Nie ma najmniejszych wątpliwości, że kolejny szantaż Komisji Europejskiej wymierzony przeciwko polskiemu Trybunałowi Konstytucyjnemu, to kolejny etap „rozbrajania” polskiej suwerenności i odrębności ustrojowej. Ma się nieodparte wrażenie, że biurokratów z KE Polska jest dzisiaj głównym wrogiem w Europie. Polska, a nie ludobójcza Rosja.
Tylko naiwni wierzyli, że Komisja Europejska zatrzyma się na Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Parlament Europejski od razu uderzył w Krajową Radę Sądownictwa, ostro też wypowiadał się w swojej rezolucji o Trybunale Konstytucyjnym. Dlatego nie jest przypadkiem, że Komisja Europejska dała nam dwa miesiące „na podjęcie niezbędnych środków w celu zapewnienia zgodności z prawem UE, w przeciwnym razie Komisja może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości”:KE dalej grilluje Polskę! Wszczęła drugi etap procedury naruszeniowej w związku z orzeczeniami TK. Chodzi o kwestię prymatu prawa UE. Co to oznacza?
Polska ma „zrobić” porządek z OSTATECZNYMI orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego z 14 lipca 2021 oraz z 7 października ubiegłego roku. Trybunał w swoich orzeczeniach stanął po stronie nie tylko konstytucji, potwierdzając, że ustawa zasadnicza stoi ponad zapisami traktatowymi. TK przypomniał, że taka linia orzecznicza jest prezentowana od wielu lat. Warto tu sięgnąć do wypowiedzi prof. Andrzeja Rzeplińskiego z 2012 roku. Występował on wówczas przed Zgromadzeniem Ogólnym Sędziów TK.
Trybunał już w 2005 r. stwierdził, że Konstytucja – jako „najwyższe prawo” Rzeczypospolitej – zachowuje nadrzędność i pierwszeństwo wobec wszystkich aktów normatywnych obowiązujących na terytorium Rzeczypospolitej, w tym także wobec prawa unijnego. Traktat z Lizbony potwierdził w art. 4.2 (TUE) wagę tożsamości konstytucyjnej państw członkowskich. Powoduje to, że sądy konstytucyjne będą pełniły ważną rolę w jej ochronie
– przemawiał 2 kwietnia 2012 roku prof. Andrzej Rzepliński.
Polski sąd konstytucyjny wciąż zachowuje pozycję „sądu ostatniego słowa” w sprawach, w których wzorzec kontroli stanowią postanowienia Konstytucji
– mówił prof. Rzepliński, a jest przemowę, sędziowie TK, przyjęli z pełnym entuzjazmem.
Dziś okazuje się, że te oczywiste stwierdzenia byłego prezesa TK, wieloletnia linia orzecznicza Trybunału oraz podstawowa wiedza z zakresu prawa konstytucyjnego, to nieistotne szczegóły. Dla Komisji Europejskiej, polski Trybunał Konstytucyjny, to oczywisty bastion wolności i suwerenności ustrojowej. Należy się więc z nim rozprawić. Jestem przekonany, że po tym, jak KE skieruje tę sprawę do TSUE, to jego użyteczni sędziowie (którzy przez lata sprawowali funkcje polityczne w swoich macierzystych krajach), znajdą jakąś karkołomną konstrukcję prawną, która przyzna Komisji rację. Może w rozmyty sposób, ale tak właśnie nie stanie. Wystarczy, by komisarz Věra Jourová znów uderzyła w polski rząd.
Tyle Bruksela, bo i w Polsce znaleźli się tacy, dla których Trybunał Konstytucyjny, to przeszkoda dla autorytarnych zakusów. Przecież to Donald Tusk, przyjaciel pani von der Leyen przekonywał o „odkuwaniu” Prezes TK od stanowiska. To on mówił o „silnych”, którzy wywlekać będą członków KRS z budynku Rady. Dziś idzie mu na pomoc instytucjonalna maszyna unijna, która ma mu pomóc (Leyen mówi o tym wprost) w powrocie do władzy. Prawo? Zapisy konstytucji? Te, w bełkocie Donalda Tuska, nie występują. On „obiecuje” przecież powrót „praworządności”. Wprowadzą je partyjne bojówki. Co zrobią po „posprzątaniu” w TK, SN i w KRS? Będą wybijać szybki w biurach poselskich PiS? Zaczną maltretować dziennikarzy i działaczy społecznych? Wrócą rozbite witryny, jak w Niemczech w lach 30. ubiegłego wieku?
Na te pytania Donald Tusk nie odpowiada. Jego piewcy mówią o „bezpiecznej demagogii”. Ta demagogia może skończyć się nie tylko demontażem państwa prawa, ale także demontażem demokracji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/607103-tk-i-operacja-specjalna-komisji-europejskiej