„Czy Kaczyński nie chciał brać udziału w tej grze? Może liczył, że Ukraina padnie lada moment i Orbán sobie zabezpieczy Zakarpacie, a on sobie zachodnią Ukrainę?” - zastanawia się w obszernym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” były szef MSWiA, obecnie poseł Koalicji Obywatelskiej, Bartłomiej Sienkiewicz. Tym samym polityk podgrzewa starą rosyjską kliszę propagandową o tym, że Polska rości sobie pretensje do terytoriów Ukrainy.
CZYTAJ TAKŻE:
Sienkiewicz o „rozsądnym konserwatyzmie”
Sienkiewicz nawiązuje także (charakterystycznie dla polityków PO, manipulując samym tylko tytułem) do artykułu Grzegorza Górnego, który na łamach naszego portalu opisał niegdyś wystąpienie Putina na spotkaniu Klubu Wałdajskiego, Były szef MSWiA, jak większość jego klubowych kolegów w ostatnim czasie stara się przekonywać, że Platforma Obywatelska od zawsze była antyputinowska, Donald Tusk w trakcie swoich rządów prezentował wobec reżimu Putina twardą postawę, a PiS miał inne plany względem Ukrainy, ale zaczął pomagać jej pod wpływem Amerykanów.
Polska w sprawie Ukrainy zachowała się wzorowo, jak rzadko w naszej historii. Ukraińcy trochę szans przespali. A im silniejsza Polska w Unii, tym dla Ukrainy też lepiej
— mówi Sienkiewicz w rozmowie z Donatą Subbotko. Dziennikarka „GW” i jej rozmówca z rozważań na temat Giedroycia, Miłosza i endecji schodzą tym samym na temat polityki wschodniej PiS-u. A przy tym obrzydliwie manipulują, kłamią, zaś były szef MSWiA rozsiewa kremlowską propagandę.
Bo jak bumerang wraca tęsknota, żeby Polska zbudowała poza Zachodem biegun siły i sprawczości. Ukraina gra tu rolę fantomu. Przecież Kaczyński chciał interwencji na Ukrainie poza strukturami NATO!
— przekonuje Sienkiewicz, albo zapominając, albo celowo pomijając całość wypowiedzi prezesa PiS na temat misji pokojowej NATO na Ukrainie.
Polityk opozycji podkreśla, że obecny rząd jest „antyzachodni”, niezależnie od jego antyrosyjskiej retoryki. Prawdziwy „odjazd” zaczyna się jednak w momencie, gdy dziennikarka pyta swojego rozmówcę o polską politykę wschodnią.
Kaczyński musi teraz grać na innym fortepianie niż poprzednio. Obstawiał rozbijanie Unii Europejskiej i „rozsądny konserwatyzm” Putina, Orbána, Salviniego, Le Pen. To się układało w plan – że zrobią nową Europę, nie chcą Unii, jaka jest
— przekonuje Bartłomiej Sienkiewicz, pomijając fakt, że spotkania z europejską prawicą nie miały na celu rozbijania Unii, ale poszukiwania sojuszników w jej obrębie.
Polityk był łaskaw też nawiązać do artykułu Grzegorza Górnego, jak zwykle manipulując samym tytułem i sformułowaniem „rozsądny konserwatyzm Putina”. Szkoda, że nie nawiązał do pełnej treści tekstu, w którym autor zwraca uwagę, że ów „rozsądny konserwatyzm” to coś, co Putin wykorzystuje do tego, aby „kupować” i zwodzić konserwatystów i chrześcijan z zsekularyzowanych krajów rządzonych przez polityków liberalnych i lewicowych.
Dlaczego „Kaczyński chciał stawiać mur na granicy z Ukrainą”?
CZYTAJ TAKŻE: Kryzys na wschodniej granicy. Były białoruski policjant ujawnia plan Łukaszenki! Ekspert: Tam będą dodatkowe „atrakcje”
Nie dość jednak na tym. W dalszej części wywiadu Subbotko stwierdza, że „Kaczyński chciał stawiać mur na granicy z Ukrainą, a już od miesiąca wiedział, że Putin ją najedzie”.
Dziennikarka „GW”, niestety, „zapomniała” jednak, dlaczego prezes PiS, a do niedawna także wicepremier ds. bezpieczeństwa, Jarosław Kaczyński w grudniu 2021 r. mówił o tym, że zapora na granicy z Białorusią może zostać przedłużona na granicę z Ukrainą. Otóż mieliśmy wówczas do czynienia z apogeum obrzydliwych działań Łukaszenki, który próbował zdestabilizować bezpieczeństwo europejskich krajów, takich jak Polska, Litwa i Łotwa, ściągając migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu i zwożąc ich na granice. A ponieważ wówczas już nawet najgorliwsi obrońcy „dzieci z Michałowa” zaczęli dostrzegać, że macza w tym palce białoruski dyktator, a zapewne również jego „starszy brat” z Kremla, służby Łukaszenki działały coraz bardziej desperacko.
Były oficer białoruskiej milicji, Alaksandr Azarau mówił w jednym z wywiadów (dla „Super Expressu” w listopadzie 2021 r.), że miński dyktator planuje zacząć sprowadzać migrantów do Polski także poprzez Ukrainę. Czy Sienkiewicz raczył zwrócić uwagę na ten fakt? Nie, zamiast tego zaczął podgrzewać tezy rosyjskiej propagandy na temat polskich pretensji do terytorium Ukrainy.
Kiedy przyszła wojna, presja emocjonalna zmusiła go do gwałtownej zmiany strategii. Nie było mu to w smak, dlatego powstał pomysł, żeby Polska z innymi krajami natowskimi i nienatowskimi podjęła misję pokojową w Ukrainie, bez uzgodnienia z Ukraińcami. A jak gra Orbán? Chce choćby kawałka ziemi, żeby ogłosić, że zaczyna likwidować dziedzictwo traktatu w Trianon. Np. Ruś Zakarpacką, gdzie żyją Węgrzy. Czy Kaczyński nie chciał brać udziału w tej grze? Może liczył, że Ukraina padnie lada moment i Orbán sobie zabezpieczy Zakarpacie, a on sobie zachodnią Ukrainę?
— zastanawiał się były minister, sięgając po teorię często wykorzystywaną przez rosyjską propagandę, po którą w Polsce sięgają raczej postacie pokroju Romana Giertycha, Jana Pińskiego czy Konrada Rękasa niż poważni politycy (choć zdarzają się wyjątki, jak np. Radosław Sikorski i właśnie Sienkiewicz).
Na uwagę dziennikarki, że Putin składał taką propozycję rządowi Platformy, odparł:
O tak, Putin wprost proponował: weźcie sobie Lwów(…) Nie chcieliśmy – bo jesteśmy giedroyciowscy.
PiS-owcy zaczęli się miotać i pod wpływem Amerykanów zmienili politykę o 180 stopni. Dostarczają Ukrainie czołgi, armatohaubice, ciężki sprzęt, czyli robią to, co polski rząd powinien(…) Najazd Rosji na Ukrainę chwilowo pokrzyżował im plany, bo się wysypało, że stali ramię w ramię z Putinem. Trzeba było to przykryć, więc uruchomiono kłamstwo, że to Tusk jest prorosyjski
— kłamał dalej Sienkiewicz.
W dalszej kolejności powoływał się na książki Tomasza Piątka i Grzegorza Rzeczkowskiego oraz próbował dowodzić, że Tusk właściwie od samego początku twardo grał z Putinem.
Zapewne dlatego za rządów Donalda Tuska z wielką pompą przyjmowano na Zamku Królewskim w Warszawie patriarchę Cyryla - putinowskiego oligarchę w przebraniu duchownego. Zapewne dlatego na naradach polskich ambasadorów gościł Siergiej Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji i jedna z najciemniejszych postaci reżimu Putina. Dlatego Donald Tusk był nazywany „naszym człowiekiem w Warszawie” przez kremlowską prasę, Jarosława Kaczyńskiego nazywano „rusofobem”, zwolennicy Platformy Obywatelskiej pokrzykiwali, że PiS-u nie wolno dopuścić do władzy, bo wywoła wojnę z Rosją, tą samą wojną z Rosją, którą ma rzekomo wywołać PiS, straszył swój potencjalny elektorat koalicyjny wobec Platformy PSL. Zapewne z tego powodu wyśmiewali działania prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas rosyjskiej agresji na Gruzję, atakowali go za to. Z tego samego powodu, kiedy Jarosław Kaczyński ostrzegał przed imperializmem Rosji, ówczesny szef dyplomacji Radosław Sikorski pytał czy wziął proszki.
Insynuacje a dowody
Co ciekawe, na twarde oskarżenia Bartłomiej Sienkiewicz nie potrafi się zdobyć. Rozsiewa teorię, podgrzewa insynuację, ale na dramatyczne pytania dziennikarki „co to znaczy dzisiaj dla Polski?”, asekuracyjnie odpowiedział:
Wiem, jakiej odpowiedzi pani oczekuje – i jej nie udzielę. W poczuciu odpowiedzialności za słowo.
Dopytywany, jakiej odpowiedzi oczekuje Subbotko, stwierdza:
To oczywiste – że rząd PiS został tu umocowany w wyniku działań rosyjskich. Nie ma na to potwierdzeń procesowych, a koniec końców tylko one się liczą. Mam nadzieję, że kiedyś w Polsce ta historia będzie sprawdzona przez odważnych ludzi.
Innymi słowy - były szef MSWiA obrzuca PiS oskarżeniami o prorosyjskość i insynuacjami, mając świadomość, że wymagają one zbadania, zatem mogą być nieprawdziwe. Liczy jednak, że te insynuacje i oskarżenia przykleją się do tych, których jego opcja polityczna dawniej wyzywała od rusofobów.
aja/Wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/607683-sienkiewicz-laczy-pis-z-putinem-i-powiela-rosyjskie-tezy