„Niemcy traktują solidarność europejską niesłychanie selektywnie. Tylko wtedy, kiedy im to służy i żądają czegoś od innych. Natomiast, żeby sami się dzielili, to niekoniecznie” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł PiS prof. Ryszard Legutko.
CZYTAJ TAKŻE: Niebezpieczne tezy Scholza w „FAZ”! Tak kanclerz Niemiec chce zmienić Unię. „Po prostu nie stać nas już na krajowe weta”
wPolityce.pl: Kanclerz Niemiec Olaf Scholz żąda, by skończyć „z egoistycznym blokowaniem europejskich decyzji przez pojedyncze państwa członkowskie”. Jak ocenia Pan postulat zerwania z zasadą jednomyślności w UE?
Prof. Ryszard Legutko: Trzeba zacząć od tego, że doszło do absolutnej kompromitacji dotychczasowego przywództwa w Unii Europejskiej. Przede wszystkim przywództwa niemieckiego, ale także francuskiego i krajów wpływowych z Europy Zachodniej. Ta kompromitacja dotyczy wielu rzeczy. Już dawniej się zaczęła – kryzys imigracyjny, finansowy, Brexit. Ale ostatnio, to jest przede wszystkim uzależnienie Europy od Rosji i próba uśpienia całej reszty przed zagrożeniem rosyjskim. I to jest całkowita kompromitacja, której skutkiem (tak jak to w polityce) powinna być zmiana przywództwa. Innymi słowy: Niemcy nie nadają się jako kraj przywódczy. A skoro się nie nadają, to powinni milczeć, zamiast zgłaszać jakieś absurdalne dezyderaty, z których tak naprawdę wynikałoby zniesienie zasady jednomyślności, co oznacza wzrost władzy dużych krajów zachodnich i spadek wpływu słabszych państw. Niemcy zamiast się wycofać na jakiś czas i powiedzieć: no cóż, nasze przywództwo było złe, w związku z tym niech inni spróbują może będą lepsi. Oni mówią: Chcemy jeszcze więcej władzy. To jest nie tylko niedopuszczalne, ale wręcz bezczelne. Mamy do czynienia z zaprzeczeniem podstawowych mechanizmów politycznych. Jeżeli jakaś ekipa się nie sprawdza, to dziękujemy i wymieniamy na inną. A oni robią odwrotnie.
Hiszpania, Portugalia i Grecja odrzuciły propozycję Komisji Europejskiej, by zredukować zużycie gazu o 15 proc. To wydaje się szczególnie ważne w kontekście niemieckich apeli o „solidarność europejską” i podzielenie się rezerwami gazowymi.
I bardzo dobrze. Gdzie była solidarność europejska, jak uruchomiano Nord Stream 1 i Nord Stream 2? W ogóle nie chciano o tym mówić. „To jakieś biznesowe przedsięwzięcie, nic wam do tego”. A teraz, jak się okazuje, że ten projekt był jednak szkodliwy, to musimy się dzielić (gazem - red.). Niemcy traktują solidarność europejską niesłychanie selektywnie. Tylko wtedy, kiedy im to służy i żądają czegoś od innych. Natomiast, żeby sami się dzielili, to niekoniecznie. Gdzie jest ta solidarność europejska, jeśli chodzi o uchodźców (z Ukrainy – red.), którzy są w kilku krajach Europy Środkowo-Wschodniej? Gdzie jest ta pomoc? Nie ma. O tym już się nie mówi. Dlatego (postulaty o solidarność gazową – red.) to jest cynizm i hipokryzja. Mam nadzieję, że to zostanie odpowiednio potraktowane.
A czy Komisja Europejska posiada jakieś instrumenty, by wymusić na państwach członkowskich podzielenie się gazem np. z Niemcami?
Mam wątpliwości, co do prawnego charakteru. Ale prawo w Unii dawno przestało się liczyć. To jest instytucja, gdzie pogarda dla prawa jest właściwie zasadą. Więc na pewno Komisja (Europejska) będzie swoje różne sztuczki robiła. Zwłaszcza, że znajdzie na pewno poparcie w Parlamencie Europejskim, a jak przyszłoby co do czego, to pewnie i w TSUE. Dlatego ja nie spodziewam się gry fair ze strony Komisji, bo już dawno przestała grać fair.
Czy w związku z czekającym nas gigantycznym kryzysem energetycznym w zimie możemy się także spodziewać w Unii Europejskiej głębokiego kryzysu politycznego?
Tego oczywiście wiedzieć nie możemy, ale zdrową reakcją byłoby, żeby ktoś w tej Unii poniósł jednak odpowiedzialność. To jest coś nieprawdopodobnego, że w ogóle nie ma czegoś takiego, jak odpowiedzialność (w UE – red.) i nie ma możliwości rozliczenia. Więc mam nadzieję, że wypadki potoczą się tak, że będzie odpowiednia reakcja społeczeństw. Ale trzeba też pamiętać, że zachodnioeuropejskie elity są ze sobą bardzo ściśle powiązane. Tam nie ma mechanizmów wymiany władzy, więc będą się pewnie starali przy niej utrzymać za wszelką cenę. Jednakże należy próbować. Jeżeli jakaś higiena i element zdrowia politycznego ma wejść do Europy, to m.in. w ten sposób, że musi być wymiana partaczy na bardziej kompetentnych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/607680-wywiad-prof-legutko-prawo-w-ue-dawno-przestalo-sie-liczyc