Kiedy z kryzysu pandemicznego polska gospodarka wyszła jako najmniej dotknięta skutkami covidowych obostrzeń, Niemcy patrzyły na to z niepokojem. Zmniejszył się bowiem dystans ekonomiczny między obydwoma krajami. I chociaż w dyspozycji Polaków nie ma tak dużego kapitału, jak mają Niemcy, to prężny rozwój wiele w tej materii obiecuje. Tymczasem Niemcy zafundowały sobie kryzys, który nie tylko ma potencjał pozbawienia obywateli posiadanych zasobów pieniężnych, ale również doprowadzenia do upadku wielu gałęzi niemieckiego przemysłu. Wydaje się, że to właśnie zagrożenie legło u podstaw zamachu m.in. na polski przemysł w postaci prób nałożenia przez Komisję Europejską obowiązku redukowania produkcji, a co za tym idzie popytu na gaz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Niemcy mają naprawdę poważny kłopot. Wielkie plany biznesowe związane z rosyjskim błękitnym paliwem okazały się pułapką, z której teraz niełatwo im wyjść nie tylko dlatego, że zaniedbali inwestycje infrastrukturalne, ale przede wszystkim ze względu na doznany mentalny szok. Niełatwo jest im przyzwyczaić się do myśli, że cała koncepcja gospodarcza legła w gruzach. Nadal liczą, że Władimir Putin kurek Nord Stream 1 jednak odkręci i stąd zapewne wypowiedzi niemieckich polityków o potrzebie „zamrożenia” wojny na Ukrainie. Ewidentnie jednak Berlin stara się nie dopuścić, aby niemiecki kryzys pozwolił innym krajom, w tym przede wszystkim Polsce, na wzmożony rozwój. Stąd też zabójcza dla gospodarek wszystkich państw członkowskich propozycja redukcji produkcji.
O ile w okresie transformacji gospodarczej w Polsce Niemcy wykupywali polskie zakłady, by później je zamykać, robiąc tym samym miejsce na rynku niemieckim produktom, teraz sięgają po inne, zupełnie dla nich bezkosztowe narzędzia w postaci rozporządzeń Komisji Europejskiej. Cel jest jeden: skoro niemiecka gospodarka jest w recesji, to gospodarki innych państw członkowskich mają „solidarnie” również wpędzać się w recesję. Przypomina to trochę narkomana, który chce, żeby bliskie mu osoby również wyniszczały się narkotykami, aby znalazły się w takiej samej sytuacji i lepiej go rozumiały. Czysty obłęd!
Kurs euro spada, niemieckie obligacje tracą na wartości, a obywatele już w tej chwili mają reglamentowane dostawy ciepłej wody. Strach pomyśleć, co będzie zimą. Niemcy jednak zafundowały sobie tę skądinąd nie do pozazdroszczenia sytuację na własne życzenie. Mało tego - usiłowały wciągnąć w to całą wspólnotę dokładnie z taką samą bezwzględnością, jak teraz chcą rozłożyć na nią skutki ich własnego, wewnętrznego kryzysu. Absolutnie żaden kraj członkowski nie powinien się zgodzić na taki dyktat.
Wprawdzie pojawiają się obawy, że jeżeli państwa Unii Europejskiej nie zdecydują się przyjąć niemieckich zaleceń kolportowanych via Bruksela, Niemcy uruchomią Nord Stream 2. Pobudka! Niemcy i tak uruchomią drugą nitkę gazociągu północnego, jak tylko będą mieli taką możliwość. Gwarantuję przy tym, że wcale nie będą oglądać się na protesty krajów wspólnoty.
Najbardziej w propozycjach KE mierzi to, że domagając się od państw członkowskich, w tym również Polski, zwijania gospodarek i działania wbrew żywotnemu interesowi obywateli, w sposób urągający przyzwoitości Berlin via Bruksela odwołuje się do „unijnej solidarności”. Domaga się tym samym „solidarnego”, zbiorowego samobójstwa gospodarczego.
Najpierw patologiczny ETS, prawny bałagan i agresja instytucjonalna, a teraz to… „Titanic” o nazwie Unia Europejska właśnie tonie. Tym samym potrzeba stworzenia alternatywnej struktury o zdrowych zasadach staje się coraz bardziej paląca. Polska ma szansę i potencjał być tym krajem, wokół którego będą jednoczyć się inni. Nie zmarnujmy tej szansy. Pozwólmy Niemcom ponieść konsekwencje dotychczasowej polityki, odrzućmy „zielone” pomysły eurokratów i uwolnijmy gospodarkę od nałożonych jej sztucznie, zupełnie irracjonalnych, rabunkowych ciężarów. Jeżeli teraz tego nie zrobimy, kryzys, który nas dotknie przeżyjemy o wiele gorzej niż Niemcy, ponieważ w przeciwieństwie do nich nie posiadamy oszczędności, którymi moglibyśmy się ratować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/607467-berlin-przygotowal-zamach-na-polski-przemysl