Polska przeszkadza w projektach Berlina i Paryża, „ żeby stworzyć scentralizowane superpaństwo pod wodzą Francji, Niemiec i żeby to superpaństwo weszło w bliską komitywę z Euroazją Putina” – podkreśla w rozmowie z Aleksandrą Jakubowską w telewizji wPolsce.pl europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski. Eurodeputowany odniósł się także do kwestii pieniędzy z KPO i prawdziwych intencji Komisji Europejskiej.
Unijne pieniądze dla Polski
Na początku czerwca Komisja Europejska zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy. 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mln euro pożyczki to kwoty, które miały wpłynąć do Polski poczynając od września tego roku – takie oczekiwanie wyraził wówczas polski rząd. Kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki oświadczył, iż spodziewa się, że pieniądze, nie tylko z KPO, ale także Funduszu Spójności i ogólnego budżetu UE, zaczną docierać do Polski na przełomie roku. Jednak kolejne warunki stawiane Polsce i wątpliwości wyrażane przez urzędników i europejskich parlamentarzystów stawiają pod znakiem zapytania ten termin i budzą pesymistyczne refleksie, czy Polska w ogóle doczeka się pieniędzy z KPO.
W telewizji wPolsce.pl red. Aleksandra Jakubowska pyta zatem Jacka Saryusza-Wolskiego, czy Polska powinna w takiej sytuacji zrezygnować w KPO?
Jacek Saryusz-Wolski wyjaśnia, że mylne jest pojmowanie słowa „dotacja” w odniesieniu do kwoty 23.9 mld euro jako coś, czego nie trzeba zwracać.
Wszystko jest do spłacenia. Tylko pierwsza kwota dawana jest w formie dotacji, a potem trzeba ją zwrócić w formie zwiększonej składki, a druga część jest wprost zwracana
– wskazuje europoseł.
Na pytanie, czy gdyby był premierem, to zrezygnowałby z takich pieniędzy, odpowiada: „na pewno bym się przygotował na to, że tych pieniędzy nie będzie”.
Zdaniem Jacka Saryusz-Wolskiego rząd założył, iż Komisja Europejska działa w dobrej wierze, a okazało się, że nie:
(…) bo łamała wszystkie ustalenia i przyrzeczenia, poczynając od tego, że złamała konkluzje Rady Europejskiej z grudnia 2020 roku, mówiące o tym, że wstrzymanie funduszy może mieć miejsce tylko w ściśle określonych przypadkach spraw korupcyjnych. Po drugie, założenie mówiło o tym, że tu chodzi o takie czy inne rozstrzygnięcia dotyczące sądownictwa, tymczasem chodzi o obalenie polskiego rządu wbrew demokratycznemu wyborowi (…). W zasadzie można się spodziewać, że tych pieniędzy nie będzie, bo oni dążą do takiej sytuacji, w której rząd potknie się na braku funduszy i opozycja przejmie władzę
– podkreśla Saryusz-Wolski
Polska przeszkodą dla Niemiec i Francji
Polski europarlamentarzysta uważa, że teraz Polska przeszkadza w projektach Berlina i Paryża, „żeby stworzyć scentralizowane superpaństwo pod wodzą Francji, Niemiec i po drugie, żeby to superpaństwo weszło w bliską komitywę z Euroazją Putina”. Zauważa także nowy element w owym przeszkadzaniu w planach, przede wszystkim, Berlina:
(…) a teraz w trzeciej sprawie Polska przeszkadza, a mianowicie domaga się, żeby pomóc tak Ukrainie, żeby ona wygrała z Rosją, a tamte kraje wcale nie są zainteresowane i chronią interesy Rosji. W każdym razie robią wszystko, żeby Rosja nie przegrała. (…) nie mają żadnej motywacji, żeby Polsce te pieniądze wypłacić (…). Im nie jest po myśli, żeby Polska była silna i silnie sprzeciwiała się Rosji zwalczającej Ukrainę, projektowi sojuszu i komitywy z Rosją i wreszcie, żeby im bruździła w planie tej hegemonicznej tzw. Unii Europejskiej pod ich wodzą
– mówi polityk.
Dopytywany o to, czy to nie jest moment, żeby powiedzieć „dziękujemy państwu” i po prostu pożyczyć te pieniądze na gorszych warunkach niż kilka miesięcy temu, deputowany ocena, że „ państwo polskie mogłoby sobie na to pozwolić”.
Ale na pewno jest w stanie wytrącić ten oręż szantażu Komisji Europejskiej, bo to jest taktyka „znikającego wiecznie horyzontu”(…). Można wytrącić ten oręż mówiąc: nie liczymy na te pieniądze
– wskazuje Saryusz-Wolski.
Kontrola komisji PE w Polsce
Europoseł PiS skomentował także efekty wizyty Komisji Kontroli Budżetu Parlamentu Europejskiego, która przyjechała do Warszawy, by zbadać, jak Polska wydaje unijne fundusze. Jej przewodnicząca Monika Hohlmeier w wywiadzie dla „DGP” powiedziała, że „jeśli rząd chce szybko wydać fundusze z KPO, musi mieć struktury, które będą to monitorować”.
Tymczasem powiedziano nam, że instrumentów kontroli jeszcze nie ma (…) Zostaliśmy poinformowani, że systemy zarządzania i kontroli funduszy nie zostały jeszcze ustalone ani przygotowane. Byłam trochę zdziwiona, ponieważ powiedziano nam, że czekają na pieniądze, więc pomyśleliśmy, że struktury zarządzania i kontroli już istnieją, aby wydawać pieniądze i kontrolować wyniki
– stwierdziła niemiecka europoseł.
Jacek Saryusz-Wolski dosadnie ocenia te słowa:
To się kupy nie trzyma, co mówi ta pani. Zresztą znam ją dobrze, czytałem z rozbawieniem ten komunikat, bo gdyby tak naprawdę przetłumaczyć go z brukselskiego na polski, to on mówi tyle – Polska nie wydaje tych funduszy, które jej wstrzymaliśmy
– zwraca uwagę Saryusz-Wolski.
Twierdzenie, że Polska nie ma instrumentów kontroli wydatków unijnych funduszy Jacek Saryusz-Wolski, który kiedyś właśnie ów proces nadzorował, określa „wierutną nieprawdą”, bowiem „mamy instrumenty kontroli, wydajemy szybko, skutecznie i dobrze”, ale także zauważa, że ta fałszywa narracja, która znalazła się we wszystkich brukselskich przekazach, jest groźna.
Po to była ta cała wizyta. To nieprawda, że polska dobrze wydaje i tylko Węgry mają z tym problem. Nie, Polska też źle wydaje. Komisja Kontroli Budżetowej PE z założenia wiarygodna, mów, że i w Polsce jest źle z wydawaniem środków, co jest wierutną nieprawdą, natomiast jest to grunt, żeby nadal wstrzymywać środki. Komisja pani Moniki powtórzyła wszystko, co jej wcisnęła opozycja. Zresztą oni się głownie z opozycją spotykali i podała to jako własną ocenę. To jest wielkie, szkodliwe kłamstwo, (…) powtarzane za totalną opozycją, żeby mieć jeszcze jeden bicz na Polskę
– podkreśla europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
Całość rozmowy poniżej:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/607540-tylko-u-nas-czy-powinnismy-zrezygnowac-z-pieniedzy-z-kpo