gdzie jest teraz, pokazuje, jak można rozwinąć potencjał i zdolności przemysłu obronnego i jak dużo możemy zyskać na współpracy, pozyskaniu sprzętu i transferu technologii, który pozwoli naszym podmiotom w kraju produkować ten nowoczesny sprzęt.
— mówi.
„Pozyskujemy lekki samolot bojowy”
Pytany, dlaczego Polska zdecydowała się na zakup czołgów K2, podczas gdy wcześniej podpisała kontrakt na Abramsy, rzecznik Agencji Uzbrojenia wyjaśnia:
W tej chwili w Siłach Zbrojnych RP mamy dwie rodziny czołgów, ale na te dwie rodziny składa się w sumie sześć podtypów. Mamy rodzinę T-72, w skład której wchodzą czołgi T-72M1 i T-72M1R oraz czołgi PT-91 Twardy, w tym zbliżony T-72M1Z. Mamy rodzinę Leopard, którą tworzą czołgi Leopard 2A4, 2PL/M1 i 2A5. Dążymy do tego, żeby docelowo w Siłach Zbrojnych RP były dwa typy czołgów, co będzie odpowiedzią na perspektywiczne wymagania wojska.
Obok cięższych czołgów M1A2 Abrams w najnowszej wersji SEP v.3 pozyskamy też czołgi K2PL – czołgi lżejsze, ale również bardzo nowoczesne. Te czołgi będą przewyższały nasze wszystkie czołgi Leopard, w tym te modernizowane. W kwestii założeń operacyjnego wykorzystania dwóch typów nowych czołgów widzimy, że mając cięższe czołgi Abrams, które mogą współdziałać z cięższymi BWP, o których też myślimy, będziemy mieli równolegle czołgi lżejsze, które mogą współdziałać z polskimi BWP Borsuk, które będą wprowadzane już w najbliższych latach. One będą miały większą dzielność terenową, większą dynamikę oraz zdolność do pokonywania cieków wodnych
— zauważa.
Pytany, dlaczego Polska decyduje się w tej chwili na samolot zbliżony do T-50, który brany był pod uwagę około dekadę temu i wówczas się na niego nie zdecydowano, ppłk Krzysztof Płatek wyjaśnia, iż wersja FA-50PL, która trafi do naszego kraju jest inna, o wiele lepiej wyposażona niż ta obecna.
Jeśli chodzi o tamten przetarg, w którym to konkurował T-50, M-346 oraz brytyjski Hawk, to wybór M-346 był podyktowany przede wszystkim kwestiami cenowymi, ponieważ brytyjski samolot odstawał od dwóch pozostałych możliwościami. T-50 jest technologicznie bardziej zaawansowany niż M-346. To jest samolot naddźwiękowy, a M-346 jest samolotem poddźwiękowym. M-346 jest znacznie dalej, niż bojowa wersja T-50, czyli FA-50 w kwestii pozyskania zdolności bojowych. My kupujemy właśnie FA-50, czyli pozyskujemy lekki samolot bojowy.
— stwierdza ppłk Krzysztof Płatek.
Odnosząc się do możliwości bojowych FA-50 rzecznik Agencji Uzbrojenia stwierdza:
Z F-35 nie porównujmy, bo nie ma sensu zestawiać również F-16 z F-35. Natomiast jeśli porównamy go do F-16, to jest to samolot około dwa razy tańszy w pozyskaniu, i w eksploatacji. Samolot ten jest zunifikowany z F-16 w około 80 proc., co wynika z tego, że współtworzyła go firma Lockheed Martin, będąca producentem F-16. Oczywiście ma on mniejszy udźwig. W tej chwili jeszcze ma mniejszą liczbę zintegrowanych różnych rodzajów uzbrojenia i mniej zaawansowaną awionikę i elementy optoelektroniczne, ale Koreańczycy już w tej chwili pracują nad wersją Block 20, która będzie posiadała zaawansowany radar AESA oraz zintegrowane nowoczesne typy pocisków rakietowych do zwalczania celów naziemnych i powietrznych. Samolot FA-50PL, który będzie zgodny z wymaganiami sił powietrznych, wraz z rozwojem konstrukcji nie będzie aż tak wiele odstawał pod względem możliwości od F-16.
Od samego początku nie ukrywamy, że on będzie uzupełnieniem F-16. To nie będzie samolot wyłącznie treningowy, jak T-50, tylko bojowy
— zaznacza.
Dywersyfikacja dostaw części
Kolejna rzecz, która jest bardzo istotna, to dywersyfikacja kierunków pozyskiwania sprzętu wojskowego. Wyobraźmy sobie konflikt o dużej intensywności i skali, gdzie zostaje zaangażowany cały sojusz Północnoatlantycki. W takiej sytuacji, jako jeden z wielu na świecie użytkowników samolotów F-16 możemy cierpieć z powodu niedostępności części zamiennych. Ze względu na ogromne wykorzystanie tego samolotu przez licznych użytkowników z NATO Amerykanie mogą nie nadążać z dostarczeniem części zamiennych niezbędnych na potrzeby bieżących remontów, niezbędnych z uwagi na zużycie maszyn. Mając drugi, zdywersyfikowany kierunek, czyli FA-50, możemy w znacznie większym stopniu utrzymywać dostępność operacyjną floty powietrznej.
— wyjaśnia rzecznik Agencji Uzbrojenia podkreślając, iż „we wszystkich gałęziach, o których rozmawiamy, na tym polega dywersyfikacja tych dwóch typów”.
Czołgi K2PL mają być docelowo produkowane w Polsce, więc w tym wypadku odtworzymy nasz przemysł pancerny, ponieważ samo pozyskanie Leopardów nie wiązało się z odpowiednim pakietem przemysłowym. W przeciwieństwie do tamtych umów, w tym wypadku, pozyskujemy pełny transfer technologii
— dodaje.
Przekonuje, że przewidziany umową z Koreańczykami „transfer technologii nie tylko utrzyma, ale i ustanowi nowy potencjał w polskim przemyśle obronnym, w zakładach pancernych, gdzie będziemy mieli produkcję czołgów zgodnie z wymaganiami sił zbrojnych”.
Zostaną wprowadzone polskie elementy, będziemy produkowali własne części zamienne czyli łańcuch dostaw będziemy mieli na miejscu
— konstatuje.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/607702-pplk-platek-fa-50-pl-niewiele-bedzie-odstawal-od-f-16